30 lat minęło od pierwszej sesji na GPW. Polski rynek akcji miewał okresy, gdy można było zarobić krocie, jak też lata, gdy o zarobek było nadzwyczaj ciężko. Były jednak spółki, które w przekroju swojej giełdowej kariery przyniosły tysiące procent zysku.


16 kwietnia 1991 roku w dawnym Domu Partii odbyła się pierwsza sesja giełdowa w III Rzeczypospolitej. Pół wieku komunizmu dokonało wielkiej wyrwy w historii polskiego rynku kapitałowego, który 30 lat temu musieliśmy budować od podstaw. Wyszło całkiem nieźle. Mamy największą giełdę w regionie, kilkadziesiąt dość dużych i płynnych spółek (tj. jak na standardy inwestora instytucjonalnego) i kilkaset walorów dostatecznie płynnych dla inwestora detalicznego.
Przeczytaj także
Tamtej giełdy już nie ma
Na rynku nie ostała się żadna z 5 spółek notowanych podczas dziewiczej sesji. Najstarszym stażem emitentem jest obecnie Grupa Żywiec, aczkolwiek w wolnym obrocie znajduje się malutki odsetek jej akcji. Na rynku prawdopodobnie nie ma już ani maklerów, którzy obsługiwali pierwszą sesję, ani inwestorów, którzy składali na niej zlecenia. Generalnie średni giełdowy staż polskich inwestorów jest stosunkowo krótki. W najnowszym Ogólnopolskim Badaniu Inwestorów ledwie co piąty ankietowany inwestor ma za sobą 15 lub więcej lat doświadczenia. A blisko połowa inwestuje zaledwie od 5 lat.
Relatywnie krótka historia rynku jest czymś, co odróżnia naszą giełdę od parkietów w Nowym Jorku, Londynie, Amsterdamie czy Tokio. Tam 30-letnie stopy zwrotu z głównego giełdowego indeksu są normalnym przedmiotem analiz. U nas jest to bezcelowe. Dlaczego? Owszem, WIG obchodzi dziś 30. urodziny, ale nie zawiera już ani jednej spółki notowanej tak długo. Na przestrzeni lat skład warszawskich indeksów zmieniał się tak często, że przyjmowanie ich jako punktów odniesienia w tak długim horyzoncie czasowym w zasadzie mija się z celem.
Możemy sobie liczyć średnioroczną stopę zwrotu przy użyciu WIG-u czy WIG20 od początku ich powstania, ale taki wynik niewiele nam powie. Przez całe lata 90. nie było sposobu, aby w tani, automatyczny i prosty sposób utrzymywać portfel w miarę wiernie replikujący któryś z głównych indeksów GPW. A i w latach późniejszych nie było to takie proste, ponieważ pierwszy ETF naśladujący WIG20 pojawił się dopiero w roku 2010 (i zresztą właśnie jest likwidowany). Wcześniej – bo pod koniec 2001 roku – pojawiła się jeszcze mało popularna jednostka indeksowa, jaką był MiniWIG20.
Można było inwestować na GPW poprzez fundusze inwestycyjne, szczególnie popularne w Polsce w pierwszej dekadzie XXI wieku. Jednakże ich wyniki w długim okresie niekoniecznie oddają to, co działo się z rynkiem. Najstarszy fundusz akcji polskich (dawny Pioneer, a dziś Pekao TFI) przyniósł swoim klientom znakomite wyniki podczas dziewiczej hossy z lat 1993-94, w 12 miesięcy zarabiając 120%. Później bywało różnie. Ostatnie wielki chwile fundusz ten miał w latach 2002-07, kiedy to na fali „pokoleniowej hossy” na GPW przyniósł inwestorom ok. 400%. W kolejnych latach wyniki dawnego Pioneera zaczęły „rozjeżdżać się” z rynkiem. Efekt jest taki, że od grudnia 1995 do chwili obecnej stopa zwrotu nestora polskich funduszy akcyjnych wyniosła 122,8%, czyli zaledwie 3,26% średniorocznie (CAGR). Dla porównania, w tym samym okresie WIG urósł o 658%, a więc o 8,48% średniorocznie.
Bo liczą się spółki
Skoro w 30-letnich porównaniach zawodzą zarówno indeksy, jak i fundusze, to może warto przyjrzeć się poszczególnym spółkom? Z tym jednak też nie jest łatwo. Każdy okres w dziejach warszawskiej giełdy miał swoich liderów. Czyli akcje, które przez kilka lat potrafiły się zachować znakomicie, by przez kolejne lata popaść w przeciętność lub wręcz znaleźć się na równi pochyłej zmierzającej do zera.
Jeśli jednak jesteśmy na urodzinach, to skupmy się na jasnych stronach rynku. Przyjmijmy, że strategia inwestora zakłada zakup akcji w dniu ich giełdowego debiutu i trzymanie ich aż do dzisiaj. Jako kryterium weźmiemy pod uwagę całkowitą stopę zwrotu (czyli wynik uwzględniające wypłacone dywidendy i prawa poboru), a nie tylko samą zmianę kursu akcji.
