Życie w Londynie ma swoje ciemne strony, zwłaszcza ostatnio, jeśli pracuje się w branży nieruchomości. Po sześciu spędzonych tam latach Kinga właśnie wróciła z Anglii do Katowic. Będzie próbować tu sił „na swoim”, jako twórca internetowy.
![Zamienić Londyn na Katowice? "Życz mi powodzenia" [Zawróceni]](https://galeria.bankier.pl/p/f/3/f1aabe534ff67c-945-560-15-0-2812-1687.jpg)
![Zamienić Londyn na Katowice? "Życz mi powodzenia" [Zawróceni]](https://galeria.bankier.pl/p/f/3/f1aabe534ff67c-945-560-15-0-2812-1687.jpg)
Wracamy do serii reportaży „Zawróceni z emigracji”. Piszemy i mówimy w nich o dylematach i wyzwaniach stojących za ponowną przeprowadzką do Polski, po latach spędzonych za granicą.
„Mam wrażenie, że wiele osób idealizuje tę swoją Polskę. Wiadomo, że po 10-15 latach na emigracji nie pamięta się tego, co złe, tylko pozytywy. Jest więc idylliczne wspomnienie rodziny, świecącego słońca, bocianiego gniazda itd. Tymczasem zderzenie z rzeczywistością może być jak bolesny policzek. Ludzie, którzy wyjeżdżali po studiach, a później wykonywali proste prace, bo to im wystarczało do dobrego życia, wracają do Polski z zawodową dziurą w życiorysie. Trudno wtedy odnaleźć się na rynku pracy.”
37 tysięcy powodów do powrotu
Unika odpowiedzi wprost na pytanie, czy 37 tysięcy subskrypcji jej kanału (Kinga jest znana w sieci jako The PinkRook) to dostateczny powód, żeby wrócić do Polski. Chce spróbować żyć z publikacji na YouTube i nie kryje nadziei, że jej się uda. Od znajomych nie słyszy już tyle narzekań na warunki w Polsce, co kiedyś. A pamięta, jak inne rozmowy toczyli, gdy wyjeżdżała sześć lat temu. Teraz to w Wielkiej Brytanii nastroje robią się chmurne. Podejrzewa, że to najlepszy moment, żeby zacząć w Polsce od nowa. Jeszcze nie wie, czy ma rację, ale nie widzi powodu, by nie spróbować. A angielskie pensje?
„Jest taka mrzonka o życiu w Londynie, że się zarabia dużo pieniędzy. Generalnie to prawda, bo nawet minimalne zarobki są czterokrotnie wyższe od polskich. Ale koszty utrzymania są po prostu niebotyczne. Zwłaszcza w Londynie, gdzie wydatki na mieszkanie, transport, czasami wypad do kina czy na imprezę są olbrzymie. Paradoksalnie wydaje mi się, że w tym momencie zarabiając w Polsce w miarę normalnie, można sobie pozwolić na nieco więcej.”
No chyba że na Wyspach od lat prowadzi się własną firmę i zarabia krocie, jak wielu rodaków. Zaczynali na saksach, harując fizycznie dla innych przedsiębiorczych. Dziś, wciąż cenieni przez Brytyjczyków, mają swoje ekipy i nie narzekają na brak dobrych zleceń. Z powodu tych „łatwych” pieniędzy oni raczej nieprędko wrócą do kraju. Tutaj, co wciąż powtarza się w obiegowych opiniach, to nie jest kraj do zakładania własnego biznesu. Wielka Brytania przyzwyczaiła, jak proste i tanie może być prowadzenie swojej firmy. Polskę postrzegają jako odległą od Anglii o grube kilometry, nie tylko na mapie.
Ani Kinga, ani jej znajomi nie mają złudzeń, że po powrocie ktokolwiek rozwinie przed nimi czerwony dywan. Ale jeśli ktokolwiek naprawdę chciałby wyciągnąć rękę do emigrantów, polecają postawić właśnie na wsparcie przedsiębiorczości. Dla wielu etatowców powrót z Londynu nad Wisłę będzie swoistym awansem i może nawet szansą na rozwój. W tym samym czasie innych czeka zaczynanie wszystkiego od zera.
„Życz mi, żebym się odnalazła, szybko i skutecznie. Żeby mi się udało. Myślę, że się uda.”
Malwina Wrotniak