Parlament Europejski w głosowaniu w środę zatwierdził pakt migracyjny przy sprzeciwie m.in. europosłów z PO, PSL i PiS. Reforma zakłada udzielanie wsparcia krajom pod presją migracyjną, relokacja ma jednak pozostać dobrowolna.


Reforma polityki migracyjnej i azylowej przeszła głosami większości chadeków z Europejskiej Partii Ludowej (choć głosowali przeciwko niej należący do niej polscy europosłowie z PO i PSL), socjaldemokratów z SD i liberałów z grupy Odnowić Europę. Za byli także włoscy europosłowie z prawicowej partii Bracia Włosi premierki Giorgi Meloni. Przeciwko były skrajna prawica, skrajna lewica oraz frakcja Zielonych.
Łącznie w środę europarlament głosował nad dziesięcioma tekstami legislacyjnymi wchodzącymi w skład paktu. Wszystkie zostały przyjęte. Głosowanie próbowali zakłócić obecni na sali obrad w Brukseli aktywiści sprzeciwiający się paktowi - na trybunach utworzyli napis "Ten pakt zabija" (This pact kills).
Premier: Polska "przeciw"
Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji; zobaczymy, jaka będzie ostateczna wersja paktu migracyjnego, ale z całą pewnością mechanizm relokacji albo płacenia za to, że nie przyjęło się migrantów nie będą dotyczył Polski - oświadczył w środę premier Donald Tusk.
"Obejrzymy jeszcze dokładnie, jak to głosowanie (w PE) wyglądało. Ale też żebyście nie mieli wątpliwości - Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji tak, czy inaczej" - zadeklarował Tusk.
"Zobaczymy, jaka będzie ostateczna wersja tego paktu, ja mam pewne możliwości, czy zdolności budowania pewnych sojuszy i z całą pewnością mechanizm relokacji, albo płacenia za to, że nie przyjęło się (migrantów), ten mechanizm Polski nie będzie dotyczył" - podkreślił Tusk.
Nie wykluczył, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego "też zmieni się trochę i struktura polityczna PE, i wrócimy tak czy inaczej do tego tematu". "Ale chcę wszystkich uspokoić. Znajdziemy - bo mamy to już jakby przepracowane w głowach - takie sposoby, że nawet jeśli ten pakt wejdzie w życie w mniej więcej takim kształcie, w jakim był dzisiaj głosowany w parlamencie, my Polskę ochronimy przed mechanizmem relokacji" - powiedział szef rządu.
Przeciwko paktowi migracyjnemu głosowały PO, PSL i PiS
Europosłowie PO, PSL i PiS głosowali w środę w Parlamencie Europejskim przeciwko przyjęciu paktu migracyjnego. Deputowani Nowej Lewicy oraz europosłanka Polski 2050 Róża Thun głosowali za lub wstrzymywali się od głosu - w zależności od tekstu poddanego pod głosowanie.
Deputowani głosowali łącznie nad dzięsięcioma tekstami legislacyjnymi. Przeciwko paktowi migracyjnemu była skrajna prawica, skrajna lewica oraz frakcja Zielonych.
Europosłowie PO i PSL byli jedną z nielicznych delegacji krajowych należących do Europejskiej Partii Ludowej (EPL), które nie poparły paktu migracyjnego. Przeciwni byli też wchodzący w skład EPL francuscy Republikanie oraz czescy Chrześcijańscy Demokraci.
Większość europosłów EPL poparła pakt, który przeszedł także dzięki głosom socjaldemokratów z SD oraz liberałów z grupy Odnowić Europę. Nowe przepisy poparli także europosłowie prawicowej partii premierki Włoch Giorgi Meloni Bracia Włosi, którzy należą wraz z PiS do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Europosłowie PiS głosowali przeciwnie do włoskich sojuszników - przeciwko paktowi.
Należący do SD europosłowie Nowej Lewicy albo głosowali za, albo wstrzymywali się od głosu - w zależności od tekstu. Paktu nie poparła włoska Partia Demokratyczna należącą do SD, na co miało wpływ poparcie nowych przepisów przez Meloni.
Paktu migracyjnego nie poparli ani Zieloni, ani Lewica, głosowała przeciwko niemu także druga prawicowa frakcja Tożsamość i Demokracja.
Co w pakcie?
