REKLAMA

Tesla to nie jest samochód dla perfekcjonistów [Wywiad]

2016-02-04 06:00
publikacja
2016-02-04 06:00

Tesla nie jest samochodem dla perfekcjonistów i osób, które lubią jazdę wyczynową, mimo mocy jaka drzemie w silniku wielkości arbuza. Żeby naprawić nawet drobną usterkę, trzeba jechać aż do Berlina, a najbliższa szybka ładowarka jest na Słowacji. Czy – mimo takich trudności – kierowcy, którzy już spróbowali jazdy teslą, chcieliby ją zamienić na inne auto?

O tym, jak ekonomiczna jest jazda elektrykiem, pisaliśmy już rok temu. Tym razem postanowiliśmy porozmawiać z właścicielami tesli o tym, jak ich auta sprawdzają się po dwunastu miesiącach użytkowania. Dawid Guzenda i Jakub Tabędzki podzielili się z Bankier.pl doświadczeniami na temat usterek i wydajności baterii po przejechaniu tysięcy kilometrów. Z rozmowy wynika, że choć autem łatwo się zachwycić, trzeba liczyć się jeszcze z kilkoma usterkami „wieku dziecięcego”.

fot. Moja Tesla/Tesla jedzie P0 PRĄD / / Facebook

Mateusz Gawin, Bankier.pl: Obaj jeździcie teslą już od pewnego czasu. Nie dokuczyła jeszcze wam na tyle, żeby pojawiła się chęć zmiany auta?

Dawid Guzenda, Moja Tesla: Ochotę może i bym miał, ale na chwilę obecną lepszego elektryka od
Tesli jeszcze nie wyprodukowano. Spalinowce nie wchodzą w grę!

Jakub Tabędzki, Tesla jedzie P0 PRĄD: Absolutnie nie ma opcji, żebym zmienił samochód. Jedynie na następną teslę - ustawiłem się już w kolejce po Model X.

Model S szybko traci na wartości? Jakub, Ty kupiłeś swoją teslę na rynku wtórnym, jak dużo udało się utargować na rocznym egzemplarzu?

JT: Kupując roczny samochód, zaoszczędziłem około 35-40%. Co ciekawe - Model S nie traci na wartości, a znaczenie ma jedynie wersja wyposażenia. Kiedy kupowałem teslę, mnóstwo ludzi sprzedawało roczne samochody, żeby mieć napęd na cztery koła (wyszedł model P85D zamiast P85+). Byłem świadomy, że oszczędzam na zakupie, ale nie mam w samochodzie "hardware" do autopilota i nie będę mógł go włączyć w serwisie, tak jak może to zrobić Dawid.

Samochody identyczne z moim, pomimo że minął rok, nadal kosztują 70 000 euro netto. Niezależnie, czy są z 2013, czy 2014 roku. Dokładnie dzisiaj (21 stycznia 2015 r.) liczyłem sobie, że mój roczny samochód najprawdopodobniej zyskał na wartości, gdyż za granicą kosztuje 70 000 euro netto, ale za euro trzeba zapłacić już 10% więcej.

W Norwegii wygląda to podobnie?

DG: Rok temu używane tesle były o kilkanaście procent droższe od nowych, gdyż Norwegowie nie chcieli czekać na samochód 5 miesięcy. Dlatego ja kupiłem nową teslę, aby zaoszczędzić. Aktualnie w Norwegii mamy już 90 000 elektryków, w tym 10 000 tesli, co spowodowało, że role się odwróciły. Roczne tesle potrafią być tańsze nawet o 100 000 norweskich koron (1 korona norweska to ok. 0,50 zł). Należy jednak pamiętać, że w 2015 roku przed obniżką cen paliw dolar kosztował 6,5 korony, a ja za Moją Teslę dałem 520 000 koron (80 000 dolarów x 6,5). Teraz dolar kosztuje 8,5 korony, a mój model odpowiednio 680 000 koron. Warto jeszcze dodać, że w tym czasie przejechałem 40 000 km, czyli zaoszczędziłem na benzynie ok. 40 000 koron.

