Właśnie dowiedzieliśmy się, że inflacja cenowa w Polsce zbliżyła się do 7%. Ekonomiści są przekonani, że taka sytuacja zmusi Radę Polityki Pieniężnej do podwyżki stóp procentowych już w środę. Mimo to złoty pozostaje niemal rekordowo słaby.


Według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego w październiku inflacja CPI sięgnęła 6,8%, po raz kolejny w ty mroku wyraźnie przekraczając prognozy większości ekonomistów. Sięgająca niemal 7% inflacja cenowa ostatecznie burzy narrację prezesa NBP Adama Glapińskiego o „niskiej” i „przejściowej” inflacji, która nie wymaga reakcji władz monetarnych.
Ekonomiści są przekonani, że taka reakcja nastąpi już na najbliższym posiedzeniu RPP, które zaplanowane jest na środę, 3 listopada. Na rynku mówi się o podwyżce rzędu 50 pb. To jednak nie wystarcza, aby wesprzeć złotego tak, jak to miało miejsce na przełomie sierpnia i września, gdy dane o przeszło 5-procentowje inflacji CPI wydatnie wzmocniły polską walutę wobec euro.
Tym razem tak się nie stało. O 11:02 kurs euro wynosił 4,6210 zł i był na posobnym poziomie co przed publikacją danych o inflacji CPI. Warto dodać, że jeszcze rano euro kosztowało prawie 4,63 zł. Oznacza to, że polska waluta w dalszym ciągu notowana jest blisko covidowych minimów. Kurs euro wyznaczył je we wrześniu '21 (4,6468 zł), w marcu '21 (4,6734 zł) oraz w październiku ’20 (4,6439 zł) i marcu ’20 (4,6323 zł).
Tylko wczorajszemu osłabieniu dolara wobec euro zawdzięczamy, że kurs dolara na polskim rynku jeszcze nie przekroczył poziomu 4 zł. W piątek przed południem amerykańska waluta była wyceniana na 3,9686 zł, czyli o półtora grosza wyżej niż w czwartek wieczorem.
Frank szwajcarski kosztował ponad 4,35 zł i był notowany blisko najwyższych poziomów od maja 2020 roku. Wiosną ’20 padł rekord kursu CHF/PLN na poziomie 4,3828 zł. Funt brytyjski wyceniany był na ponad 5,46 zł, a więc o prawie dwa grosze wyżej niż dzień wcześniej.
KK



























































