W pierwszych trzech miesiącach 2015 roku spółki tworzące indeks S&P500 na dywidendy i skup własnych akcji wydały więcej niż zarobiły na podstawowej działalności. Z podobnym szaleństwem na Wall Street ostatni raz mieliśmy do czynienia w drugim kwartale 2007 roku.


W pierwszym kwartale spółki z indeksu S&P500 wydały 144,1 mld dolarów na programy skupu akcji własnych oraz wypłaciły inwestorom 93,6 mld USD w postaci dywidendy. Razem daje to 104,1% zysku operacyjnego. Kwartał wcześniej relacja ta wyniosła 95,1%.

Rosnące dywidendy i puchnące w szwach programy skupu akcji własnych na Wall Street nie są zaskoczeniem. Wiosną bank Goldman Sachs prognozował, że amerykańskie spółki wydadzą na ten cel ponad bilion dolarów, w ten sposób przypuszczalnie stając się największym nabywcą akcji w Stanach Zjednoczonych.
Amerykańskie spółki wydały więcej niż zarobiły: prezesi naśladują polityków zadłużających kraj, aby wygrać wybory. pic.twitter.com/5iVYeBRiiv
— Krzysztof Kolany (@kkolany) czerwiec 26, 2015
„Korporacyjna bańka” ostatni raz przybrała takie rozmiary w 2007 roku, gdy relacja wypłat dla inwestorów (dywidendy plus skup akcji własnych) osiągnęła szczyt na wysokości 156,5%. Oznaczało to, że co trzeci dolar wypłacony akcjonariuszom pochodził z kredytu. Teraz zaczyna to wyglądać podobnie.
„To prawie jak rządowe zasiłki dla inwestorów” - skomentował Howard Silverblatt, starszy analityk S&P Dow Jones cytowany przez agencję Bloomberg. W ten sposób prezesi amerykańskich korporacji usiłują zwiększać kurs akcji swoich spółek, bo od tego często uzależnione są ich zarobki oraz szanse na powtórną nominację.
Tyle tylko, że w ten sposób amerykańskie spółki skupują własne akcje po rekordowo wysokich cenach: relacja C/Z dla indeksu S&P500 sięgnęła 20,54 i jest najwyższa od 5 lat. Jeśli wziąć pod uwagę średnie zyski z ostatnich 10 lat skorygowane o inflację CPI, to tak liczone C/Z wynosi już niemal 27. Drożej było tylko w szczycie hossy w roku 2007 i 2000 oraz.... w roku 1929.
K.K./Bloomberg