W pierwszym półroczu odnotowano rekordowy popyt na złoto inwestycyjne. Inwestorzy kupili o 16% więcej kruszcu niż w czasie apogeum pierwszej fazy kryzysu finansowego w 2009 roku. Dzięki temu ceny złota odnotowały najsilniejszy półroczny wzrost od roku 1980!


Czegoś takiego na rynku złota nie obserwowano od 36 lat, gdy poprzednia sekularna hossa kończyła się w oparach bańki spekulacyjnej. Inwestycyjny popyt na złoto w II kw. 2016 roku wzrósł o 141% rdr (!), sięgając 448,4 ton i o 45% przewyższając 5-letnią średnią – informuje Światowa Rada Złota (WGC) w kwartalnym raporcie dotyczącym popytu i podaży kruszcu („Gold Demand Trends”).
To przede wszystkim efekt odwrócenia trwającej od początku 2013 roku tendencji odpływu gotówki z podmiotów typu ETF. W drugim kwartale „złote” ETF-y kupiły 236,8 ton złota, podczas gdy w tym samym okresie 2015 roku odpływ klientów zmusił je do sprzedaży 23 ton kruszcu. W pierwszym półroczu ETF-y kupiły 579,2 ton złota po tym, jak przez poprzednie 10 kwartałów sprzedały 616 ton. Po raz pierwszy w historii danych WGC złoto inwestycyjne stanowiło ponad połowę sprzedanego kruszcu przez dwa kwartały z rzędu.
Zakupy złotego bulionu przez inwestorów indywidualnych zwiększyły się tylko o 1% rdr, sięgając 211,6 ton, co było wynikiem ponad jedną trzecią niższym od 5-letniej średniej. Szczególnie aktywni na rynku byli inwestorzy z USA. W pierwszym półroczu US Mint więcej niż podwoiła sprzedaż jednouncjowych monet bulionowych, sprzedając 405 tysięcy Złotych Orłów.
Do zakupu złotego bulionu oprócz narastającego ryzyka geopolitycznego (Brexit, wojna na Bliskim Wschodzie) i finansowego (kryzys bankowy we Włoszech) zachęcały przede wszystkim bardzo niskie lub wręcz ujemne stopy procentowe w krajach rozwiniętych. Pod koniec lipca 2016 roku już 37% długu publicznego o ratingu inwestycyjnym w Europie, Australii, Japonii i Ameryce Północnej była notowana przy ujemnej rentowności. Tylko 25% płaciło więcej niż 1% rocznie. W otoczeniu ujemnych stóp procentowych znika koszt alternatywny trzymania złota.
Eksplozję popytu generowaną przez ETF-y tłumił spadek sprzedaży złotej biżuterii. Jubilerski popyt na złoto malał o 14% rdr i był o jedną czwartą niższy od średniej z ostatnich 5 lat. Z rynku częściowo wycofały się także banki centralne, które kupiły tylko 76,9 ton złota, a więc o 40% mniej niż rok temu. Zakupy złota poprzez fundusze ETF są domeną inwestorów z Zachodu (zwłaszcza z USA) i to zarówno detalicznych, jak i instytucjonalnych.
Zatem o ile to inwestycyjny – i w znacznej mierze spekulacyjny – popyt windował notowania złota, o tyle nabywcy wrażliwi na cenę odstępowali od zakupów kruszcu. Szczególnie dobrze widać to w statystykach popytu konsumenckiego, który w Indiach spadł o 18% rdr, w Chinach o 14% rdr, a na Bliskim Wschodzie aż o 20%. Za to Amerykanie kupili o 33% więcej złota niż rok wcześniej.
Od początku roku cena złota w dolarach amerykańskich wzrosła o 27,5%. Jak na razie jest to najlepszym wynikiem od roku 1980, gdy w atmosferze bańki spekulacyjnej kończyła się poprzednia wielka hossa (1968-1980), podczas której dolarowe ceny złota wzrosły 17-krotnie. Pomiędzy rokiem 1999 a 2011 kurs żółtego metalu wzrósł z 250 do 1920 USD/oz., by przez kolejne cztery lata spaść niemal o połowę, do 1.042 USD/oz.
Skokowy wzrost cen złota, jaki nastąpił po grudniu 2015 roku sprawił, że zwiększyło się grono chętnych gotowych zamienić żółty metal na papierową gotówkę. W drugim kwartale wielkość podaży złotego złomu zwiększyła się o 23% rdr, do 327,7 ton. Wydobycie w kopalniach utrzymało się na poziomie sprzed roku: 789,6 ton.
























































