Instytucja powołana podczas obiadu Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana całkowicie zmieniła swój charakter. Rząd Donalda Tuska wykorzystuje ją do wspierania węgierskiej opozycji - poinformowała w poniedziałek „Rzeczpospolita”.


Chodzi o Instytut Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka, który powstał z inspiracji węgierskiego premiera, gdy ten podsunął ten pomysł prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu - jak przypomniała gazeta - podczas wspólnego obiadu w Nidzicy - 6 stycznia 2016 r.
„Miał działać na rzecz przyjaźni obu krajów, a zasłynął głównie bizantyjskim stylem, który krytykowali nawet kontrolerzy KPRM podlegli premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Kontrowersji wokół instytutu było tak dużo, że tuż po zmianie władzy Donald Tusk chciał go zlikwidować. Jednak szybko zmienił zdanie i powołał na kierownika placówki wiceministra spraw zagranicznych Jakuba Wiśniewskiego” - przypomniano w artykule.
„Rzeczpospolita” ustaliła, że instytucję powołaną na prośbę Viktora Orbana uznano za - jak podkreśliła gazeta - „przydatną do tego, by z nim walczyć”. Z nowej misji instytutu wynika bowiem, że jego głównym celem jest „wspieranie działań na rzecz podstawowych wolności człowieka”.
Dodatkowo w lipcu instytut ogłosił nowe konkursy stypendialne i na dofinansowania, na które chce przeznaczyć prawie 800 tys. zł. „Nazwisko »Orban« nigdzie nie pada, jednak czytając warunki konkursów, można odnieść wrażenie, że zawarto w nich sprzeciwianie się temu wszystkiemu, co zarzuca się rządom węgierskiego premiera” - czytamy. (PAP)
nno/ mick/