Tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych spadła do najniższego poziomu od przeszło 48 lat. Zdaniem ekonomistów takie dane mogą sugerować wyczerpywanie się zdatnych do pracy rezerw siły roboczej.


Tylko 207 tysięcy Amerykanów (to dane wyrównane sezonowo) zgłosiło się w ubiegłym tygodniu po zasiłek dla bezrobotnych. To najniższy wynik od grudnia 1969 roku! To także rezultat o 8 tysięcy niższy niż tydzień wcześniej oraz wyraźnie niższy od 220 tysięcy oczekiwanych przez ekonomistów.
Uważa się, że już odczyty rzędu 300 tys. sygnalizują silny rynek pracy i koegzystują z malejącą stopą bezrobocia w Stanach Zjednoczonych. Rezultaty trwale niższe od 300 tysięcy w przeszłości należały do rzadkości i nie trwały zbyt długo. Nawet jeśli tak - za tak niski odczyt po części odpowiadały nietypowe fluktuacje sezonowe, które mogły nie zostać dobrze „odsezonowane” przez statystyków BLS.
Niemniej jednak statystyki bezrobocia nie mówią całej prawdy o amerykańskim rynku pracy. Choć oficjalnie podawana stopa bezrobocia wynosi zaledwie 4,0 proc., to bez płatnego zajęcia pozostaje ponad sto milionów Amerykanów w wieku produkcyjnym. Tylko 6,6 mln z nich to bezrobotni – czyli osoby aktywnie poszukujące pracy i gotowe ją podjąć. Ponad 95 mln Amerykanów w wieku produkcyjnym to osoby bierne zawodowo. Co więcej, pomimo trwającego ożywienia gospodarczego w USA wskaźnik zatrudnienia (czyli relacja pracujących do ogółu ludności w wieku produkcyjnym) pozostaje na stosunkowo niskim poziomie 60,4 proc. Trudno to uznać za stan „pełnego zatrudnienia”.
Krzysztof Kolany


























































