Premier Donald Tusk zapytany o medialne doniesienia o jego niezadowoleniu i zmianach kadrowych w SOP w związku z kradzieżą należącego do jego rodziny auta, powiedział że nie narzeka na ochronę SOP. Dodał, że ochrona została wzmocniona „w związku z niejasnym charakterem tego incydentu”.


Według środowych publikacji Radia Eska oraz „Super Expressu” miało dojść do „kadrowego trzęsienia ziemi w Służbie Ochrony Państwa” - w związku z kradzieżą auta premiera zwolnieni ze stanowiska mieli zostać dyrektor i wicedyrektor biura ochrony szefa rządu, a szef SOP-u miał został wysłany na przymusowy półroczny urlop; cała rodzina premiera zaś miała również zostać objęta pełną ochroną.
Tusk, który w czwartek przebywa w Kopenhadze, został zapytany przez dziennikarzy czy to prawda, że jest niezadowolony z działalności SOP oraz szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Premier odpowiedział, że nie zajmuje się „oceną działania służb”. - Nie narzekam w żaden sposób na ochronę. Wzmocniono ochronę w związku z niejasnym charakterem tego incydentu. Służba Ochrony Państwa staje na głowie, nawet czasami ja się czuję za bardzo chroniony, a nie za mało chroniony - powiedział szef rządu.
Dodał przy tym - zaznaczając, że nie chce, by zabrzmiało to arogancko - że „jak jest z kogoś niezadowolony, to dziękuje mu za współpracę i proponuje komuś innemu to zajęcie”. - Nie trzeba spekulować, ja jestem tutaj bardzo konkretny w tym przypadku - powiedział Tusk.
Rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka przekazała w środę PAP, że po kradzieży samochodu rodziny premiera minister Marcin Kierwiński poprosił o raport i informacje ze strony Służby Ochrony Państwa, a szef SOP wyciągnął konsekwencje wobec dyrektora i wicedyrektora biura ochrony premiera.
– W tym momencie ze strony MSWiA nie zapadły żadne decyzje – poinformowała Gałecka. Zaznaczyła, że informacje i dalsze decyzje w sprawie ze strony MSWiA zostaną zakomunikowane po otrzymaniu raportu i rozmowie ministra z komendantem SOP.
W połowie września rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński poinformował, że sąd zgodził się na trzymiesięczny areszt dla mieszkańca Sopotu podejrzanego o kradzież samochodu marki Lexus należącego do rodziny premiera Tuska.
Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy kradzieży samochodu z włamaniem, a także dokumentów, które były w środku pojazdu. Drugi zarzut obejmuje posłużenie się podrobionymi tablicami rejestracyjnymi poprzez umieszczenie ich na skradzionym aucie. Łukaszowi W. grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Łukasz W. został zatrzymany na lotnisku w Gdańsku. Planował wylecieć do Burgas w Bułgarii. Jak przekazała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku Karina Kamińska, 41-latek był zaskoczony i nie stawiał oporu. Funkcjonariusze przeszukali także jego mieszkanie i zabezpieczyli materiał dowodowy. Jak ustaliła PAP, mężczyzna był już wcześniej karany za oszustwa i przestępstwa przeciwko życiu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Sopocie.(PAP)
pab/ mok/ js/


























































