W jednym z najdroższych do życia państw świata odnotowano w czerwcu wzrost inflacji, ale takich podwyżek cen życzyliby sobie zapewne obywatele zdecydowanej większości państw świata. Szwajcarski wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych urósł w zeszłym miesiącu o 0,1% rok do roku.


W czerwcu inflacja CPI w Szwajcarii wyniosła 0,1% rok do roku wobec spadku o 0,1% odnotowanego w maju – poinformował Federalny Urząd Statystyczny. Względem poprzedniego miesiąca indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych wzrósł o 0,2%. Ekonomiści ankietowani przez agencję informacyjną AWP niemal jednomyślnie spodziewali się, że szwajcarska inflacja pozostanie w czerwcu na deflacyjnej ścieżce, osiągając wynik -0,1%.
Ceny konsumpcyjne towarów krajowych wzrosły w czerwcu 2025 r. o 0,7% w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku, natomiast inflacja towarów importowanych osiągnęła ujemną wartość na poziomie -1,9%. Inflacja bazowa - liczona z wyłączeniem produktów świeżych i sezonowych, energii oraz paliw - wzrosła rok do roku o 0,6%, po zwyżce rzędu 0,5% odnotowanej w maju.
Według Federalnego Urzędu Statystycznego odnotowany w czerwcu wzrost inflacji wynikał m.in. z wyższych cen w branży hotelarskiej i noclegowej oraz droższych zagranicznych wycieczek. Wzrosły także ceny niektórych warzyw i koszt wynajmu samochodów. Spadły zaś ceny biletów lotniczych, benzyny i owoców pestkowych.
Inflacja na granicy błędu statystycznego
Szwajcarska inflacja stanowi wyjątkowy przypadek na tle odczytów z pozostałych światowych gospodarek. W kwietniu tego roku wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych nad Jeziorem Genewskim wyniósł okrągłe zero procent - zarówno w ujęciu rocznym jak i miesięcznym. - We współczesnym świecie jest to ekstremalnie rzadko spotykanym zjawiskiem - skomentował główny analityk Bankier.pl Krzysztof Kolany.
Po kwietniowej zerowej inflacji majowy odczyt w alpejskim kraju wykazał spadek wskaźnika CPI o 0,1%. W przypadku nie jest to jednak nowość, ani szczególny powód do zmartwienia. Wcześniejsze deflacyjne epizody w tym państwie miały miejsce w latach 2020-21, 2014-16, 2011-13 oraz w 2009 roku. Podobna sytuacja mogłaby budzić obawy w wielu innych krajach.
W Chinach, które zmagały się z deflacją w ubiegłym roku, ciągły spadek cen osłabiał wewnętrzny popyt, ponieważ konsumenci odkładali w czasie zakupy w nadziei na dalsze obniżki, co nakręcało spiralę. Dodatkowo producenci rywalizowali ze sobą, obniżając ceny, co mogło odbić się na kondycji niejednego przedsiębiorstwa.
W strefie euro i w Stanach Zjednoczonych celem banków centralnych jest utrzymywanie inflacji w średnim terminie na poziomie rzędu 2%, czyli władze monetarne dążą do utrzymania wzrostu cen w gospodarce. Inflacyjny cel Szwajcarskiego Banku Narodowego to tymczasem przedział 0-2%. Zdławienie inflacji pozwoliło bankowi centralnemu na ścięcie stóp procentowych do zera.
Na samym końcu warto dodać, że Federalny Urząd Statystyczny prowadzi oddzielną statystykę, w której pokazuje, o ile wzrosła inflacja w kraju od grudnia 2020 roku, czyli momentu kiedy koronawirus i lockdowny doprowadziły do wzrostowej fali cen na świecie. Od tamtego czasu skumulowany wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w Szwajcarii wyniósł 7,6%. W Polsce około 6 razy więcej.
Oprac. MM