Zarzutem, który często pojawia się przeciw samochodom elektrycznym, jest sprawność baterii po kilku latach. Czy wasze tesle przejadą na jednym ładowaniu mniej niż tuż po ich zakupie?

DG: Zacząłem interesować się tym tematem w drugiej połowie roku i z niepokojem obserwowałem z miesiąca na miesiąc uciekające kilometry przy pełnym naładowaniu. Jak się później okazało - niepotrzebnie. Po przyjeździe do Polski, gdzie klimat nie jest aż tak zimny, liczba wyświetlanych kilometrów wzrosła. Okazało się, że wskazania są tylko średnią wyświetlaną na podstawie historii zużytej wcześniej energii. Pobiłem nawet swój rekord sprzed roku o kilka kilometrów. Ubytek baterii na pewno jest, ale na chwilę obecną jest dla mnie niezauważalny i raczej nie przekracza 2-3%.

Też tak macie w spalinowcach, że benzyna na stacji po 22:00 jest za połowę ceny?

Posted by Moja Tesla on Saturday, 23 January 2016

JT: Nic się nie zmieniło z pojemnością, spada jednak sprawność baterii w zimie. Ze względu na niską temperaturę zasięg jest mniejszy, bo bateria musi się sama podgrzewać – część energii jest wykorzystywana na podniesienie temperatury wnętrza. Rzeczywiście mróz powoduje, że zasięgi są niższe, ale nie ma to znaczenia w jeździe miejskiej, bo bateria i silnik są tak samo sprawne jak latem.

A jak z elektroniką? Samochód jest nią naszpikowany, a takie podzespoły potrafią czasem spłatać figla.

DG: Zdarzyło się kilka zabawnych sytuacji. Chyba dwa razy kluczyk nie chciał otworzyć tesli, ale pomogła wtedy aplikacja w telefonie. Raz podczas jazdy zawiesił się system. Tesla zrestartowała komputer, a ja przez około minutę jechałem z czarnymi ekranami. Nie przeszkadzało to jednak w
jeździe. Były też inne drobne błędy w oprogramowaniu, które zostały naprawione podczas kolejnych aktualizacji systemu. Tesla sugeruje, żeby upgrade oprogramowania robić w nocy. Ja, nie mogąc raz doczekać się nowości, zrobiłem to za dnia. Pech chciał, że krótko po włączeniu aktualizacji dostałem telefon z pracy. Cały proces uziemił moje auto na około 2 godziny, więc do pracy musiałem pobiec na własnych nogach.

Wróciłem dziś z sylwestra, odśnieżyłem Teslę i zakopałem się przy wyjezdzie z posesji :( Tesla jedzie P0 PRĄD, wielkie dzięki za opony, ale jestem zmuszony wrócić do swoich

Posted by Moja Tesla on Thursday, 7 January 2016

JT: Nie miałem żadnych problemów z samochodem pod względem elektroniki. Tesla jednak ma mnóstwo różnych usterek. To są drobne rzeczy - czasem potrafią zaciąć się klamki i trzeba wezwać serwis albo nie puszcza magnes w klapce przykrywającej otwór do ładowania, ale łatwo to obejść, żeby móc naładować samochód. Są rozwiązania zastępcze, które wykorzystujemy, zanim serwis będzie mógł usunąć właściwą przyczynę. Mój egzemplarz nie jest najlepiej spasowany. Pochodzi z pierwszego roku produkcji i nie wygląda tak, jak w przypadku luksusowych marek produkowanych od wielu lat. Na pierwszy rzut oka wygląda jakby był powypadkowy, bo szpara między maską a błotnikiem w jednym miejscu jest mniejsza, a w innym większa. To takie drobne rzeczy, które są z tygodnia na tydzień usuwane, wraz z tym jak Tesla Motors się uczy. W nowszych rocznikach te usterki się już nie pojawiają, a jeśli się już coś zdarzy, to wszystko jest naprawiane w ramach wizyt serwisowych i gwarancji. Wystarczy, że zadzwonię i powiem „reflektory mi parują”, a oni mówią, że są tej usterki świadomi i wiedzą jaką uszczelkę wymienić na taką nowego typu. To typowe problemy „wieku dziecięcego”, które są na bieżąco usuwane. Jeśli ktoś ma świadomość, że kupił auto, które jest dopiero od trzech lat na rynku i wie, że oni jeszcze się uczą i wszystko poprawiają, to nie ma z tym problemu. Jeśli ktoś jest perfekcjonistą, to będzie mu źle z teslą – przynajmniej z tymi pierwszymi seriami właśnie ze względu na drobne defekty.

