W rozmowie z Bankier.pl prezes TFI PZU Tomasz Stadnik przedstawia plany inwestycyjne funduszu i diagnozuje polską gospodarkę. Według niego transformacja energetyczna i innowacje to szanse na rozwój, ale potrzebne są zmiany systemowe, takie jak deregulacja i usprawnienie systemu emerytalnego.


Michał Niewiadomski: Panie prezesie, porozmawiajmy o nowo przyjętej strategii TFI PZU, a konkretnie o jej punktach dotyczących inwestycji.
Tomasz Stadnik: W kontekście inwestycyjnym nasza strategia skupia się na dwóch kluczowych obszarach: transformacji energetycznej i innowacjach. Planujemy znacząco zwiększyć nasze zaangażowanie w te sektory. Naszym celem jest osiągnięcie 49 miliardów złotych aktywów pod zarządzaniem w segmencie klientów zewnętrznych, co stanowi wzrost o ponad 50%.
ReklamaTo ambitny cel, biorąc pod uwagę obecne spowolnienie gospodarcze w Europie. Czy jest on realny?
Uważam, że tak. Po pierwsze wychodzimy z okresu tzw. represji finansowej, charakteryzującego się ujemnymi stopami procentowymi, co zniechęcało do inwestowania. Po drugie struktura oszczędności polskich gospodarstw domowych jest bardzo konserwatywna. Około 70% aktywów finansowych Polacy trzymają na lokatach, których średnie oprocentowanie wynosi zaledwie 1,7%. Oferujemy bardziej efektywne formy oszczędzania i inwestowania, które powinny przyciągnąć część tych środków.
Skąd ta zachowawczość Polaków?
To złożony temat. Częściowo wynika to z negatywnych doświadczeń z przeszłości, takich jak krach na giełdzie po okresie hossy czy ostatnie kryzysy, jak pandemia czy wojna. Do tego dochodzą braki w edukacji finansowej. Wiele krajów wprowadza do programów szkolnych podstawy gospodarowania budżetem czy informacje o inwestowaniu. W Polsce tego brakuje.
Wróćmy do strategii. Transformacja energetyczna to jeden z jej filarów. Na czym konkretnie chcecie się skupić?
Widzimy w tym obszarze gigantyczne potrzeby inwestycyjne, liczone w setkach miliardów złotych. Istnieje duża nierównowaga między podażą a popytem na finansowanie takich projektów. Nie wszystkie z nich będą sfinansowane przez rynek bankowy, co stwarza dla nas atrakcyjną niszę. Od kilkunastu lat z sukcesem działamy na rynku Project Finance i Private Debt, gdzie zainwestowaliśmy ponad 20 miliardów złotych. Chcemy aktywnie uczestniczyć w finansowaniu transformacji energetycznej.
Drugim filarem są innowacje. Jakie konkretnie?
Interesują nas przede wszystkim InsurTech i FinTech, ale patrzymy też na technologie podwójnego zastosowania. Uważam, że dotychczasowe silniki wzrostu gospodarczego się wyczerpują. Transformacja energetyczna i innowacje to nowe szanse. Od kilkunastu lat inwestujemy w fundusze Private Equity i Venture Capital i planujemy kontynuować te działania.
W strategii mowa jest o 3 miliardach złotych przeznaczonych na zieloną transformację. Czy ten dwukrotny wzrost zaangażowania w transformację i innowacje jest realny?
Tak, łącznie planujemy zwiększyć nasze zaangażowanie w te dwa segmenty o 3 miliardy złotych. Jestem spokojny o chłonność rynku. Projekty związane z transformacją energetyczną są dużo większe niż to, z czym mieliśmy do czynienia w przeszłości.
Jak minął Państwu ten rok?
To był bardzo dobry rok dla całej branży funduszy inwestycyjnych. Dodatnie stopy procentowe sprawiły, że nawet inwestowanie w bezpieczne fundusze rynku pieniężnego przynosi klientom zwroty rzędu 6-8%. Obserwujemy stopniową migrację środków z lokat na rynek funduszy.
Jakie są Pańskie prognozy na przyszły rok? Wiele czynników może wpłynąć na sytuację gospodarczą, np. prezydencja Polski w UE, nowy prezydent w USA, wojna na Ukrainie czy sytuacja na Bliskim Wschodzie.
Prognozowanie jest trudne, zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości. Staramy się podchodzić do tego z pokorą i nie skupiać się na prognozach punktowych, a raczej na scenariuszach i zakresach prawdopodobieństwa. Największy wpływ na sytuację będzie miała zmiana rządu w Stanach Zjednoczonych. Dla Polski wyzwaniem jest sytuacja gospodarcza u naszych głównych partnerów handlowych, czyli krajów zachodnich. Przedsiębiorcy, zwłaszcza eksporterzy, muszą dywersyfikować źródła popytu.
A co Pana zdaniem może być motorem wzrostu polskiej gospodarki w przyszłości? Dotychczasowe silniki, takie jak tania siła robocza czy energia, już nie działają. Do tego dochodzi transformacja energetyczna i problemy z wykorzystaniem środków z KPO.
Potrzebnych jest kilka motorów wzrostu. Transformacja energetyczna, jeśli będzie mądrze przeprowadzona, to duża szansa. Innowacje również, ale pod warunkiem, że pójdzie za nimi deregulacja. W Polsce mamy dużo środków, ale są one w złych miejscach. Trzeba je zmobilizować i skierować tam, gdzie są potrzebne. Należy zastanowić się, jak usprawnić system emerytalny, aby efektywniej lokował środki. Można też rozważyć rozwój trzeciego filaru emerytalnego, który w Polsce jest na bardzo niskim poziomie.
Dziękuję za rozmowę