REKLAMA
TYLKO U NAS

Rząd przymierza się do zmian w podatku Belki. Na likwidację nie ma raczej co liczyć

2022-11-14 07:00
publikacja
2022-11-14 07:00

W obliczu wysokiej inflacji realna wartość oszczędności Polaków maleje, a część z nich musi sięgać do rezerw, by zaspokoić bieżące potrzeby. Lokaty oferujące nawet najwyższe na rynku oprocentowanie nie rekompensują tego ubytku nawet w połowie. Tymczasem od nominalnych zysków kapitałowych - choć obecnie od realnej straty - konsumenci i firmy muszą odprowadzać podatek, tzw. podatek Belki. Rząd planuje zmiany w tej daninie, ale o jego likwidacji raczej nie ma mowy.

Rząd przymierza się do zmian w podatku Belki. Na likwidację nie ma raczej co liczyć
Rząd przymierza się do zmian w podatku Belki. Na likwidację nie ma raczej co liczyć
fot. rsooll / / Shutterstock

­Od kwietnia 2021 roku inflacja konsumencka w Polsce pozostaje powyżej dopuszczalnego przedziału odchyleń od celu inflacyjnego (1,5-3,5 proc.). W październiku 2022 roku doszła do poziomu 17,9 proc., najwyższego od 1996 roku. Tymczasem stopy procentowe NBP - a to od nich zależy oprocentowanie depozytów w bankach, ulubionej formy pomnażania oszczędności przez Polaków - zaczęły rosnąć dopiero w październiku 2021 roku, a przestały - przynajmniej na razie - rok później; na dwóch ostatnich posiedzeniach RPP utrzymała stopy procentowe bez zmian. W rezultacie referencyjna stopa NBP wynosi obecnie 6,75 proc., a to oznacza rekordową ujemną realną stopę procentową. Jest ona układem odniesienia dla oprocentowania bankowych depozytów. Obecnie rekordziści oferują na nich 8 proc. w skali roku, a i to są oferty ograniczone czasowo i kwotowo oraz obwarowane dodatkowymi warunkami (założenie konta, posiadanie konta, wpłata nowych środków).

- Podatek Belki to podatek od zysków kapitałowych. Pytanie, czy w obecnej sytuacji mamy do czynienia z zyskami kapitałowymi u przeciętnego Kowalskiego czy mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Jarosław Klepacki z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. - W tej chwili mamy do czynienia tak naprawdę z podatkiem od straty i my od tej straty odprowadzamy jeszcze daninę do państwa. Pytanie, czy to ma w ogóle rację bytu. Te próby modyfikacji, które proponuje nam rząd, na pewno idą w dobrą stronę, bo to doprowadzi do pewnej normalizacji sytuacji, przynajmniej dla mniejszych przedsiębiorców. Natomiast w obecnej sytuacji jakiekolwiek obciążenia są dyskusyjne, szczególnie w obszarze rynku kapitałowego, bo nasz rynek nie jest w najlepszej kondycji.

Podatek od zysków kapitałowych (z inwestycji giełdowych i w funduszach, lokat bankowych czy dywidend), zwany potocznie podatkiem Belki, został wprowadzony w 2002 roku i przez cały ten czas wynosi 19 proc. W 2002 roku była to wysokość niższej stawki podatku PIT, który później  jednak został kilkukrotnie obniżony (do 18 proc., następnie do 17 proc., a od połowy br. do 12 proc.). Dlatego też coraz częściej pojawiają się apele o jego zniesienie. W czerwcu br. z takim postulatem wystąpił do minister finansów rzecznik praw obywatelskich Marcin Więcek. Zdaniem Jarosława Klepackiego ten postulat ma małe szanse na realizację.

- Z perspektywy Kowalskiego czy szczególnie mikroprzedsiębiorstw likwidacja tego typu podatku byłaby na pewno ułatwieniem prowadzenia życia gospodarczego i procesów gospodarczych. Mamy oszczędności i widzielibyśmy, że coś z tych oszczędności nam jeszcze zostaje w postaci oprocentowania na lokacie. Myślę, że nie ma możliwości, żeby w tej chwili ten podatek zniknął, szczególnie jeżeli popatrzymy na kondycję budżetu w perspektywie roku 2023-2024 - ocenia ekspert Wydziału Zarządzania UW. ­- Większość krajów europejskich ma jednak podobne rozwiązania i to w przestrzeni znacznie wyższej niż w Polsce.

Z danych think tanku Tax Foundation wynika, że średnia wysokość podatku od zysków kapitałowych w 27 europejskich krajach OECD wynosi 19,4 proc. Polska ze stawką 19 proc. znajduje się poniżej tej średniej, co plasuje ją na 18. miejscu w tym gronie. Liderami zestawienia są Dania (42 proc.), Norwegia (35,2 proc.), Finlandia i Francja (po 34 proc.). Ranking zamykają z kolei Belgia, Czechy, Luksemburg, Słowenia, Szwajcaria i Turcja.

Ostatni pomysł rządu zakłada wzrost stawki do 20 proc. Jednocześnie ma jednak zostać wprowadzona kwota wolna od podatku - do 10 tys. zł. Satysfakcjonowałoby to zapewne drobnych ciułaczy kosztem zamożniejszych. Problem polega jednak na tym, że Polacy oszczędzają i inwestują coraz mniej, bo nie mają do tego motywacji - rynki akcji i obligacji przynoszą w ostatnim roku straty, co powoduje wycofywanie środków przez inwestorów z funduszy inwestycyjnych i rachunków maklerskich. Bezpieczne lokaty czy konta oszczędnościowe nie oferują więcej niż 8 proc. w skali roku. Wzrost tej stawki mógłby zachęcić Polaków do odkładania pieniędzy.