Czytaj dalej: jak wygląda pomoc Tesla Motors w przypadku awarii

Czyli poważne awarie nie zdarzyły się w waszym przypadku?

JT: Nie, nigdy. To są drobiazgi. Oddając samochód do serwisu, wypisałem sobie około 15 takich drobnych rzeczy. Np. czasami przy 150 km/h wieje mi spod uszczelki tylnej klapy, w zimie trzeszczy dach... To nie są jednak rzeczy, które uniemożliwiają jazdę, a jedynie coś, co obniża trochę komfort.

Najbliższy serwis jest w Berlinie. To chyba niezbyt dobre rozwiązanie, jeśli coś faktycznie by się z autem stało?

JT: Ja wypisałem sobie wszystkie rzeczy do naprawy i dopiero w przyszłym tygodniu podjadę do serwisu. Jeśli samochód przestaje działać, najzwyczajniej w świecie przyjeżdża laweta i go zabiera. Na gwarancji dostaje się samochód zastępczy, ale już spalinowy - nie ma zastępczych tesli. Raz w Polsce zdarzyło się tak, że po oddaniu samochodu do serwisu, usterki nie usunięto i kierowca stwierdził, że nie ma czasu na kolejną wycieczkę do Berlina. To był dość uciążliwy problem, bo dotyczył niewysuwających się klamek – serwis wysłał wtedy technika do niego. Standardem jednak jest to, że trzeba pojechać do Berlina.

DG: W Mojej Tesli przez pierwszy rok na szczęście nic się nie wydarzyło. Niestety w 13. miesiącu, i to podczas dwudniowej podroży z północnej Norwegii do Polski, zdarzyły mi się dwie awarie w odstępie
jednodniowym. Najpierw z powodu marznącego deszczu zepsuła się prawa klamka. Następnego dnia odmówiły posłuszeństwa wycieraczki. Zdecydowanie ta druga była najbardziej uciążliwa. Zepsute wycieraczki uniemożliwiły mi dalszą podróż podczas deszczu na autostradzie w okolicach Goeteborga.

Jaramy się! Jest mega fajnie na WOŚP! I chyba zrobiliśmy przypadkiem największy zlot Tesli w Polsce!Pozdrawiamy wspólnie z Moja Tesla i D1 Tesla :)))

Posted by Tesla jedzie P0 PRĄD on Sunday, 10 January 2016

Po wykonaniu telefonu do assistance Tesli przy awarii wycieraczek zaproponowano mi, że przyślą lawetę i zabiorą moją teslę do najbliższego serwisu, a ja dostanę spalinowe auto zastępcze, które Tesla wynajmie z wypożyczalni i opłaci. Niestety, jak się później okazało, żadna wypożyczalnia nie chciała wynająć auta, którym można byłoby opuścić granice Szwecji i udać się do Polski. Zatem Tesla zaproponowała mi hotel na 2 dni, w którym miałem zaczekać do poniedziałku, aż otworzą serwis w Goeteborgu i naprawią moją teslę. Pech chciał, że awaria wystąpiła w sobotę wieczorem, a serwis Tesli jest w weekend nieczynny. Nie zgodziłem się na to, gdyż jechałem na Boże Narodzenie i za wszelką cenę chciałem następnego dnia znaleźć się w domu. Po sprawdzeniu pogody (w Norwegii i Szwecji padało, a w Danii, Niemczech i Polsce było bez opadów) zaproponowałem Tesli, aby laweta zawiozła mnie i moją teslę do serwisu w Kopenhadze. Zgodzili się, pomimo ze usługa kosztowała Teslę 21.000 szwedzkich koron (ok. 10.500 zł). Następnie na własne ryzyko pojechałem do Polski, skąd w poniedziałek rano udałem się do serwisu w Berlinie, gdzie naprawili obie usterki. Udało się, chociaż z przygodami (które lubię). Przez cały ten czas nie padało, a ja nie nudziłem się przez 2 dni w hotelu w Goeteborgu. 

