Rafał Sonik na konferencji PB SPIN mówił przede wszystkim o trudach dochodzenia do sukcesu. Pierwszy polski triumfator rajdu Dakar zdradził też, w jaki niecodzienny sposób stara się promować markę „Polska” na świecie.


Na początku wystąpienia Rafał Sonik przypomniał, że jego sukces był dopiero pierwszym polskim triumfem w 37-letniej historii Rajdu Dakar, a przecież wyzwanie to podejmowali w przeszłości najlepsi polscy kierowcy z Sobiesławem Zasadą na czele.
- Dlaczego Dakar jest tak wielkim wyzwaniem? Jest to jedna z najbardziej perfidnych i przemyślanych pułapek na człowieka, jaką człowiek wymyślił. Właściwie jest to wyzwanie na każdym polu – nie trzeba tylko być szybkim, wytrzymałym, umieć jeździć ciężarówką, samochodem, motocyklem czy quadem, ale trzeba umieć również pokonać wszelkie wyobrażalne słabości – mówił Sonik.
Krakowski przedsiębiorca, oprócz zdradzania pasjonujących tajników Dakaru, dużo mówił o odporności, która jest niezbędnym elementem sukcesu.
- Byłem na szczycie, jestem na dnie. Co dalej? Wtedy to nie rozum decyduje tylko cechy, które w nas są. Wtedy decyduje za nas konstrukcja psychiczna, którą nas obdarzyła natura, którą nas obdarzyli rodzice – tłumaczył.
- W 2012 r. byłem czwarty, w 2013 r. trzeci, w 2014 r. drugi, a w tym roku wygrałem. Jak to się stało? Otóż każdego roku wracałem bogatszy o doświadczenie. Jak mówi jeden z najmądrzejszych ekonomistów – sukces jest wynikiem doświadczenia, a doświadczenie jest wynikiem wcześniejszych porażek – dodał Sonik.
Na koniec wystąpienia triumfator Dakaru wspomniał także, w jaki sposób stara się promować na świecie markę "Polska".
- Zawsze w tylnej kieszeni kombinezonu wożę parę czystych biało-czerwonych rękawiczek. Choćbym był nie wiem jak brudny, umorusany, zmęczony, to zawsze mam czyste biało-czerwone rękawiczki. Po to, żebym na mecie mógł całemu światu pokazać najważniejszy gest świata, ten który Polacy światu na zawszę dali. Gest wiktorii – zakończył Sonik.
