Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski przyznał w poniedziałek, że niektórzy w UE są zdziwieni wypowiedziami nowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Ocenił jednak, że z komentarzami o Trumpie należy poczekać na objęcie władzy przez nową administrację.


Według Waszczykowskiego na poniedziałkowym spotkaniu w Brukseli niektórzy ministrowie spraw zagranicznych państw UE odnosili się do wywiadu, jakiego Trump udzielił niemieckiemu "Bildowi" i brytyjskiemu "Timesowi". Trump m.in. uznał NATO za "przestarzałe" i ocenił, że po Wielkiej Brytanii z UE wystąpią kolejne kraje.
"Były odniesienia w kilku wystąpieniach, podkreślające zdziwienie. Ale jednocześnie większość uznała, że należy poczekać do formalnej nominacji, do przejęcia władzy przez Amerykanów z nowej opcji politycznej i wtedy lepiej odnosić się do wypowiedzi, kiedy będą sprawowali urzędy. Dzisiaj ciągle jest to traktowane jako publicystyka niewiążąca" - powiedział Waszczykowski dziennikarzom po zakończeniu spotkania ministrów spraw zagranicznych krajów UE w Brukseli.
Donald Trump zostanie zaprzysiężony na prezydenta USA w piątek 20 stycznia.
Szef MSZ: Nie jesteśmy zadowoleni z wyjaśnień Rosji ws. wypowiedzi Putina
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski oświadczył w poniedziałek, że nie jest zadowolony z przekazanych przez ambasadę Rosji wyjaśnień rosyjskiego MSZ dotyczącą komentarzy prezydenta Władimira Putina o katastrofie smoleńskiej.
"Oczywiście nie jesteśmy zadowoleni z wyjaśnień ambasady rosyjskiej, dlatego że one nie tłumaczą tego wystąpienia prezydenta Putina, który inaczej (...) referował, odnosił się w inny sposób do tych zapisów (rozmów pilotów samolotu - PAP). My takich zapisów nie znaliśmy" - powiedział Waszczykowski dziennikarzom w Brukseli.
Słowa Putina na temat katastrofy smoleńskiej, o których wyjaśnienie zwracała się Polska, padły na jego dorocznej konferencji prasowej tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Powiedział on m.in., że "osobiście czytał" zapisy rozmów pilotów samolotu prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego i "człowieka z ochrony", który wszedł do kabiny i domagał się, żeby wylądować, nie bacząc na zastrzeżenia załogi.
W reakcji na tę wypowiedź polskie MON poinformowało, że wystąpiło do władz FR z żądaniem natychmiastowego przekazania Polsce zapisu rozmów w kokpicie Tu-154M. Według polskiego resortu obrony słowa prezydenta Rosji pozwalają wnioskować, że władze FR "dysponują tekstem rozmów między pilotem i pasażerami, który nigdy nie został udostępniony Polsce".
Z notą dyplomatyczną domagającą się wyjaśnień rosyjskiego MSZ dotyczących tego, na jakie dokumenty powoływał się Putin, wystąpiła również polska ambasada w Moskwie.
W poniedziałek ambasada Rosji w Warszawie poinformowała, że rosyjskie MSZ odpowiedziało na notę ambasady RP w Moskwie.
Jak wynika z komunikatu opublikowanego na stronie internetowej rosyjskiej placówki, w swojej odpowiedzi MSZ Rosji zapewniło, iż strona rosyjska nie ma dostępu do żadnych innych zapisów dźwiękowych dotyczących rozmów w kabinie załogi polskiego tupolewa aniżeli te, które zostały już przekazane Polsce, a wypowiedzi Putina na temat katastrofy smoleńskiej oparte były na znanych faktach, które "odpowiadają rezultatom i wnioskom śledztw w sprawie danego wypadku lotniczego, przeprowadzonych przez oficjalne rosyjskie oraz polskie komisje i organy".
(PAP)
awi/ kot/ mal/ woj/



























































