Na środowym posiedzeniu Rady Ministrów zapaść ma ostecznia decyzja w sprawie kraju, z którym Polska nawiąże współpracę w ramach programu Orka. Jeszcze w tym tygodniu podczas Święta Marynarki Wojennej może zostać ogłoszone państwo partnerskie i główne założenia projektu dot. nowych okrętów podwodnych.


Program Orka, przewidujący zakup kilku – najprawdopodobniej trzech – nowych okrętów podwodnych, to jeden z najważniejszych i najpilniejszych programów modernizacyjnych polskiej Marynarki Wojennej. Program ciągnie się już od kilkunastu lat.
We wtorek podczas konferencji prasowej wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że program jest już finalizowany. – Wpłynęło sześć ofert. Ta analiza i ostateczna decyzja zapadnie jutro – poinformował szef MON.
Wcześniej Kosiniak-Kamysz powiedział, że wierzy, iż ogłoszenie państwa partnerskiego i założeń projektu odbędzie się przy okazji piątkowych uroczystych obchodów Święta Marynarki Wojennej w Świnoujściu.
W połowie września rząd podjął uchwałę ws. decyzji o programie Orka do końca roku. Na mocy uchwały decyzja o wyborze partnera w programie ma mieć charakter międzyrządowy i strategiczny; rekomendacje w tej sprawie więc powstają nie tylko w MON, ale także w resortach aktywów państwowych oraz finansów i gospodarki.
W czerwcu tego roku premier Donald Tusk zapewniał, że okręty podwodne zostaną wybrane „w sposób bardzo przemyślany”, a rząd „nie będzie ulegał żadnej presji”.
W obecnej odsłonie programu Orka oferty Polsce złożyli producenci z kilku państw: Szwecji, Niemiec, Włoch, Francji, Hiszpanii i Korei Południowej. Łącznie oferty złożyło 7 producentów z 6 państw. Rząd Wielkiej Brytanii wsparł szwedzką ofertę przygotowaną dla Polski w ramach programu Orka. Kosiniak-Kamysz wielokrotnie zapewniał, że do końca bieżącego roku wyłoniony zostanie producent, z którym Polska nawiąże współpracę; uchwałę w tej sprawie podjął też we wrześniu polski rząd.
Obecnie polscy marynarze dysponują jednym, kompletnie przestarzałym okrętem ORP „Orzeł”, zbudowanym w 1985 roku w ZSRR. Od kilku lat okręt ten regularnie wymaga napraw, a w przypadku jego ewentualnego wycofania ze służby w Marynarce Wojennej nie będzie już żadnego sprzętu, na którym mogliby szkolić się czy choćby podtrzymywać zdolności marynarze okrętów podwodnych. Kosiniak-Kamysz zaznaczył na środowej konferencji, że ci marynarze, którzy od lat – korzystając z coraz mniej sprawnego sprzętu – podtrzymują umiejętności i zdolności operowania na okrętach podwodnych, szczególnie zasługują na uznanie i wynagrodzenie w postaci nowego sprzętu. (PAP)
from/ sdd/ mhr/



























































