W miejscu pomnika psa, ma stanąć pomnik Armii Krajowej. W Krakowie trwa spór o to, czy miejsce pomnika psa powinien zająć monument poświęcony żołnierzom Armii Krajowej.
Urzędnicy wmurowali kamień węgielny tuż obok pomnika psa i tłumaczyli, że taka była wola mieszkańców. Okazuje się, że mieszkańcy miejsce wybrali, ale inne, a pomnik na mapie przesunął sam konserwator zabytków.
Bulwersuje to Paulinę Bobę z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. "Było to dla nas olbrzymim zaskoczeniem. Nikt nas o tym nie poinformował. Jestem za tym, aby pomnik AK powstał, natomiast niekoniecznie kosztem naszego Dżoka - twierdzi kierowniczka krakowskiego TOZ-u.
Decyzji konserwatora zabytków broni Filip Szatanik z krakowskiego magistratu i zwraca uwagę, że pomnik AK ma kosztować 400 tysięcy złotych, a na razie nie ma pieniędzy na jego budowę. "Nie ma co rozdzierać szat nad kwestią przeniesienia pomnika. Będziemy rozmawiać o tym, gdy będzie taka konieczność, a być może nie będzie wcale takiej potrzeby - podkreśla Szatanik.
Pomnik psa Dżoka, który przez okrągły rok czekał na zmarłego właściciela, stoi na bulwarach od 12 lat. Gdy stawiono jego rzeźbę był trzecim pomnikiem zwierzęcia na świecie. Jego opis znajduje się w przewodnikach turystycznych. Odbywają się pod nim zbiórki żywności dla zwierząt mieszkających w schroniskach.
Władze Krakowa, chcą aby pomnik Armii Krajowej stał się historyczną wizytówką Krakowa. W ten sposób pragną również upamiętnić bohaterstwo żołnierzy walczących w szeregach AK.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Paweł Pawlica, Kraków/dyd