Potężna awaria energetyczna, która w poniedziałek dotknęła Półwysep Iberyjski, nie powinna doprowadzić do zahamowania rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii w Polsce ani tym bardziej do utrwalania energetyki opartej na spalaniu węgla. Nowy system, który budujemy nad Wisłą, powinien uwzględniać większą liczbę jednostek elastycznych, które szybko dopasują się do aktualnej sytuacji na rynku.


Hiszpania w ciemności
Gdy w miniony poniedziałek po godz. 13 dociera do Polski informacja o wielkiej awarii energetycznej w Hiszpanii, Portugalii i części południowej Francji – daje się słyszeć komentarze, że to wszystko wina odnawialnych źródeł energii (OZE) przede wszystkim słońca i wiatru. Jednak jak słusznie zauważyła Joanna Maćkowiak-Pandera, założycielka i prezeska Forum Energii, nie dość, że w Hiszpanii zdarzały się dni gdy ze źródeł odnawialnych produkowano procentowo jeszcze więcej energii, to i tak w poniedziałek istniała rezerwa z innych źródeł.
W istocie tego dnia o godz. 12:50, czyli 20 minut po wystąpieniu awarii w systemie energetycznym Hiszpanii 51 proc generacji energii pochodziło z farm fotowoltaicznych, a 21 proc z lądowych wiatraków, blisko 8 proc z elektrowni wodnych. Źródła konwencjonalne wytwarzały kolejne 5 proc.
Jak poinformował operator hiszpańskiego systemu Red Electrica, o godz. 12:30 nastąpił gwałtowny spadek zużycia z ponad 25 GW do 12,45 GW i choć nie są znane dokładne przyczyny awarii, to wiadomo, że przyniosła ona gigantyczne straty.
Marcin Izbebski, ekspert energetyczny współpracujący z Centrum Strategii Rozwojowych, wyliczył, że blackout kosztował Hiszpanię w przeliczeniu ok. 12 mld zł.
„Według dostępnych danych, między 28.04 (12:30) a 29.04 (6:00) do odbiorców nie dotarło ok. 144 GWh energii, co stanowi 33% prognozowanego zapotrzebowania na ten okres. Jeśli przyjmiemy współczynnik VoLL (Value of Lost Load) na poziomie 80,6 tys. zł/MWh – zgodnie z wyliczeniami URE dla Polski i przy zbliżonym poziomie PKB per capita – wartość niedostarczonej energii przekłada się na 12 mld zł strat” – napisał Izdebski na jednym z portali społecznościowych.
Na tę kwotę składają się:
- niewyprodukowane dobra i usługi,
- straty związane z zepsutymi towarami (żywność, leki),
- zakłócenia w łańcuchach dostaw – również poza Hiszpanią.
Wartość ta odpowiada 0,17% PKB Hiszpanii (1 592 mld EUR wg Eurostatu za 2024 r.)
Polak będzie mądry przed szkodą?
Polska dynamicznie rozwija źródła OZE: obecnie mamy 20 GW w fotowoltaice i 10 GW w lądowych farmach wiatrowych, zaś moce w energetyce węglowej – zarówno opartej na spalaniu węgla brunatnego jak i kamiennego wynoszą 27 GW.
W weekendy od wiosny do późnego lata, kiedy większość przemysłu nie pracuje, a dni są bardzo słoneczne lub wietrzne, elektrownie węglowe zmniejszają swoją produkcję do minimum, zaś część farm OZE jest wyłączana przez operatorów, bo po prostu nie ma co zrobić z energią w systemie. W takich godzinach obserwujemy bardzo niskie ceny energii, a czasem nawet ceny ujemne.
Gdy źródła OZE produkują energię po bardzo niskich cenach, wtedy najbardziej opłaca się ją magazynować, a z powrotem wprowadzać do systemu gdy jest bilansowanie i ceny energii na giełdzie znacząco rosną. Podczas popołudniowego bilansowania, gdy generacja ze źródeł OZE (głównie fotowoltaiki) znacząco słabnie, a system cały czas potrzebuje mocy, wtedy przydają się nie tylko wspomniane magazyny, ale i źródła elastyczne, z których moc możemy bardzo szybko wprowadzić do systemu.
Elastycznymi źródłami nie jest ani atom, ani węgiel, tylko gaz. I właśnie nowych, małych i rozproszonych źródeł gazowych potrzebujemy. Nie tylko do bilansowania, ale również do pracy systemu, kiedy mamy do czynienia z dunkelflaute, czyli dniami kiedy nie wieje i nie świeci, a moc w systemie jest potrzebna. W zeszłym roku na jesieni mieliśmy blisko 2 tygodnie, gdy bezwietrzne dni wypełnione były – w sensie dosłownym – mgłą.
Przy spadającej produkcji energii z węgla i rosnącej generacji z OZE obserwujemy duże zmiany w systemie elektroenergetycznym. Energia nie płynie tylko z dużych elektrowni do odbiorców, ale już ponad 1,5 mln odbiorców jest również producentami energii czyli prosumentami. W ich przypadku sieć działa w dwie strony, bo energia płynie od i do prosumentów. W związku z rozproszeniem produkcji energii zarówno z fotowoltaiki jak i wiatraków zmianie powinno ulec bilansowanie. Z centralnego na lokalne, które zwiększy bezpieczeństwo systemu i w razie awarii takiej, jaką widzieliśmy w Hiszpanii i Portugalii, ograniczenia czy wyłączenia dotkną dany region, a nie cały kraj. W tym celu warto wykorzystać Klastry Energii, które nie tylko dysponują coraz większą liczbą instalacji OZE, ale również nowoczesnymi technologiami zarządzania energią oraz know how. Może Polak będzie mądry przed szkodą?


























































