Coraz więcej danych wskazuje, że dobra koniunktura gospodarcza w Stanach Zjednoczonych szybko może okazać się mitem. Zamiast niemal 5–procentowego wzrostu PKB największa gospodarka świata zmierza w stronę stagnacji.


Hurra-optymizm względem USA osiągnął apogeum po nadzwyczajnie dobrych danych za trzeci kwartał 2014 roku, gdy anualizowany wzrost PKB sięgnął 5%. W czwartym kwartale było już znacznie słabiej: ledwo 2,2%. Od początku roku sukcesywnie maleją też oczekiwania względem pierwszego kwartału: obecny „konsensus” ekonomistów zakłada anualizowany (czyli dynamika kdk pomnożona przez 4 – nawet nie pytajcie, dlaczego Amerykanie tak liczą) wzrost o 2,5%, choć jeszcze w styczniu spodziewano się 2,8%.

Jednakże coraz więcej danych wskazuje, że ostateczny wynik za pierwszy kwartał może być znacznie, znacznie gorszy nawet od najbardziej pesymistycznych prognoz. Według modelu ekonometrycznego zbudowanego przez oddział Rezerwy Federalnej z Atlanty oczekiwany wzrost amerykańskiego PKB w pierwszych trzech miesiącach 2015 roku wyniesie ledwie... 1,5%.
Byłby to wynik wręcz katastrofalnie słaby i nieprzewidziany przez 90% rynkowych ekonomistów. Ważny odnotowania jest także silny trend spadkowy: jeszcze w lutym model z Atlanty sugerował dynamikę między 2% a 2,5%.
Chłodna analiza danych napływających od początku roku z gospodarki USA w pełni uzasadnia tak niską prognozę. Od początku roku 49 raportów makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych okazała się słabszych od mediany prognoz analityków. 23 dane wypadły lepiej od prognoz (głównie raporty z rynku pracy), a pięć pokryło się z oczekiwaniami ekonomistów. Być może te wszystkie rozczarowania jeszcze nie znalazły odzwierciedlenia w prognozach dotyczących PKB.


























































