Gdyby porównać walkę organów ścigania w sprawie przeciwko kierownictwu WGI do meczu piłki nożnej, to można uznać, że poziom gry polskiego wymiaru sprawiedliwości w żaden sposób nie odbiega od poziomu polskiej reprezentacji - zła taktyka, źle dobrani gracze, słaba skuteczność i mierne wyniki.
Akt oskarżenia w procesie osób zajmujących do czerwca 2006 roku kierownicze stanowiska w spółce WGI DM S.A. obejmuje właściwie tylko wycinek działań trzech oskarżonych. Z sobie tylko znanych powodów prokuratura zdecydowała się na podzielenie całości sprawy na kilka, teoretycznie niezależnych postępowań. Nie sposób się oprzeć wrażeniu, iż podzielenie całości działań kierownictwa spółki grupy WGI D.M. S.A. na kilka wątków to jakby próbować opisać dokonane zabójstwo jako posiadanie niebezpiecznego narzędzia, naruszenie nietykalności cielesnej, wyrządzenie uszczerbku na zdrowiu oraz nieudzielenie pomocy osobie będącej w stanie zagrożenia życia i z osobna sądzić za każdy z tych czynów. Absurd? Jak widać nie dla prokuratorów Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Proces, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie, obejmuje więc tylko kilka czynów, które zdaniem prokuratury miałyby świadczyć o działaniu oskarżonych na szkodę kierowanej przez siebie spółki. Zarzutem przedstawionym Łukaszowi K., Maciejowi S. i Andrzejowi S. jest nie przestępstwo oszustwa, ale właśnie czyn opisany w art. 296 kodeksu karnego. W akcie oskarżenia wprawdzie aż roi się od fragmentów opisujących de facto działanie piramidy finansowej, jednak wnioski prokuratury idą w zupełnie innym kierunku. Chciałbym bardzo wierzyć, iż podstawą takiego działania są jedynie spodziewane trudności z ewentualnym wykazaniem działania oskarżonych z zamiarem wyłudzenia od pokrzywdzonych pieniędzy wpłacanych WGI DM S.A. (czyli taka "gra na remis"). Moją wiarę osłabiają jednak działania organów śledczych w pozostałych wątkach sprawy. Otóż jedno z tych postępowań zostało już umorzone z końcem ubiegłego roku, o czym jednego z pokrzywdzonych poinformowano dopiero w sierpniu 2013 roku. Powiadomienie nastąpiło więc po złożeniu już aktu oskarżenia w sprawie rozpoczętej przed Sądem Okręgowym. Kolejny wątek trafił wprawdzie do sądu, ale z uwagi na kwalifikację prawną czynów, innego niż Sąd Okręgowy w Warszawie. Istnieją więc bardzo małe szanse na to, iż historia działalności WGI zostanie kiedykolwiek opowiedziana w formie procesowej jako jedna całość. Ze szkodą dla logiki, spójności i ciągłości historii rzecz jasna. Wszystko to następuje po długich 7 latach prowadzenia postępowania przygotowawczego, w trakcie którego najczęściej nie działo się nic, a próbujące zdopingować działania organów śledczych wnioski procesowe pokrzywdzonych były po prostu ignorowane.
Rozpocząłem od porównania piłkarskiego, więc kontynuując tę metodę, przypomnę, iż stara piłkarska prawda mówi, że gra się tak jak przeciwnik pozwala. Zasadę tę skwapliwie wykorzystują oskarżeni i ich obrońcy w bardzo dobrze przygotowanych wyjaśnieniach. Pierwszy z oskarżonych już zakreślił linię obrony, ustosunkowując się niemal co do każdego z elementów opisu czynu zarzucanego w akcie oskarżenia. Utworzenie domu maklerskiego było więc według oskarżonych błędem zaproponowanym i rekomendowanym przez znaną i cenioną kancelarię prawną, bałagan z systemem księgowości wynikał z opieszałości i niekompetencji firmy informatycznej a działania KPWiG spowodowały, iż pokrzywdzeni pomimo starań oskarżonych nie odzyskali swoich pieniędzy. Wszystko zostało przedstawione prosto, logicznie i nawet jeśli wersja ta nie obroni się w świetle dowodów ujawnionych na rozprawie (a żeby było jasne taką mam nadzieję) to i tak na obecnym etapie postępowania będzie stanowiło w sensie prawnokarnym trudny orzech do zgryzienia w świetle przedstawionej przez prokuraturę kwalifikacji prawnej.
Przypomnę, że wszystko to ma miejsce w chyba największej sprawie karnej związanej z polskim rynkiem kapitałowym, której wynik może wpłynąć na przyszłość tego rynku na długie lata.
Realnie oceniając sytuację, nie oczekuję już od sądu wyłącznie szybkiego skazania i surowego ukarania winnych. Oczekuję natomiast skrupulatnie przeprowadzonego postępowania dowodowego, na prawem wyznaczonych zasadach, które powinno zakończyć się sprawiedliwym wyrokiem - jeśli sąd znajdzie dowody winy oskarżonych niech nie ominie ich kara proporcjonalna do dramatu, którzy przeżyli pokrzywdzeni. Jeśli takich dowodów sąd nie znajdzie - to niech chociaż szczegółowo i dokładnie opisze wszelkie błędne działania i zaniechania wszystkich tych, którzy w tej sprawie zawiedli. Chciałbym, aby to życzenie odniosło lepszy skutek niż życzenia kibiców polskiej reprezentacji
Robert Nogacki
radca prawny, pełnomocnik Instytutu Edukacji Konsumentów na Rynku Kapitałowym w procesie WGI