Polacy stają przed trudnym zadaniem - czy kupić wybitnie szkodliwy dla zdrowia węgiel brunatny, czy czekać na normalizację cen węgla kamiennego (w ogóle czy na ten opał czekać). Rząd niestety nie pomaga, a wręcz, jak alarmują eksperci, zachęca do ryzykowania zdrowiem. Mamy się więc truć węglem brunatnym, bo jest tani... jak na przykład dopalacze.


Wśród pomysłów rządzących na rozwiązania zmniejszające skutki kryzysu energetycznego w obliczu zbliżającej się zimy ten można zaliczyć do pierwszej piątki najbardziej szkodliwych. Daje złudne poczucie zabezpieczenia w obliczu ewidentnych braków węgla kamiennego, ale jego skutki dotkliwie odczujemy i będziemy odczuwać przez lata.
Rząd triumfalnie ogłosił wznowienie sprzedaży węgla brunatnego odbiorcom indywidualnym. Jego cena za tonę waha się od 300 do 500 zł, choć oczywiście można go znaleźć i drożej i taniej (dla porównania tyle samo węgla kamiennego z PGG kosztuje ponad 1,7 tys. zł za tonę, a w składach nawet 4 tys.). Do tej pory był używany jedynie przez przedsiębiorstwa, które posiadały specjalne filtry, których nie mają przydomowe kominy. - To śmiertelne zagrożenie - alarmują eksperci.
Czy to tania alternatywa? Tak, ale wybitnie szkodliwa
Węgiel brunatny jest jednym z paliw odpowiedzialnych za smog. Zgodnie z prawem nie wolno nim palić - alarmuje Dolnośląski Alarm Smogowy.
Przede wszystkim jest bardzo wilgotny i przed użyciem wymaga wysuszenia. Składa się on w ok. 50 proc. z wody, a więc mocno dymi i często gaśnie, zanim się wypali do końca. Co więcej, przy ujemnych temperaturach składowany w nieogrzewanych pomieszczeniach może zamarznąć. Jednocześnie ma niską wartość opałową - trzeba go spalić trzy razy więcej, aby ogrzać dom. Nie nadaje się także do kotłów automatycznych.
Gdy już włożymy taki węgiel do pieca, co wydostanie się do powietrza, którym będziemy oddychać? "Podkręconym smogiem" z dodatkiem siarki, bardzo toksycznej rtęci i popiołu, a ponieważ żeby ogrzać się węglem brunatnym, trzeba spalić go więcej, to w praktyce da powietrze, którym "nie da się oddychać".
- Spalanie węgla brunatnego w domowych instalacjach grzewczych to fatalny pomysł z punktu widzenia naszego zdrowia – ten rodzaj węgla jest najbardziej emisyjny, wskutek procesu jego spalania do powietrza dostają się ogromne ilości szkodliwych pyłów zawieszonych, tlenki siarki czy rtęć. Niestety obawiamy się, że tej zimy powietrze w Polsce będzie szczególnie zanieczyszczone, co bezpośrednio przełoży się na większą liczbę hospitalizacji, rozwoju chorób przewlekłych i zgonów – ostrzega Weronika Michalak, dyrektorka HEAL Polska, organizacji analizującej wpływ czynników środowiskowych na zdrowie ludzi.
Samo PGE, które go sprzedaje, przyznaje na stronie, że nie powinno się nim palić w indywidualnych ciepłowniach, bo zwiększa się ryzyko wystąpienia smogu.


Węgiel brunatny kontra śmieci - trudny wybór
"Tylko nie oponami" - powiedział Jarosław Kaczyński podczas spotkania z wyborcami w Nowym Targu. To oznacza wprost ciche przyzwolenie władz na palenie czymkolwiek.
- Konsekwencje zdrowotne będą dramatyczne, zwłaszcza dla najbardziej narażonych grup, jak osób starszych, kobiet czy dzieci. Zaledwie kilka dni temu naukowcy ze Szkocji i Belgii opublikowali wyniki badania, w którym udowodnili, że cząstki sadzy mogą przenikać do płuc, wątroby i mózgu płodów. Ale szkoda na zdrowiu będzie dotyczyła nas wszystkich i w wielu przypadkach będzie po prostu nieodwracalna – dodaje dyrektorka HEAL Polska.
Smog oznacza wprost więcej śmierci od sześciu do kilkunastu procent. Europejska Agencja Środowiska publikuje co roku raporty. Wynika z nich wprost - w Polsce od zanieczyszczenia powietrza rocznie umiera populacja wielkości Kołobrzegu, czyli około 45 tys. osób. To Polacy, którzy w aktach zgonu nie mają wpisanego smogu, ale trafiają do szpitala z zaostrzoną astmą, niestabilną chorobą wieńcową, niewydolnością serca i nowotworami układu oddechowego.
Uchwalone z naruszeniem prawa
Abstrahując od tego, wprowadzenie węgla brunatnego ponownie do sprzedaży odbyło się z naruszeniem prawa, kiedy to Sejm przyjął poprawkę PiS, która czasowo zawiesza zakaz sprzedaży i kary za wprowadzenie takiego paliwa do obrotu.
- Wiele wskazuje na to, że przepisy – zainspirowane pomysłem ministra Jacka Sasina – zostały przygotowane w ministerstwie klimatu, a następnie zgłoszone jako poprawka poselska do ustawy traktującej o innych zagadnieniach. Tym sposobem ominięto nie tylko konsultacje społeczne, ale także sporządzenie oceny skutków regulacji. A te będą niebagatelne. Przypomnijmy, że chodzi o dopuszczenie do sprzedaży węgla brunatnego, jednego z najbardziej zanieczyszczających paliw stałych. Trudno to nazwać inaczej niż psuciem prawa – komentują dla SmogLabu radca prawny Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold oraz Bernard Swoczyna, ekspert ds. energetyki z Fundacji Instrat.
Zdaniem ekspertów powinny wrócić maseczki. Tym razem antysmogowe.
aw