Indeks S&P500 po poniedziałkowej skromnej zwyżce znalazł się jeszcze bliżej rekordu wszech czasów sprzed blisko dwóch lat. Ceny akcji na Wall Street rosną już tak szybko, że zmuszają analityków do rewidowania ciepłych jeszcze prognoz.


S&P500 zakończył poniedziałek wzrostem o 0,45%, osiągając poziom 4 740,56 punktów. Oznacza to, że do szczytu poprzedniej hossy ze początku stycznia 2022 brakuje mu już tylko 1,6%, a więc raptem 76 punktów. Zatem ustanowienie nowego nominalnego rekordu wszech czasów może wydarzyć się jeszcze w tym roku.
Zwłaszcza jeśli wzrosty będą kontynuowane w dotychczasowym tempie. Od końcówki października S&P500 zyskał aż 15,5%. Oczywiście jest to tempo niemożliwe do utrzymania na dłuższą metę, implikowałoby bowiem annualizowaną stopę zwrotu rzędu przeszło 100%. Odnotujmy przy tym, że Dow Jones po minimalnej zwyżce (mniejszej niż 1 punkt) zaliczył ósmą z rzędu wzrostową sesję oraz nowy rekord wszech czasów.
Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że zawodowcy z Wall Street muszą błyskawicznie rewidować swoje prognozy. Analitycy banku Goldman Sachs właśnie podnieśli przyszłoroczną prognozę indeksu S&P500 z 4700 pkt. do 5100 punktów. Jest to o tyle znamienne, że poprzednią prognozę opublikowano… raptem miesiąc temu. Zatem nie skończył się jeszcze rok 2023, a już skorygowano korygować prognozę na rok 2024.
A wszystko to za sprawą bardzo istotnej zmiany oczekiwań rynku względem przyszłorocznego poziomu stóp procentowych w USA. Jeszcze dwa miesiące temu rentowność 2-letnich obligacji skarbowych przekraczała 5,2%, a inwestorzy zastawiali się, czy Rezerwa Federalna dokona jeszcze jednej podwyżki kosztów kredytu. Dziś amerykańskie 2-latki płacą 4,45%, a rynek dyskontuje aż sześć (!) obniżek stopy fundusz federalnych (po 25 pb. każda) do końca 2024 roku.
A to oznacza, że akcje mogą być w przyszłym roku wyceniane na jeszcze wyższych „mnożnikach” niż w tym roku (gdy c/z i tak już nie należy do niskich). – Zwalniająca inflacja i Fed łagodzący politykę będą trzymać realne stopy procentowe nisko, co będzie wynosić mnożniki powyżej 19x – napisał David Kostin, główny strateg amerykańskiego rynku akcji w Goldman Sachs.
Mówiąc wprost: niższe stopy procentowe będą sprawiać, że inwestorzy będą wyżej wyceniać te same zdyskontowane przepływy pieniężne generowane przez giełdowe korporacje. Oczywiście warunkiem koniecznym jest tutaj brak recesji, która w przeszłości obniżała wyniki spółek z S&P500 przynajmniej o 20%. Teraz jednak (prawie) nikt recesji w USA nie prognozuje. Inaczej niż rok temu, gdy scenariusz recesyjny był dominujący.
- Rynki podążają w kierunku wskazującym na to, że Fed w przyszłym roku zacznie ciąć stopy procentowe. Dane – zarówno czy jeśli chodzi o inflację, wydatki konsumpcyjne czy rynek pracy – nie psują się ani za szybko, ani nie są zbyt gorące, więc scenariusz ciepłej wody w kranie (ang. Goldilocks) zaczyna się materializować – kwitował Tom Hainlin z U.S. Bank Wealth Management cytowany przez agencję Reuters.

























































