

MEN zapowiedziało, że od przyszłego roku szkolnego zostanie wprowadzona nauka programowania już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Co na to rodzice? Czy nauka programowania wśród dzieci nie odbędzie się bez szkody dla nich?
– Umiejętność programowania jest uważana za "alfabetyzację XXI wieku", więc jest nie tylko dla przyszłych informatyków, podobnie jak umiejętność czytania, pisania i rachowania – uważa profesor Politechniki Wrocławskiej i członek Rady ds. Informatyzacji Edukacji powstałej przy Ministerstwie Edukacji Narodowej. Od przyszłego roku szkolnego MEN chce wprowadzić naukę programowania już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Co na to rodzice? Czy nauka programowania wśród dzieci nie odbędzie się bez szkody dla nich?
Raporty dotyczące perspektyw zatrudnienia firm takich, jak Hays Poland czy Grupy Pracuj potwierdzają, że nadal wzrasta zapotrzebowanie na pracowników z branży IT. Szczególnie dochodową dziedziną w tym zakresie jest programowanie. Jednak nauczyciele oraz sami rodzice nie chcą kształcić młodych informatyków – nauka kodowania już od najmłodszych lat ma spełniać inne zadanie – uczyć logicznego myślenia i rozumienia procesów dziejących się we współczesnym świecie.


Nie chodzi o wychowanie młodych informatyków
Jak wynika z odpowiedzi Pawła Stempniaka, ojca dwójki dzieci i autora bloga GeekTata.pl, na naukę programowania nigdy nie jest zbyt wcześnie. – Mówi się, że kodowanie to „trzeci język”. Chcemy, żeby nasze dzieci znały angielski, aby miały możliwość swobodnej wymiany informacji i kontaktów z inną częścią globu. Żyjemy w świecie, w którym coraz więcej elementów jest oprogramowanych. Jeśli chcemy mieć kontrolę nad tym co nas otacza, a nie na odwrót, to trzeba wiedzieć jak te urządzenia działają, w jaki sposób zostały zaprogramowane, jak można zmodyfikować ich oprogramowanie, itd. Nie chodzi o wychowanie młodych informatyków. Chodzi o wychowanie ludzi, którzy rozumieją w jaki sposób działa otaczający ich świat i którzy wiedzą, jak w takim świecie tworzyć, pracować i funkcjonować.
Stempniak jest ojcem dwójki dzieci – dwulatki i czterolatka, i chociaż sam nie związał się zawodowo z programowaniem, uważa, że taka umiejętność jest jego dzieciom potrzebna.


– Moje dzieci są w wieku przedszkolnym. Nie są świadome, czego się uczą i w jakim celu. Traktują to jako zabawę i są szczęśliwe, że, najzwyczajniej w świecie, rodzic poświęca im czas. Mój syn jest zafascynowany robotami i marzy o takim, który będzie jego kolegą i jednocześnie spełniał zachcianki - na przykład robił kanapki. Na razie tworzymy prototypy z kartonów oraz rysujemy projekty na kartkach. Ale w szufladzie już czeka zestaw z Arduino, z którego stworzymy prostego, ale prawdziwego robota. Wspólnie ustalimy, jakie będzie miał funkcje.
A co na to inni rodzice?
Większość rodziców podziela zdanie Stempniaka, o czym świadczy duże zainteresowanie kursami programowania dla najmłodszych. Na razie są to kursy dodatkowe i płatne, które odbywają się poza godzinami lekcyjnymi. Twórcami jednej z takich szkół są absolwenci Politechniki Warszawskiej, którzy założyli placówkę o nazwie Giganci Programowania.
– Dzieci bardzo chętnie uczestniczą w naszych zajęciach, co przekłada się na zadowolenie ze strony rodziców. Zdecydowana większość uczestników pierwszych semestrów kontynuuje u nas dalej naukę (ok. 80-90 %). (…) Oprócz walorów stricte edukacyjnych, programowanie to również świetna zabawa, w szczególności dla uczniów ze szkół podstawowych. Dzięki bardzo przyjaznym narzędziom – takim jak Scratch, Kodu, App Inventor i wielu innym - dzieci w łatwy i przyjemny sposób uczą się nowych umiejętności, świetnie się przy tym bawiąc – wyjaśnia Radosław Kulesza ze szkoły Giganci Programowania.
Mimo rosnącej świadomości wśród młodych rodziców, ojcowie, tacy jak Stempniak, również spotykają się z krytyką. Niektórzy uważają, że narzuca on swoim dzieciom zawód, jaki miałyby wykonywać w przyszłości. GeekTata odpiera te zarzuty. – Jestem innego zdania. Chciałbym, żeby moje dzieci były szczęśliwe. Mogą się spełniać w zawodzie mechanika samochodowego czy weterynarza. Jestem pewien, że będą mogły lepiej wykorzystać swój potencjał, będąc z technologią i nowymi mediami „za pan brat”.
MEN zapowiada naukę programowania
– Sami niewiele wiemy na temat tego, jak uczyć dzieci o mediach i technologii. Tutaj jest rola państwa – stwierdza Geek Tata. Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Edukacji nauka programowania ma zostać wdrożona na każdym szczeblu nauczania już od najbliższego roku szkolnego. Projekt ten przygotowała Rada ds. Informatyzacji Edukacji. Profesor Maciej Sysło, jeden z autorów tego projektu, w wypowiedzi dla Bankier.pl zaznaczył: Programowanie jest tylko narzędziem, więc w naszej propozycji kładziemy duży nacisk na myślenie komputacyjne [myślenie komputacyjne jest umiejętnością rozwiązywania problemów z różnych dziedzin za pomocą wykorzystania metod oraz narzędzi wywodzących się z informatyki – red.].
Jakie kompetencje uzyska uczeń gimnazjum w zakresie programowania zgodnie z założeniami projektu MEN?
Po kilku latach nauki uczeń gimnazjum będzie potrafił między innymi:
- zaprojektować i utworzyć programy w procesie rozwiązywania problemów, natomiast w programach zastosować: instrukcje wejścia/wyjścia, wyrażenia arytmetyczne i logiczne, instrukcje iteracyjne, instrukcje warunkowe, funkcje i procedury z parametrami i bez parametrów oraz odpowiednie struktury danych: zmienne, tablice, *struktury dynamiczne. *grafy (drzewa);
- testować swoje programy, weryfikować ich poprawność, objaśniać przebieg ich działania dla różnych danych;
- zastosować inne narzędzia (aplikacje) do komputerowego rozwiązywania problemów, np. arkusz kalkulacyjny.
– Naszych dzieci nie stać na mozolne budowanie kompetencji cyfrowych w oparciu o rozwiązania pozaszkolne. Nie możemy odbiegać od uczniów z innych krajów i teraz robimy pierwszy krok. Będziemy wspierać Ministerstwo Edukacji w tym przedsięwzięciu. Pomożemy zinwentaryzować zasoby szkolne. Zarówno sprzęt IT, jak i dostęp do internetu – zapowiedziała na konferencji minister cyfryzacji Anna Streżyńska.
– Działania formalne będą przeprowadzone pilotażowym wdrożeniem nauczania programowania w oparciu o innowacje pedagogiczne i autorskie programy nauczania w szkołach. Lista szkół objętych pilotażem zostanie ogłoszona w czerwcu 2016 roku. Od 2017 r. planowane są zmiany we wszystkich szkołach – poinformowała Bankier.pl rzecznik prasowa Ministerstwa Edukacji.
Ministerstwo Edukacji Narodowej ma pomysł na uratowanie gimnazjów

Ministerstwo Edukacji Narodowej proponuje, by nowy system szkolnictwa obejmował cztery lata podstawówki, cztery drugiego etapu edukacji i cztery szkoły średniej. Takie rozwiązanie uratowałoby część gimnazjów.
Profesor Sysło potwierdza, że dzieci są już gotowe i czekają na wprowadzenie nauki do szkół. Natomiast nauczyciele czekają na szkolenia, a placówki – na instalację internetu szerokopasmowego. Wszystkim pozostaje na razie wstrzymać oddech, a potem sprawdzić na własnej skórze pierwsze efekty zmian w oświacie.
Informacja nie jest primaaprilisowym żartem.