Zgodnie z zapowiedziami CD Projektu w środę 21 lipca do graczy trafi mobilny "Wiedźmin: Pogromca Potworów". Gra w swoim założeniu jest bliska "Pokemon Go", a ta, choć wydawałoby się, że największa pokemonowa gorączka już za nami, zarabia świetnie.


[Aktualizacja 21.07.21 g. 17:06] Gra wystartowała, jednak z problemami, bowiem do 16:00 ma potrwać przerwa techniczna. Wcześniej kilkukrotnie godziny zakończenia przerwy przesuwano m.in. z 9:00, 11:00, 12:00, a następnie z 14:00. Gra po godzinie 16:00 w końcu wystartowała.
Można więc mówić o falstarcie, choć warto pamiętać, że problemy najprawdopodobniej związane są z ogromnym zainteresowaniem grą (a to już pozytywna informacja), które sprawiło, że serwery odmówiły posłuszeństwa. Akcje CD Projektu drożały we wtorek wczesnym popołudniem o 2,5 proc., pod koniec sesji zaczęła jednak przeważać czerwień.
"Wiedźmin: Pogromca Potworów", znany również pod angielskim tytułem "The Witcher: Monster Slayer", to najnowsza propozycja CD Projektu dla fanów serii "Wiedźmin", tym razem na urządzenia mobilne. Spokko - odpowiedzialna za grę firma z grupy CD Projektu - zapowiedziała na początku miesiąca, że gra trafi do graczy 21 lipca 2021 roku. Premiera będzie miała miejsce zarówno na urządzeniach z systemem iOS, jak i Android.
Fabuła gry "Wiedźmin: Pogromca Potworów" rozgrywa się na długo przed historią opowiadaną przez trylogię CD Projektu. W czasach, gdy potwory swobodnie w dużych ilościach wędrują po świecie, a popyt na wiedźmińskie usługi jest wszechobecny.
Jak zapowiadają twórcy w "Monster Slayer", gracze mają zobaczyć, jak świat wokół nich zmienia się w mroczne fantasy znane z serii "Wiedźmin". Gracze, jako świeżo wyszkoleni wiedźmini, będą uczestniczyć w rozgrywce opartej na lokacjach i rozszerzonej rzeczywistości, która pozwoli polować na potwory znajdujące się w okolicy.
Dobrym porównaniem ukazującym koncept "The Witcher: Monster Slayer" wydaje się "Pokemon Go". W tej ostatniej grze możemy, biegając po mieście, "pobawić się" w Asha i spróbować "złapać je wszystkie". Je, czyli pokemony. W "Wiedźminie" pomysł na mechanikę jest podobny, tyle że przyjdzie nam walczyć ze strzygami i utopcami.
"Pokemon Go" zarabia krocie
Choć to dwie różne marki, warto spojrzeć na dokonania pierwowzoru nowego "Wiedźmina", by ocenić, czy taka zabawa ma jeszcze wzięcie. Największa gorączka związana z "Pokemon Go" miała bowiem miejsce już - jak na świat gier - dość dawno, bo tuż po premierze w 2016 roku. Myliłby się jednak ktoś, kto stwierdziłby, że "Pokemon Go" to melodia przeszłości. Wręcz przeciwnie, gra wydaje się przeżywać drugą młodość.
Gra rzeczywiście miała jednak trudniejsze momenty. Tuż po premierze w lipcu 2016 roku przyciągnęła 250 milionów osób w ciągu miesiąca, by już w grudniu miesięczna liczba unikalnych graczy spadła do 50 milionów. Następnie baza graczy odbudowywała się. W 2019 roku udało się przekroczyć poziom 150 mln aktywnych użytkowników i poziom 1 mld łącznych ściągnięć.


Wszystko to przełożyło się na finansowy sukces. Przy okazji 5 urodzin gry, obchodzonych na początku lipca tego roku, analitycy szacowali, że gra przyniosła łączne przychody na poziomie 5 mld dolarów. Prawie 2 mld pochodziły z samych Stanów Zjednoczonych. Z wyliczeń Sensor Tower wynika, że w I półroczu 2021 roku wydatki graczy w "Pokemon Go" sięgnęły 642 mln dolarów - o 34 proc. więcej niż przed rokiem. Warto dodać, że twórcy gry w związku z pandemią wprowadzili kilka zmian, przystosowujących produkt do nowego otoczenia i ograniczeń w przemieszczaniu się.
Druga próba po "Gwincie"
Statystyki "Pokemon Go" pokazują, że taka koncepcja gry wcale nie jest zdartą płytą i CD Projekt wchodzi na atrakcyjny rynek. Wprawdzie zakładającym, że "Monster Slayer" dorówna fenomenowi mobilnych "Pokemonów", warto przypomnieć, jak wypadł "Gwint" na tle "Hearthstone'a" (mimo licznych porównań przed i tuż po premierze). W skrócie: rozczarowująco.
"Pogromca potworów" pisze jednak nową kartę, bardziej mainstreamową i w dodatku w czasach, gdy marka "Wiedźmin" wspierana jest poprzez netfliksowy serial. Nawet powtórzenie tylko części sukcesu pokemonowego pierwowzoru może się okazać bardzo intratne, wiele będzie jednak zależało od tego, jak dobrze zrobiona będzie gra. Choć za grę odpowiada inny zespół (spółka-córka), to pozostaje mieć nadzieję, że na szczeblu zarządczym wnioski z "Cyberpunka 2077" zostały wyciągnięte.