
Przez cały dzień z Europy dochodziły wręcz katastroficzne wiadomości. Kolejne obniżki ratingu Hiszpanii (agencje Moody's i Egan-Jones, ta druga zdegradowała też Francję) wzbudzały nerwowość na rynku długu. Rentowność hiszpańskich obligacji 10-letnich pierwszy raz w historii strefy euro sięgnęła 7%. Po przekroczeniu tej bariery inwestorzy definitywnie stracili zaufanie do Grecji, Portugalii i Irlandii. Wiele wskazuje na to, że teraz ich los podzieli czwarta gospodarka eurolandu.
Spore problemy mają też Włosi, którzy na czwartkowej aukcji musieli zaakceptować bardzo wysokie rentowności. Za pożyczenie pieniędzy na 7 lat Rzym musiał zapłacić 6,1% rocznie, czyli więcej niż Polska na termin 10 lat. Kryzys nadmiernego zadłużenia na południu Europy wchodzi więc w decydującą fazę, gdzie nie będzie można już uniknąć kluczowych decyzji.
Na dodatek złe informacje nadeszły z gospodarki USA. Liczba noworejestrowanych bezrobotnych wzrosła z 377 tys. do 386 tys. Wynik za ubiegły tydzień chyba po raz 22-gi zweryfikowano w górę! Za to mocniej od prognoz spadła inflacja CPI. Według rządu koszty życia w maju były o 0,3% niższe niż w kwietniu i tylko o 1,7% wyższe niż przed rokiem. Widoczna gołym okiem słabość rynku pracy i widoczne tendencje dezinflacyjne to idealna wiadomość dla inwestorów. Rośnie bowiem prawdopodobieństwo, że Rezerwa Federalna zacznie „stymulować gospodarkę” dodrukiem świeżego pieniądza.
Jednak na razie spekulacje na temat QE3 pozostają w cieniu plotek o szykowanej ponoć skoordynowanej akcji banków centralnych. Reuters donosi, że największe banki centralne przygotowują wspólną interwencję dostarczenia płynności do sektora finansowego. Taka decyzja może zostać podjęta już podczas rozpoczynającego się w poniedziałek szczytu G20.
Był to wymarzony pretekst do podbicia giełdowych indeksów. S&P500 momentalnie zaatakował opór 1.330 pkt., ale dzień zakończył o 11 punktów niżej, czyli wciąż o 1,1% powyżej środowego zamknięcia. Nasdaq zyskał 0,6%, a Dow Jones 1,2%. Zachowanie rynku świadczy o rosnącej presji na banki centralne, aby te uruchomiły prasy drukarskie i zadrukowały kryzys bilionami euro i dolarów.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl

























