W tym ujęciu absolutnym królem 30-letacia są walory LPP, które 20 lat temu inwestorzy obejmowali w ofercie pierwotnej po 48 złotych za sztukę. Teraz są one warte prawie 9 000 złotych, co daje imponującą stopę zwrotu na poziomie przeszło 18 000%. Jeśli więc ktoś w 2001 roku kupił akcje LPP za 5150 złotych, to dziś jest już milionerem (wliczając wypłacone przez spółkę dywidendy).
Ile można było zarobić na GPW? | |||
---|---|---|---|
Spółka | Całkowita stopa zwrotu (w tys. %) | Zmiana kursu akcji | |
1 | LPP | 21,10 | 18265% |
2 | 11bit | 14,00 | 13976% |
3 | Żywiec | 12,45 | 5400% |
4 | Echo | 10,70 | 966% |
5 | Budimex | 7,35 | 3121% |
6 | PGS Software | 7,15 | 4233% |
7 | mBank | 6,21 | 5072% |
8 | Datawalk | 5,12 | 5117% |
9 | Ryvu Therapeutics | 1,24 | 863% |
10 | Grupa Kęty | 4,14 | 1990% |
11 | Santander Polska | 3,87 | 2715% |
12 | Novita | 3,29 | 1479% |
13 | KGHM | 2,33 | 733% |
14 | CD Projekt | 2,14 | 364% |
15 | Mercator | 2,14 | 2072% |
16 | Wawel | 2,11 | 1395% |
17 | Neuca | 2,11 | 1476% |
18 | Unimot | 2,04 | 1477% |
19 | Stalprodukt | 1,54 | 1220% |
20 | Apator | 1,42 | 586% |
21 | Intercars | 1,36 | 1304% |
22 | AmRest | 1,32 | 1317% |
23 | Boryszew | 1,25 | 337% |
24 | CCC | 1,19 | 938% |
25 | Dębica | 1,18 | 514% |
26 | PEP | 1,16 | 1081% |
27 | Playway | 1,11 | 1047% |
28 | Mennica | 1,06 | 673% |
29 | Opteam | 1,05 | 385% |
30 | Stalprofil | 1,00 | 813% |
Drugą najlepszą inwestycją GPW okazały się papiery 11bit. Gamingowa spółka zadebiutowała na rynku New Connect pod koniec 2010 roku, rozpoczynając swoją giełdową przygodę po cenie 3,75 zł (czyli prawie dwa razy wyższej od emisyjnej). Spektakularne wzrosty nadeszły dopiero w listopadzie '14. Teraz akcje 11bit notowane są po przeszło 550 złotych
Podium zamyka Żywiec, niemal 30 lat temu wyceniany po 8,8 zł (a właściwie po 8 800 zł sprzed denominacji), a dziś po 485 zł. Niby to „tylko” 5 400%, ale przez prawie cały ten czas spółka hojnie dzieliła się zyskami, łącznie wypłacając 611,50 zł dywidendy na akcję. Nawet zakładając brak reinwestowania dywidend, daje to całkowitą stopę zwrotu na poziomie 12 450%.
Już pierwsze trzy przykłady pokazują, jakie kłopoty generuje to zestawienie. Po pierwsze, prezentowane powyżej stopy zwrotu dotyczą różnych okresów, co ma fundamentalne znaczenie inwestycyjne. O ile na kilkanaście tysięcy procent zwrotu z akcji Żywca trzeba było czekać prawie 30 lat, a taki Mercator „wykręcił” swój rewelacyjny wynik w kilka miesięcy 2020 roku (a przez poprzednie 7 lat jego notowania szły w bok). Po drugie, część spółek debiutowała na rynku NewConnect i dopiero później przeszła na główny parkiet. Po trzecie, niektóre spółki mają różne „tożsamości”. Formalnie CD Projekt jest kontynuatorem dawnego Optimusa (debiut w 1994 r.), podczas gdy w rzeczywistości są to zupełnie inne biznesy.
I wreszcie po czwarte, ilu jest takich inwestorów, którzy potrafią „usiedzieć” w walorze przez 10-20 lat, po drodze nie realizując zysków liczonych w tysiącach procent? Idę o zakład, że bardzo niewielu lub nawet ani jednego (jeśli nie liczyć założycieli tych spółek). „Zwykły” inwestor – nawet o długoterminowym zacięciu – zapewne zgarnie ze stołu zyski rzędu 200-300% i poszuka innej inwestycji. Jeśli więc powyższe zestawienie czegoś uczy, to tylko tego, że giełda daje praktycznie nieograniczone możliwości zarobku w długim terminie i że na fundamentalnie mocnych spółkach nie warto realizować zysków nawet idących w tysiące procent.