Po fatalnych dwóch poprzednich tygodniach od poniedziałku złoty powoli odrabia straty. W środę rano cena euro spadła poniżej 4,41 zł, a kurs franka szwajcarskiego cofnął się poniżej 4,10 zł.


Od początku listopada złoty mocno tracił na wartości. W ciągu dwóch tygodniu dolar podrożał z niespełna 3,90 zł do przeszło 4,20 zł, w piątek osiągając najwyższą cenę od ponad 14 lat. W tym samym czasie euro poszło w górę z 4,30 zł do 4,45 zł, a frank szwajcarski z 3,96 zł do 4,16 zł.
Na szczęście dla zarabiających w polskiej walucie ostatnie 48 godzin przyniosło pewną ulgę. W środę rano cena euro obniżyła się do niespełna 4,40 zł, spadając trzeci dzień z rzędu. Podobnie jak frank szwajcarski, za którego trzeba było zapłacić niespełna 4,10 zł. Dolar amerykański kosztował 4,14 zł i był już o sześć groszy tańszy niż w piątek.
Jak na razie jest to zaledwie skromna korekta listopadowych wzrostów cen walut. Zdaniem analityków zasadniczą przyczyną słabości złotego - jak również innych walut krajów rozwijających się – są spekulacje dotyczące podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.
Rynek terminowy wycenia szanse podwyżki stopy funduszu federalnej w grudniu na 93,5% - wynika z obliczeń FedWatch Tool. Decyzja w tej sprawie zapadnie 14 grudnia. Ale dla losów złotego kluczową kwestią jest oczekiwana ścieżka amerykańskich stóp procentowych w 2017 roku. Póki co rynek wycenia jedną lub co najwyżej dwie podwyżki, co raczej nie uzasadniałoby obecnej siły dolara.
Krzysztof Kolany