Wrzesień – z różnych względów – mało komu kojarzy się dobrze. Nie najlepsze nastroje mają także posiadacze polskiej waluty – statystycznie wrzesień jest miesiącem osłabienia złotego względem euro.


Początek miesiąca przyniósł dalsze osłabienie złotego. W piątek wczesnym popołudniem za euro płacono 4,3773 zł. Zatem o dwa grosze więcej niż w czwartek, gdy polskiej walucie jeszcze udało się odrobić straty.
Dolar kosztował ponad 3,91 zł i był o ponad dwa grosze droższy niż dzień wcześniej. Notowania franka szwajcarskiego przekroczyły 3,99 zł, a funt brytyjski osiągnął cenę 5,19 zł, celując w najwyższy kurs zamknięcia od lipca.
Wrzesień jest statystycznie najgorszym miesiącem dla złotego. W latach 2000-15 przynosił średni wzrost kursu EUR/PLN o 0,75%. Polskiej walucie zdarzały się wrześnie katastrofalnie złe (jak w 2003 i 2011, gdy euro podrożało o odpowiednio o 5,6% i 7%), ale też całkiem miłe (jak w 2005 r., gdy euro potaniało o 2,7%). Co ciekawe, po roku 2011 tylko jeden wrzesień (ten zeszłoroczny) przyniósł osłabienie złotego w relacji do euro.


W 2016 roku kurs EUR/PLN mógłby wręcz zastąpić kalendarz. W styczniu obserwowaliśmy zgodny ze statystykami, lecz zaskakująco mocny wzrost notowań euro. W lutym i marcu złoty porządnie odreagował, przez co statystycznie dobry kwiecień tym razem zamknął ze sporą stratą. Można też powiedzieć, że to wiosenna „korekta dywidendowa” w tym roku nadeszła kilka tygodni wcześniej, lecz zgodnie z kalendarzem zakończyła się w czerwcu.
Lipiec i pierwsza połowa sierpnia przyniosły wyraźne i zgodne z sezonowymi wzorcami spadki na parze euro-złoty. Od połowy sierpnia złoty znów słabnie i jeśli historyczne schematy mają zostać zachowane, to polska waluta powinna tracić także przez następne 2-3 tygodnie. Zwykle dobry dla złotego jest dopiero ostatni kwartał roku
Krzysztof Kolany