Od czerwca w Uberze ubyło 30 proc. kierowców. Przełożyło się to zarówno na dłuższy czas oczekiwania – nawet o 60 proc., jak i wyższe ceny. Za kurs trzeba zapłacić nawet o 20 proc. więcej – podaje „Rzeczpospolita”.


W połowie czerwca weszły w życie przepisy ustawy o transporcie, zgodnie z którą kierowcy taksówek muszą posiadać polskie prawo jazdy i przebywać na terenie naszego kraju minimum pół roku. To spowodowało jeszcze większy deficyt kierowców zawodowych na polskim rynku pracy, który dotychczas uzupełniali m.in. Ukraińcy.
Jak twierdzi Michał Konowrocki z Uber Polska w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, czas oczekiwania na kurs w niektórych lokalizacjach zwiększył się o 60 proc., a ceny skoczyły nawet o 20 proc. Wszystko dlatego, że firma straciła aż 30 proc. taksówkarzy.
Klienci nie chcą długo czekać na taksówkę
Okazuje się, że na skutek nowelizacji przepisów, z platformy odpłynęło w Polsce ok. 30 proc. kierowców i ta liczba może jeszcze wzrosnąć.
Mniejsza liczba pracowników przekłada się na dłuższy czas oczekiwania na przyjazd taksówki. Okazuje się, że liczba kursów odwołanych z tego powodu, dotyczy już co piątego zamówienia.
– Przypuszczam, że w konsekwencji tylko w ciągu trzech ostatnich tygodni około miliona kursów nie zostało zrealizowanych właśnie przez zbyt długi czas oczekiwania – twierdzi przedstawiciel Ubera.
Ubywa też polskich kierowców
Według Michała Konowrockiego, problemem jest też kolejny wymóg, który zapisano w ustawie. Zgodnie z nim przedsiębiorcy posiadający licencje na przewozy osób musieli potwierdzić spełnianie wymagań określonych przepisami ustawy o transporcie drogowym w organach licencyjnych w urzędach miast. Mieli na to czas do końca marca br. Jeśli spełnili te wymogi, gmina potwierdzała taką licencję, a kierowca mógł z niej korzystać do upływu okresu, na który została udzielona. Tymczasem 10 proc. licencji nie zostało zweryfikowanych pozytywnie. Kierowcy, którzy nie przeszli tej weryfikacji, mogli działać najwyżej do 30 czerwca.
– To oznacza, że od 1 lipca musieliśmy odciąć kolejną grupę – tym razem głównie tzw. partnerów flotowych – twierdzi Michał Konowrocki.
Więcej kobiet za kierownicami taksówek?
Aby zaradzić obecnej sytuacji, Uber chce teraz współpracować z korporacjami taxi w małych miastach.
– Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie zaoferować taksówkarzom atrakcyjne stawki, a przede wszystkim aplikację, z której korzystają miliony pasażerów – uważa Michał Konowrocki.
Firma poszukuje też nowych kierunków rozwoju. Jednym z nich ma być Uber by Women. To usługa przewozu dla pasażerek, świadczona przez kobiety, które kierują taksówką. Stąd też plany rekrutowania kobiet na kierowczynie Ubera.
– Liczymy na to, że kobiety będą coraz chętniej korzystały z Ubera jako źródła przychodów. Do tej pory pań na naszej platformie było niewiele, ale to już się zmienia – twierdzi Michał Konowrocki.
Według niego to również ciekawa opcja dla Ukrainek, które przyjechały do Polski w 2022 r. i już spełniają warunek 185 dni rezydencji w naszym kraju. Wystarczy, że wystąpią o polskie prawo jazdy.