Zima dokucza kierowcom elektryków, podobnie jak kierowcom tradycyjnych aut?

DG: Generalnie wszystkie moje poprzednie auta spalinowe (poza maluchem), miały napęd na przód i nie więcej niż 100 koni mechanicznych. Jeździło mi się nimi bezpieczniej. Moja tesla ma napęd na tył i niecałe 400 koni, co w trudnych warunkach atmosferycznych, szczególnie zimowych, nie jest za szczęśliwym rozwiązaniem. Oczywiście da się zimą jeździć, ale trzeba bardzo uważać z "gazem". Ja rozwiązuję problem, korzystając z niedawno wprowadzonego przy aktualizacji trybu "Valet mode", który ogranicza moc, prędkość i moment obrotowy o połowę (185 KM i 113 km/h). Powyższe problemy na pewno świetnie rozwiązuje nowa Tesla z napędem na 4 koła. Niestety, kiedy ja zamawiałem teslę, wersji dwusilnikowej jeszcze nie było. 

Tesla Sr....laJak jest zimno, to szyby zamarzają.. Po godzinie jeżdżenia odmarzły i drzwi udało się je normalnie zamknąć. Takie dziwo się wydarzyło.

Posted by Tesla jedzie P0 PRĄD on Tuesday, 5 January 2016

JT: Wręcz przeciwnie. Jest jeszcze lepiej, bo mogę sobie z aplikacji w telefonie włączyć ogrzewanie w aucie. Jak do niego wchodzę, to wewnątrz jest już 20 stopni, a szyby są ogrzane i nie muszę ich nawet odśnieżać. Za takie “webasto” w luksusowych samochodach spalinowych trzeba sporo dopłacić. Tesla jest w dodatku na tyle inteligentna, że jeśli przez kilka dni włącza się ogrzewanie o podobnej godzinie, kolejnego dnia o tej porze sama nagrzeje samochód.

Jednak rzeczywiście w zimie spada zasięg samochodu, szczególnie w mieście i to o ok. 30 proc., bo część energii jest wykorzystywana do ogrzania baterii i samochodu. Cała reszta zachowuje się jednak lepiej niż w przypadku samochodów z silnikiem spalinowym. Mało tego, ja mam teslę tylko z napędem na tylne koła i nie jestem w stanie, mimo że próbowałem, przejechać na śniegu bokiem. I muszę przyznać, że naprawdę się starałem, ale po prostu się nie da. Samochód natychmiast się prostuje. To jest trochę frustrujące, jeśli ktoś umie jeździć i chciałby czasem auto zarzucić na bok.

Czyli uważacie teslę za bezpieczne auto mimo doniesień z zagranicy?

JT: Z tego co wiem, to są tylko dwa odnotowane wypadki śmiertelne z udziałem tesli. W pierwszym przypadku starszemu kierowcy pomylił się pedał gazu z hamulcem i przejechał przez płot prosto do basenu, z którego już nie wypłynął. Druga historia to złodziej, który wjechał w latarnię z dziką prędkością. Tylko 2 przypadki na ponad 100 000 samochodów to wystarczający argument przemawiający za tym, że jest to bezpieczne auto.

fot. Dawid Guzenda /

DG: 1 stycznia 2016 roku spaliła się tesla podczas ładowania na Superchargerze w Norwegii. Ogólnie kilka tesli już spłonęło, ale zwróćmy uwagę, że niedługo Tesla Motors wyprodukuje stutysięczną teslę Model S. Zatem czym jest te kilka spalonych tesli na 100 000 wyprodukowanych aut? Niczym. Nie znam statystyk pożarowych aut spalinowych, ale na pewno płonie i wybucha ich kilkadziesiąt lub nawet kilkaset na 100 000. Dlatego uważam teslę za bezpieczne auto.

Jakie wnioski nasuwają się Wam od czasu zakupu samochodu elektrycznego?

