Minister finansów nie zgadza się na propozycję resortu kultury likwidacji limitu kosztów uzyskania przychodów.


1 stycznia 2013 r. zostały zniesione 50-procentowe nielimitowane koszty uzyskania przychodów dla lepiej zarabiających twórców i artystów. Ówczesny premier Donald Tusk argumentował, że przywilej płacenia niższych podatków przez twórców i artystów jest nieuzasadniony. Stałe 50-procentowe koszty uzyskania przychodów oznaczały np., że gdy ktoś zarobił 100 tys. zł, po odliczeniu zryczałtowanych kosztów (50 tys. zł) płacił podatek dochodowy tylko od drugiej połowy kwoty (czyli od 50 tys. zł). Artyści i twórcy dostawali więcej „na rękę” niż pozostałe grupy zawodowe. Od ponad trzech lat twórcy i artyści mogą wrzucić w koszty maksymalnie 43 tys. zł rocznie. Oznacza to, że płacą wyższe podatki. Poprzedni rząd szacował, że dzięki dokręceniu śruby twórcom budżet państwa oszczędzi w 2013 r. 164 mln zł, a w 2014 r. — 173 mln zł.
Za ludźmi kultury i sztuki postanowili ująć się politycy PiS. Piotr Gliński, minister kultury, na początku stycznia 2016 r. obiecał artystom powrót do poprzednich regulacji. Jarosław Sellin, wiceminister kultury, informował, że „obecny rząd odda twórcom zabrane im odliczenia 50 proc. kosztów uzyskania przychodu”, ponieważ „rządy PO spowodowały, że zatrudnieni w państwowych instytucjach kultury zarabiają niewiele, stając się dziadami kultury”.
Czytaj więcej w dzisiejszym "Pulsie Biznesu"