Nowe przepisy mają kompleksowo uregulować politykę migracyjną i azylową w Unii poprzez m.in. ujednolicenie przepisów i procedur na szczeblu krajowym. Reformę odkładano od 2016 r., kiedy Komisja Europejska zaproponowała obowiązkową relokację jako odpowiedź na kryzys migracyjny. Z powodu sprzeciwu części krajów w Radzie Unii prace na kilka lat utknęły. Przełomem było zaproponowanie przez KE nowego pakietu przepisów ws. części migracyjnej (większość przepisów dotyczący azylu nie budziła sporów). W grudniu 2023 r. Rada Unii uzgodniła ostateczną wersję paktu migracyjnego z Parlamentem Europejskim.
Najbardziej kontrowersyjnym elementem paktu są mechanizmy, które mają wymusić na pozostałych krajach wsparcie państwa znajdującego się pod presją migracyjną. Zaakceptowany pakt przewiduje dwa takie mechanizmy - w obu relokacja ma pozostać dobrowolna.
Uruchomienie mechanizmu tzw. dobrowolnej solidarności, zapisanego w rozporządzeniu ws. zarządzania migracją, będzie wiązało się z rozdzielanie między kraje członkowskie co najmniej 30 tys. osób rocznie. Państwa będą mogły alternatywnie wybrać zapłacenie ekwiwalentu finansowego w wysokości 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Będą miały też możliwość udzielenia wsparcia w zarządzaniu granicami zewnętrznymi Unii. Co roku wszystkie kraje będą zgłaszać swoje zobowiązania w ramach "puli solidarności", o którą państwo znajdujące się pod presją będzie mogło wnioskować.
Rozporządzenie wprowadzające mechanizm tzw. dobrowolnej solidarności zaakceptowano głosami 301 deputowanych, 272 było przeciw, 46 wstrzymało się od głosu.
Przymusowego przyjmowania osób nie zakłada także mechanizm tzw. wzmocnionej solidarności - uruchamiany w sytuacjach nagłych, w których liczba osób przekraczających granice Unii jest tak duża, że zagraża wydolności systemu. Także tu kraje mają zachować możliwość wyboru ścieżki pomocy. Rozporządzenie ws. reagowania na sytuacje kryzysowe zostało przyjęte głosami 322 posłów, 266 było przeciw, wstrzymało się 31. Przez kryzys rozumie się sytuacje nagłe, w których liczba osób przekraczających granice Unii jest tak duża, że zagraża wydolności systemu (definicja ta obejmuje także tzw. instrumentalizację migrantów, pod co podpadać ma sytuacja na granicach z Białorusią). Pierwotny projekt, zaproponowany przez Komisję Europejską w 2021 r., zakładał w ramach wzmocnionej solidarności obowiązkową relokację. Ostatecznie jednak i w tym przypadku utrzymana ma być dobrowolność.
"Kraj w kryzysie będzie musiał poprosić o pomoc KE, która będzie miała 15 dni na odpowiedź. Ogłaszając sytuację kryzysową, KE będzie musiała także zaproponować konkretne rozwiązania mające wesprzeć kraj w potrzebie, o które zwróci się dodatkowo do państw członkowskich" - powiedział sprawozdawca rozporządzenia kryzysowego i europoseł socjaldemokratów Juan Lopez Aguilar. "W takiej sytuacji kryzysowej relokacja powinna być priorytetowym narzędziem w ramach mechanizmu solidarnościowego" - podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej.
Pakt migracyjny obejmuje też rozporządzenie dotyczące procedur azylowych ujednolicające przepisy przyznawania ochrony międzynarodowej i umożliwiające przyspieszenie procedur w przypadku bezpodstawnych wniosków. Osoby niespełniające warunków zostaną poddane procedurze kontroli jeszcze przed wjazdem, która obejmie m.in. pobranie danych biometrycznych oraz kontrolę stanu zdrowia i bezpieczeństwa. Do zreformowanej bazy danych Eurodac zostaną dodane wizerunki twarzy i odciski palców.
Słoweński socjaldemokrata Matjaż Nemec podkreśla, że pakt oznacza koniec arbitralności. "Pakt wprowadzi takie same zasady, jeśli chodzi o rozpatrywanie wniosków. Nie będzie już sytuacji, gdy Afgańczyk nie miał żadnych szans w jednym kraju, a w innym miał 100 proc." - mówił. Z kolei Jorge Buxade, sprawozdawca z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, zauważa, że wciąż nie wiadomo, co zrobić z ludźmi, którzy nie mają prawa zostać w UE. "Tego brakuje w całym pakcie. Większość ludzi przybywających nielegalnie do Hiszpanii przejeżdża przez Maroko, które nie akceptuje żadnych powrotów. To jest coś, czym kolejny PE (po wyborach europejskich - PAP) powinien się zająć" - mówił.(PAP)