JT: Po pierwsze jest to na tyle niebanalny samochód, że ułatwia zawieranie ciekawych znajomości i kontaktów, bo wszyscy chcą natychmiast o nim porozmawiać. Po drugie pod względem działania to normalny samochód, z tą różnicą, że przejechanie nim 100 km kosztuje ok. 7-8 zł. Realnie to kosztuje jeszcze mniej, bo w większości miejsc mogę „zatankować” za darmo. W Warszawie są słupki RWE, za które nie płaci się nic. W Poznaniu ładuję samochód w nocy, więc za przejazd do Warszawy i z powrotem płacę 21 złotych. Trudno nie lubić takiego samochodu.

Tesla wymaga jednak planowania. Nie można tak po prostu pojechać sobie gdzie się chce – to tak jak z małym samolotem, gdzie zanim poleci się na jakieś lotnisko, trzeba sprawdzić, ile ma się paliwa, czy wystarczy na pokonanie trasy, czy można zatankować na lotnisku docelowym. Tak samo jest tutaj, planując dłuższą trasę, trzeba zadzwonić do hotelu i zapytać, czy mają gniazdo siłowe, sprawdzić, czy ma się odpowiednią przejściówkę i gdzie się zatankuje po drodze. Ale to tylko do momentu, gdy w Polsce powstaną w końcu Superchargery. Gdy tylko je uruchomią – problem zniknie. Wtedy podróż będzie wyglądała jak typowym samochodem – po kilku godzinach jazdy 20-minutowa przerwa na kawę i ładowanie.

DG: Podsumowując rok z teslą, mogę powiedzieć, ze był udany i ciekawy. Przejechalem w tym czasie 40 000 km, zużywając na to 9 MWh energii. W tym czasie sporo sie zmieniło na świecie i rynek samochodów elektrycznych przeszedł metamorfozę. Pamiętam, że świat szalał na punkcie Ice Bucket Challange, Donald Tusk wyemigrował do Brukseli, a Tesla Motors miało w ofercie tylko dwa modele i mało kto wiedział, co to właściwie za marka. Infrastruktura do ładowania elektryków była o połowę uboższa niż dziś, ale to był ten moment kiedy pod swoim domem zaparkowałem Tesle Model S. Nie zdecydowałbym się na nią gdyby nie preferencyjne warunki, jakie daje ustawodawstwo norweskie dla „elektryków”.  Po odliczeniu od miesięcznych obciążeń opłat za miejskie parkingi, tankowanie (tańsza niż w Polsce energia elektryczna i liczne bezpłatne chargery), bramek na drogach i opłat za promy i mosty, zostało jeszcze zwolnienie z VATu, podatku ekologicznego i bezpłatna rejestracja. W sumie zostało mi w kieszeni kilkaset tysięcy koron w dniu zakupu, a co miesiąc oszczędzam kolejne kilka.

Oto "pogromca" Tesli

Oto "pogromca" Tesli

Tajemnicza firma Faraday Future zaprezentowała swój pierwszy koncepcyjny samochód. Elektryczny FFZero1 może zaimponować nie tylko futurystycznym wyglądem, ale także olbrzymimi osiągami. Pod maską auta kryje się silnik o mocy 1000 koni mechanicznych, a sam producent nazywa go „tabletem na kołach”. Trzeba dodać, że jednoosobowym. Zaprezentowany na targach technologicznych CES2016 w Las Vegas samochód ma przyspieszać do 100 km/h w niecałe 3 sekundy oraz osiągać prędkość ponad 320 km/h

Może się to wydać dziwne polskim czytelnikom, ale zakup tesli był dla mnie tak rozsądnym i ekonomicznym wyborem, jak leasing auta z kratką dla przedsiębiorcy. Sam jestem ciekaw jak rozwinie się sytuacja. Może inne państwa stworzą przyjazny klimat dla aut elektrycznych i za kilkanaście lat będziemy wspominać poczciwe spalinowce, jak konne dorożki? Może skończą się preferencyjne warunki i Tesla będzie musiała konkurować ceną? Może rozwinie się technologia wodorowa, na sprężone powietrze lub atomowa i z powodu ograniczonych złóż litu zmieni się lider na horyzoncie innowacyjnych samochodów. Nie wiem, ale prawdziwą radość sprawia mi jeżdżenie Teslą i ogromne zainteresowanie miłośników motoryzacji na moim fanpage'u. O wszystkich zaobserwowanych problemach technicznych, nowinkach, zmianach staram się informować ludzi, żeby było im łatwiej niż mnie, kiedy jako świeży właściciel o każdą radę musiałem dzwonić na infolinię Tesli.

