"To największa w tym roku transakcja w branży luksusowej" - tak "The New York Times" pisze o zakupie marki Tom Ford przez koncern kosmetyczny Estée Lauder. Choć słynny projektant mody pozbywa się swojego flagowego biznesu, krok ten pozwoli mu dołączyć do grona miliarderów.


Z komunikatu opublikowanego we wtorek na stronie Estée Lauder dowiadujemy się, że kwota transakcji opiewa na 2,8 mld dolarów, choć ostatecznie kosmetyczny gigant ma "wyłożyć" 2,3 mld.
Z wyliczeń "Forbesa" wynika natomiast, że Tom Ford, który posiada 64 proc. akcji firmie sygnowanej jego imieniem i nazwiskiem, otrzyma (po odliczeniu podatków) 1,1 mld dol. w gotówce, tym samym dołączając do grona miliarderów. Wszystkie formalności związane z przejęciem mają zakończyć się w pierwszej połowie 2023 roku.
Zgodnie z umową Ford, założyciel i dotychczasowy dyrektor generalny TF, pozostanie w strukturach firmy do końca przyszłego roku, pełniąc funkcję "kreatywnego wizjonera" luksusowej marki.
Z nieoficjalnych informacji "Bloomberga" wynika, że zakupem TF zainteresowany był również koncern Kering, w którego portfolio znajduje się m.in. grupa Gucci. Wiele wskazuje na to, że Ford zdecydował się oddać swój biznes w ręce Estée Lauder z powodu długiej i dobrze układającej się współpracy między dwiema firmami. W sklepach należących do amerykańskiego koncernu od wielu lat można nabyć kosmetyki z linii Tom Ford Beauty.
"Jestem niezwykle szczęśliwy, ponieważ Estée Lauder będzie idealną przystanią dla marki TF. Byli wyjątkowymi partnerami już od chwili, gdy założyłem firmę [w 2005 r. - red.]" - powiedział Ford.
Amerykański projektant mody i reżyser nie jest jedynym, który zarobi na sprzedaży. Jak opisuje "Forbes", udziały w TF posiadali również: włoskie przedsiębiorstwo odzieżowe Zegna (15 proc.), portugalski konglomerat Grupo Americo Amorim (10 proc.), a także wieloletni partner biznesowy Forda i dotychczasowy prezes TF Domenico De Sole.
ML