Biuro Informacji Kredytowej nie obserwuje obecnie istotnego pogorszenia spłacalności kredytów. Do znaczącego pogorszenia może dojść pod koniec 2020 roku, a najbardziej narażony na to jest segment pożyczek pozabankowych oraz wysokokwotowe kredyty gotówkowe i mieszkaniowe - poinformował w wywiadzie dla PAP Biznes prezes BIK Mariusz Cholewa.


"Wczesne przeterminowania w przedziale 1-30 dni zaległości w spłacie kredytu, kształtują się na stabilnym poziomie. Dla kredytów gotówkowych oscylują one w granicach 4-5 proc. (24 maja wyniosły 4,2 proc.), dla kredytów ratalnych około 5-6 proc. (5,1 proc. na 24 maja), a dla kredytów mieszkaniowych wynoszą 2-2,5 proc. (2,1 proc. na 24 maja)" - powiedział PAP Biznes Cholewa.
Podał, że wyższy poziom wczesnych przeterminowań występuje w przypadku pożyczek pozabankowych – pod koniec marca osiągnął 13 proc.
Prezes poinformował, że zmiany w opóźnieniach powyżej 90 dni z powodu kryzysu, będą widoczne dopiero w przyszłości.
"Trzeba przygotować się na znaczące pogorszenie, szczególnie w końcówce roku, ale już teraz możemy spodziewać się większej szkodowości w pewnych segmentach" - powiedział Cholewa.
Jego zdaniem bardziej narażone na pogorszenie jakości mogą być pożyczki pozabankowe, bo to segment klientów, którzy są najbardziej wrażliwi - o już podwyższonym średnim profilu ryzyka.
"W sytuacji pewnych turbulencji na rynku pracy, ta grupa w sposób naturalny będzie narażona na trudności w spłacaniu kredytów: - powiedział Cholewa.
Wskazał, że są także inne segmenty, które również wcześniej były segmentami podwyższonego ryzyka: kredyty wysokokwotowe zarówno gotówkowe, jak i mieszkaniowe.
"Także kredyty mieszkaniowe zaciągane przez singli. Pojedyncza osoba, która traci pracę albo ma obniżone wynagrodzenie, w sposób naturalny jest narażona na to, że będzie miała trudności ze spłatą kredytów" - powiedział Cholewa.
"Do grupy ryzyka należą także przedsiębiorcy oraz osoby samozatrudnione w branżach najbardziej dotkniętych lokdownem. Właściciele mikrofirm dosyć często brali kredyty prywatne na finansowanie swojej działalności. Gdy gospodarka ma kłopoty, ten segment też narażony jest na wyższe ryzyko" - dodał.
Prezes poinformował, że z danych BIK wynika, iż z powodu niepewności spowodowanej pandemią i lockdownem od początku okresu pandemicznego mocno spadł popyt na kredyty, jak również liczba przyznanych kredytów.
"Od drugiej połowy marca br. liczba zapytań z banków spadła od 40 proc. do 60 proc. w zależności od produktu kredytowego. Z drugiej strony, zmalała również liczba przyznawanych kredytów, ponieważ instytucje finansowe w związku ze wzrostem ryzyka są ostrożniejsze" - powiedział Cholewa.
"Banki będą bardziej ostrożne przy udzielaniu nowego kredytu z uwagi na wzrost ryzyka. Będą zwracać uwagę na dobrą historię kredytową, wysoki scoring oraz niską relację zadłużenia do dochodów, czyli wskaźnik DTI" - dodał.
Poinformował, że w przypadku kredytów mieszkaniowych obniżono wartość akceptowalnego wskaźnika LtV, tj. relacji wartości kredytu do wartości nieruchomości.
"Wiąże się to ze wzrostem procentowym wymaganego wkładu własnego i będzie to stanowiło barierę dla części potencjalnych kredytobiorców, nieposiadających środków na wyższy wkład własny" - powiedział Cholewa.
Z danych BIK wynika, że w ujęciu liczbowym banki przyznały w kwietniu o 68 proc. mniej rok do roku limitów kredytowych i o 67,3 proc. mniej kart kredytowych. Udzieliły o 48 proc. mniej kredytów konsumpcyjnych oraz o 23 proc. mniej kredytów mieszkaniowych.
"Majowe dane o wnioskach kredytowych i pożyczkowych napawają lekkim optymizmem. Na przykład liczba zapytań o kredyty ratalne przez 3 tygodnie maja była wyższa niż w analogicznym okresie 2019 roku o 7 proc." - powiedział Cholewa.
Prezes ocenia, że nadal jest za wcześnie aby oceniać, na ile lockdown pogorszył sytuację finansową gospodarstw domowych.
"Możemy jedynie spodziewać się negatywnych skutków pandemii z powodu nagłego, gwałtownego odcięcia wszystkich segmentów gospodarki, w tym także spodziewanego wysokiego wzrostu bezrobocia (nawet do 10 proc. na koniec roku), spadku dochodów gospodarstw domowych" - powiedział Cholewa.
"Teraz skala powrotu gospodarki do normalności będzie zależała zarówno od tempa, jak i zakresu tzw. „odmrażania” gospodarki" - dodał.
Prezes ocenił, że banki obecnie są lepiej przygotowane, jeśli chodzi o zarządzanie ryzykiem, więc raczej nie powinno dojść do sytuacji z 2008-2009 roku, kiedy koszt ryzyka kredytów gotówkowych wzrósł do poziomu 12–14 proc. Obecnie wynosi on 4-6 proc.
"Trudno powiedzieć, czy obecny kryzys przyniesie nam tak wysoki poziom tego wskaźnika. Mam nadzieję, że nie. Wydaje się, że banki są lepiej przygotowane teraz w zakresie zarządzania ryzykiem, ale z drugiej strony kryzys będzie głębszy" - powiedział Cholewa.
Biuro Informacji Kredytowej zostało utworzone w 1997 r. przez banki i Związek Banków Polskich. BIK gromadzi i udostępnia informacje o tym, jak osoby fizyczne oraz podmioty gospodarcze realizują swoje zobowiązania kredytowe i finansowe.
Baza BIK zawiera informacje o 147 mln rachunków należących do 25 mln klientów indywidualnych oraz 1,4 mln firm, w tym o 845 tys. mikroprzedsiębiorcach prowadzących działalność gospodarczą.
Sebastian Karbarczyk (PAP Biznes)
seb/ osz/




















































