Kłopoty strony popytowej były widoczne już od rana, gdy pomimo sprzyjającej koniunktury na rynkach europejskich WIG20 nie był w stanie oderwać się od poziomu z wtorkowego zamknięcia. Indeks notowanych w Warszawie blue chipów zaczął osuwać się dopiero po południu, gdy topnieć zaczęły wzrosty w Paryżu i Frankfurcie.
Negatywny sentyment na zagranicznych rynkach mógł wynikać z zaskakującego spadku dynamiki chińskiej produkcji przemysłowej. Inwestorów niepokoiła też wysoka inflacja w Państwie Środka – w kwietniu indeks cen detalicznych (CPI) był aż o 5,3% wyższy niż rok wcześniej.
Z rosnącą inflacją borykają się także inne regiony świata. W Niemczech wzrost cen przyspieszył do 2,7%, a na Węgrzech sięgnął 4,7%. Dla inwestorów oznacza to wzrost oczekiwań na podwyżki stóp procentowych w bankach centralnych, co może mieć negatywny wpływ na aktywność gospodarczą, zyski przedsiębiorstw i ceny aktywów finansowych.
Potwierdzeniem tych obaw była dzisiejsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej, która zaskoczyła rynkowych ekonomistów podnosząc stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Podwyżka kosztów kredytu wzmocniła złotego, ale zaszkodziła akcjom. Do godziny 17:30 WIG20 tracił 0,4%, co było wynikiem gorszym od giełd na zachodzie Europy, ale lepszym od wyniku sesji w Budapeszcie, gdzie BUX spadł o 0,7%.
W Warszawie trzeci dzień z rzędu mocno taniały walory PKO BP, co jest pokłosiem rozczarowania wynikami za pierwszy kwartał. Ponad 2% stracili posiadacze walorów KGHM, któremu szkodziły zniżkujące ceny miedzi i srebra.
K.K.
























