- Największym magnesem do oszczędzania byłby wzrost oprocentowania lokat bankowych do poziomów - nie powiem, że zrównanych z inflacją, bo dynamika wzrostu cen jest zbyt duża, ale na pewno znacznie wyższych niż obecnie. Na potwierdzenie moich słów wystarczy przeanalizowanie danych statystycznych - inflację mamy 17,9 proc., lokaty oprocentowane są na wysokości 7-8 proc. rok do roku, a Polacy mimo to bardzo chętnie trzymają pieniądze na rachunkach bankowych - tłumaczy dr Jarosław Klepacki. - To świadczy o tym, że my byśmy chcieli oszczędzać i byśmy odkładali znacznie więcej pieniędzy, gdyby to oprocentowanie było bardziej adekwatne. Jest to więc kwestia doprowadzenia do sytuacji, kiedy bankom będzie opłacało się dać wyższe oprocentowanie na klasycznych lokatach terminowych.

Ekspert wyjaśnia, że aby banki zaczęły podnosić oprocentowanie, powinna się zmniejszyć nadpłynność pieniądza na rynku spowodowana m.in. stymulacją w okresie lockdownów czy luźną polityką fiskalną, czyli transferami socjalnymi. Nadpłynność w sektorze bankowym powoduje, że banki nie mają powodu, by zabiegać o oszczędności klientów. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że jeszcze na koniec sierpnia br. zobowiązania (depozyty) sektora niefinansowego wynosiły 1,415 bln zł, podczas gdy należności (kredyty) 1,162 bln zł. To oznacza relację kredytów do depozytów niewiele ponad 80 proc. I choć sytuacja zaczyna się zmieniać, wciąż brakuje impulsu do tego, by instytucje finansowe zaoferowały firmom i osobom fizycznym wyższe odsetki od deponowanych oszczędności.

- Banki jeszcze całkiem niedawno miały nadpłynność finansową i nie zależało im na tym, żeby nowi klienci przynosili do nich pieniądze. Wprowadzały nawet opłaty za zbyt wysokie salda na rachunkach. Trzeba sytuację odwrócić, odessać ilość pieniądza z sektora bankowego i gospodarki realnej. Tutaj znowu kłania nam się bank centralny i decyzje w zakresie narzędzi, ale nie referencyjnej stopy procentowej, ale narzędzi dedykowanych sektorowi międzybankowemu - postuluje dr Jarosław Klepacki. - Bank centralny powinien zacząć działać tak, żeby bankom komercyjnym bardzo mocno opłacało się trzymać pieniądze na lokatach w banku centralnym i wtedy środków na rynku będzie mniej. Wtedy banki bardziej będą chciały pozyskać pieniądze od Kowalskiego z depozytów, dając automatycznie wyższe oprocentowanie.

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (19)

dodaj komentarz
boris-vodka
Jedno jest pewne ten rząd PISowców niczego mądrego jeszcze nie wprowadził..... Idę o zakład
że skończy się na tym że człowiek będzie latał z PITami po urzędach skarbowych.....
PIS to dno i amatorszczyzna figurowa na lodzie.......
henk54
Tak czy siak, na pewno nic dobrego z tego nie będzie patrząc po tym rządzie... Tak samo było z polskim ładem. Najpierw zapowiadali podwyższenie kwoty wolnej i progu podatkowego. A potem dowalili w pakiecie inne tak syfiaste rzeczy, że aż mózg stawał.
jarunia
Subito "odbelkować" indywidualne na oszczędzanie na emeryturę (jak w Australii)
zoomek
A oszczędzanie na zakup mieszkania? Auta? Na wakcje?
W ogóle oszczędzanie - dlaczego to karać?
Tzn ja wiem - lobby banksterskie chce aby wszyscy się zadłużali a nie oszczędzali.
zdzislaw_
Ludzie czytajcie te zmiany w taki sposób:
-"źli bogaci bo mają i nie płacą wystarczających podatków"
- "dajmy biednym bo im zawsze mało"

Zmiana ma być wprowadzona dzięki spolaryzowaniu sobie dwóch grup, biednych przeciwko bogatym, tych pierwszych jest więcej więc będzie powszechna zgoda w tej grupie.
Ludzie czytajcie te zmiany w taki sposób:
-"źli bogaci bo mają i nie płacą wystarczających podatków"
- "dajmy biednym bo im zawsze mało"

Zmiana ma być wprowadzona dzięki spolaryzowaniu sobie dwóch grup, biednych przeciwko bogatym, tych pierwszych jest więcej więc będzie powszechna zgoda w tej grupie. Tego typu mechanizmy będą szykowane przy innych zmianach w kraju. Jedni przeciwko drugim! Pamiętajcie!
zenonn
„gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”
„dziel i rządź”

https://wikikids.pl/co-to-znaczy-dziel-i-rzadz-kto-to-powiedzial/
polityka_to_nie_ekonomia
U nas wszystko udaje im się tak rozgrywać. Nie mogę tylko uwierzyć, że Polacy nadal się na to łapią.
zoomek
To robili z maseczkami i szczepieniami - bez maseczki i szczepienia to podczłowiek! Zdeptać go!
obywatel_monte_christo
Proponuję wprowadzić "tarczę ochronną przed podatkiem Belki".
anty12
Polon jest żartem. Tylko nierób i złodziej w tym kraju na dobrze. Reszta płaci podatki od podatków. I Podobno wolacy przestali zbierać szparagi w DE, ale tylko w tvpis.

Powiązane: Podatek Belki

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki