Przyspieszenie wzrostu gospodarczego nie musi automatycznie przełożyć się na poprawę wyników i rentowności przedsiębiorstw; czynnikiem erodującym marże firm może być utrzymująca się silna presja kosztów pracy - oceniają ekonomiści Banku Pekao.


"Przyspieszenie wzrostu gospodarczego nie musi automatycznie przełożyć się na poprawę wyników i rentowności przedsiębiorstw. Naszym zdaniem 2024 rok może być pod tym względem nietypowy i przypominać sytuację z lat 2017-2019, gdzie czynnikiem erodującym marże firm była utrzymująca się silna presja kosztów pracy. Nasz scenariusz makro zakłada utrzymanie się na wysokim poziomie dynamiki wynagrodzeń (wspieranej dodatkowo przez silną podwyżkę płacy minimalnej), co w warunkach niższej inflacji będzie trudniejsze do zrekompensowania w drodze podwyżek cen wyrobów i usług" - napisano w raporcie Pekao.
"Na negatywny wpływ rosnących kosztów płacowych szczególnie mocno narażone są usługi oraz sektory przemysłu charakteryzujące się ponadprzeciętną pracochłonnością i relatywnie niskim obecnym poziomem średnich wynagrodzeń – zwłaszcza te, przed którymi rysują się wciąż niepewne perspektywy popytowe (np. produkcja drzewno-meblarska)" - dodano.
Ekonomiści Pekao wskazują, że odbicie konsumpcji w 2024 r. powinno wesprzeć sektory zorientowane na popyt wewnętrzny, w szczególności wytwórców i dystrybutorów konsumpcyjnych dóbr nietrwałych i różne usługi konsumenckie.
"W nowy rok weszliśmy z uzasadnionymi nadziejami na szybszy wzrost gospodarczy, którego głównym motorem powinna być konsumpcja prywatna. To w lepszym położeniu stawia sektory mocno zorientowane na popyt wewnętrzny, w szczególności wytwórców i dystrybutorów konsumpcyjnych dóbr nietrwałych czy różne usługi konsumenckie (w tym m.in. HoReCa, operatorzy turystyczni, inne usługi czasu wolnego). Zakładamy także podtrzymanie wysokiej aktywności w części usług biznesowych związanych z zachodzącymi w firmach procesami cyfryzacji, poprawy innowacyjności czy podnoszenia efektywności operacyjnej (m.in. Informacja i komunikacja oraz działalność profesjonalna, naukowa i techniczna)" - napisano.
"Na szybszym wzroście popytu konsumpcyjnego korzystać będą również (przynajmniej w części segmentów), handel oraz transport i logistyka, a naturalnym beneficjentem ożywienia gospodarczego powinien być też szeroko rozumiany sektor energetyczny, gdzie na dobre perspektywy popytowe nakładają się korzystne trendy po stronie kosztowej (normalizacja notowań gazu i węgla, silna korekta cen uprawnień do emisji CO2)" - dodano.
Według ekonomistów, pod znakiem zapytania stoi skala odbicia koniunktury w branżach wytwarzających dobra konsumpcyjne trwałego użytku, pośrednie i inwestycyjne.
"W kraju czynnikiem hamującym mogą być w ich przypadku utrzymujące się wysokie stopy procentowe, a także słabnąca aktywność inwestycyjna firm. Dodatkowym obciążeniem dla większości z tych sektorów jest silna orientacja na eksport do Europy Zachodniej (głównie Niemiec), gdzie spodziewane ożywienie będzie opóźnione i znacznie słabsze, dodatkowo obciążone przez zastój w tamtejszym sektorze budowlanym, a być może również motoryzacyjnym" - oceniają ekonomiści.
"Coraz jaśniejszym punktem w tym gronie wydaje się być jednak przemysł chemiczny, w którym oznaki poprawy sytuacji w UE są coraz wyraźniejsze, a jednocześnie presja po stronie kosztowej znacznie osłabła w porównaniu z poprzednimi okresami (spadek cen gazu, normalizacja kosztów energii)" - dodają.
pat/ asa/