Moskiewski sąd nałożył grzywnę 4 mln rubli (około 42 tys. dolarów) na komunikator Telegram za spóźnione usunięcie kanałów, których użytkownicy nawołują do oddzielenia Uralu od Rosji - poinformował w środę portal gazety "Moscow Times".


Rosyjska instytucja odpowiadająca za kontrolowanie i cenzurowanie rosyjskich środków masowej komunikacji (Roskomnadzor) zażądała, by administratorzy Telegramu usunęli kwestionowane treści w ciągu jednego dnia po otrzymaniu powiadomienia.
Jak twierdzi portal, na informacje te zwrócili uwagę pracownicy prokuratury, którzy zaalarmowali Roskomnadzor.
To nie pierwszy raz, kiedy Telegram został ukarany grzywną za odmowę usunięcia zabronionych treści. W lipcu został ukarany grzywną 3 mln rubli za nieusunięcie wezwań do protestów antyrządowych, a w czerwcu ub.r. - za odmowę usunięcia 32 kanałów, które, zdaniem sądu, publikowały nieprawdziwe informacje na temat wojny Rosji z Ukrainą.
W sierpniu założyciel Telegramu Paweł Durow został zatrzymany w Paryżu. Władze zarzuciły mu niewystarczające moderowanie komunikatora oraz odmowę współpracy z organami ścigania. Durow zadeklarował gotowość współpracy, a platforma zmieniła politykę prywatności (będzie mogła ujawniać adresy IP i numery telefonów podejrzanych, gdy otrzyma nakaz od odpowiednich organów sądowych. Wcześniej Telegram był gotów ujawniać na podstawie nakazu sądowego dane osób podejrzanych o terroryzm).
Telegram nie jest jedyną firmą obciążaną przez rosyjski wymiar sprawiedliwości grzywnami za materiały, które udostępnia (lub których nie udostępnia) użytkownikom. Poprzedniego dnia portal "Moscow Times" informował o ukaraniu firmy Google, która od 2020 roku blokuje promujące inwazję Rosji na Ukrainę kanały Youtube rosyjskiej telewizji państwowej.
Zablokowane stacje zaskarżyły Google przed sądem, domagając się rekompensaty w wysokości 2,5 decyliona dolarów, a więc sumy wyższej od wartości wszystkich aktywów na Ziemi. (PAP)
os/ mal/