Tysiące osób protestowały w sobotę w Berlinie przeciwko restrykcjom, wprowadzonym w Niemczech w celu powstrzymania pandemii koronawirusa. Według manifestantów działania władz naruszają prawa i wolności ludzi.


Podczas sobotnich wielotysięcznych manifestacji w Berlinie przeciwko wprowadzonym przez władze ograniczeniom związanym z koronawirusem zatrzymano 133 osoby, 45 policjantów zostało rannych - podała w niedzielę policja. Tego dnia w stolicy Niemiec doszło do kilku mniejszych zgromadzeń.
Trzech funkcjonariuszy, którzy zostali trafieni w twarz kawałkami wybitych szyb, wymagało hospitalizcji - sprecyzowała policja.
Według jej szacunków w jednej manifestacji, która odbyła się w sobotę w centrum Berlina, wzięło udział 20 tys. osób: "wolnomyśliciele", antyszczepionkowcy, zwolennicy teorii spiskowych i sympatycy skrajnej prawicy - podaje agencja AFP.
Protestujący tańczyli i śpiewali, że "są wolnymi ludźmi" w rytm melodii utworu "We Will Rock You" zespołu Queen.
Inni maszerowali z transparentami z napisem: "Robimy hałas, ponieważ kradniecie naszą wolność!". "Pomyśl! Nie noś maski!".
Do protestów wzywał Michael Ballweg, przedsiębiorca i polityczny outsider, który organizował już podobne wiece w Stuttgarcie i chce zostać burmistrzem tego miasta na południowym zachodzie Niemiec.
"Naszym żądaniem jest powrót do demokracji" - powiedział jeden z protestujących, który nie chciał podawać nazwiska. "Maska, która nas zniewala, musi zniknąć" - dodał. On, jak i większość uczestników demonstracji nie miało maski na twarzy.
Policja wniosła skargę na organizatora zgromadzenia za "nieprzestrzeganie zasad higieny" w dobie pandemii koronawirusa.
Podczas osobnej demonstracji antyfaszystowskiej w dzielnicy Neukoelnn na południu berlińskiej aglomeracji, protestujący obrzucili policję kamieniami, odpalili sztuczne ognie i uszkodzili dwa radiowozy i biura lokalnej partii. Kilku policjantów zostało rannych, w tym trzech hospitalizowano.
Łącznie w sobotę w miejscach protestów rozmieszczono 1100 funkcjonariuszy policji.
Jak podaje AFP, w niedzielę pod Bramą Brandenburską również zebrało się kilkuset demonstrantów. Większość miała na twarzach maski i przestrzegała dystansu społecznego.
Politycy skrytykowali sobotni wiec, uznając go za nieodpowiedzialny. "Tak, protesty powinny być możliwe w czasie koronawirusa, ale nie w ten sposób" - oświadczył minister zdrowia Jens Spahn, podkreślając konieczność przestrzegania reguł dystansu społecznego i zasad higieny.

Od wybuchu pandemii w RFN stwierdzono 210 697 zakażeń koronawirusem, 9154 osoby zmarły - wynika z najnowszego zestawienia Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w USA.
Od początku epidemii większość ludzi przestrzega restrykcji, które obejmują noszenie maseczek w sklepach, podczas gdy rząd właśnie nałożył obowiązkowe testy dla urlopowiczów powracających z obszarów wysokiego ryzyka. Ale głośna mniejszość - jak wskazuje Reuters - odrzuca ograniczenia, mówiąc, że uderzają one w różnorodność myśli i wyrządzają nieopisane szkody społeczne i ekonomiczne.
"Na całym świecie słychać tylko kilku naukowców, którzy podążają za rządem" - powiedział cytowany przez Reutera protestujący Peter Konz. Ci, którzy mają inne poglądy, "są uciszani, cenzurowani lub dyskredytowani jako obrońcy teorii spiskowych" - dodał. (PAP)
cyk/ mal/