Najpopularniejsze teksty Bankier.pl w 2016 roku

Najpopularniejsze teksty Bankier.pl w 2016 roku

Przez cały rok intensywnie pracowaliśmy na to, aby dzięki naszym tekstom i nagraniom wideo czytelnicy byli bliżej finansów, lepiej je rozumieli i sprawnie zarządzali swoimi majątkami, firmami, oszczędnościami. Przypominamy te teksty autorów Bankier.pl, które cieszyły się państwa największym zainteresowaniem i trafiły do puli najpopularniejszych.

Źródło:
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (107)

dodaj komentarz
~TeslavsBMW
jechałem kiedyś z kolegami chwilę za Teslą :) kolegi BMW , jedziemy przez jakąś wioseczkę , za wioseczką kawałek ładnej prostej drogi ,więc kolega zaczyna migać gaz do dechy i chce wyprzedzać :) a tu Tesle dość żwawo wzięła i się oddaliła , mina kolegi była iście zabawna
~mis
Widze ze moim rodakom znowu zal dupe sciska. Mialem ta przyjemnosc prowadzic to cudenko i tak, macie racje. Jest czego tym panom pozazdroscic. Swietny zakup, sczegolnie wersji 85D.

Btw mamy 21 wiek, juz dawno minely czasy maszyn parowych gdzie palilo sie weglem zeby jechac.
~Krzych
Tesla to nie jest samochód. - tak powinien brzmieć tytuł tego artykułu.
~35689
OKi to oni niech biorą te używki po 70 tysi euro a ja pozostanę przy swoim LPG.
Przy -20 to nawet polonez odpalał tylko troche trzeba było [pokręcić.
Teraz samochody to odpalaja do -30 bez problemu.
przy - 45 to już chyba po nim a przecież cos takiego właśnie się u ruskich zdarzyło a w grecji spadł dzisiaj śnieg.
Skąd
OKi to oni niech biorą te używki po 70 tysi euro a ja pozostanę przy swoim LPG.
Przy -20 to nawet polonez odpalał tylko troche trzeba było [pokręcić.
Teraz samochody to odpalaja do -30 bez problemu.
przy - 45 to już chyba po nim a przecież cos takiego właśnie się u ruskich zdarzyło a w grecji spadł dzisiaj śnieg.
Skąd ja wezmę 70 tysi euro na akumulator na kołach.
Facet napij sie wódki może sie choć trochę poprawi.
~prąd
To że nie masz na baterie 70tys nie znaczy, że inni nie mają.

Szerokości w tym Polonezie
~Piszczyk
Ale facet bredzi, hehehe:)) jego auto im starsze, tym bardziej zyskuje na wartości!!! kupa smiechu. To widać najlepsza inwestycja jest kupowanie rozbitych i zezłomowanych tesli z USA i odsprzedawanie ich z ogromnym zyskiem. Lepszy biznes niż na nieruchomościach w centrum Londynu:)) Aż dziw, ze ludzie jeszcze tego nie robią:)))
~fd
Piszczyk jedź dalej swoim Paskiem TDI po co te głupie komentarze?
~Piszczyk odpowiada ~fd
Nie wiedziałem, ze jezdze paskiem w TDI dopóki mi tego nie powiedziales. Dziekuje.
~records
To nic śmiesznego, że auto zyskuje na wartości po latach i bynajmniej nie dotyczy to wyłącznie Tesli. Ja np. odsprzedałem ostatnio swoją BMW Z3 po ośmiu latach użytkowania z zyskiem kilku tysiączków.

Powiązane: Motoryzacja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki