Senat Stanów Zjednoczonych nie zgodził się na pożyczenie General Motors oraz Chryslerowi 14 mld dolarów. Jeżeli w ciągu najbliższych kilkunastu dni administracja prezydenta G.W. Busha nie wygospodaruje tej gotówki (a do tej pory odmawiała użycia w tym celu środków pochodzących z programu TARP), to firmy te zapewne czeka bankructwo.
Indeksy giełdowe w Azji i Europie zareagowały kilkuprocentowymi spadkami. Inwestorzy wystraszeni możliwymi konsekwencjami upadku amerykańskich koncernów motoryzacyjnych zaczęli też pozbywać się kontraktów na metale przemysłowe.
„To nie jest tylko kwestia sentymentu, ale realnego popytu. Ceny surowców spadają, ponieważ inwestorzy niepokoją się o przyszły wzrost gospodarczy”, powiedział agencji Bloomberga Eugen Weinberg, analityk z niemieckiego Commerzbanku.
Według ekspertów z banku Goldman Sachs w przyszłym roku popyt na miedź zmniejszy się o 3,5%, co zmusi huty i kopalnie do ograniczenia produkcji. Odzwierciedleniem niskiego zapotrzebowania na miedź są rosnące giełdowe zapasy tego metalu. Dzisiaj Londyńska Giełda Metali podała, że rezerwy czerwonego metalu wzrosły o 1,3%, osiągając poziom 306.825 ton – jest to najwyższy stan zapasów od lutego 2004 roku.
W rezultacie o godzinie 12:10 tona miedzi kosztowała już tylko 3.035 dolarów i była o 7,6% tańsza niż na wczorajszym zamknięciu notowań. Od lipcowego rekordu wszech czasów cena tego metalu spadła już o 66%.
K.K.