8 lat rządów PiS-u pokazało, że upartyjnić można wszystko - od państwowych spółek aż po różne instytuty. Zmiana władzy, a wszystko na nią wskazuje, oznacza porządki nie tylko w spółkach, ale i likwidację 17 różnego rodzaju podmiotów. "Są zbędne. Były jedynie przystawką dla pazernych działaczy PiS - mówi Business Insiderowi poseł Michał Szczerba.


"Pokora, praca i umiar" - te słowa z exposé premier Beaty Szydło przeszły do historii. Tak samo jak słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że "do polityki nie idzie się dla pieniędzy". Prawda jest jednak zupełnie inna - dzięki politycznym koneksjom wielu działaczy partyjnych otrzymało lukratywne posady w państwowych spółkach czy instytutach. Dla wielu oznaczało to awans do "klubu milionerów dobrej zmiany".
15 października 2023 roku odbyły się wybory parlamentarne, które stały się swoistym "1989" dla młodszego pokolenia. Jak podała Państwowa Komisja Wyborcza, PiS uzyskał 194 mandaty, KO - 157 mandatów, Trzecia Droga - 65, Nowa Lewica - 26, a Konfederacja - 18. Oznacza to nikłe szanse na utrzymanie władzy przez rząd Zjednoczonej Prawicy, a szanse na znalezienie koalicjanta są jeszcze mniejsze.
Opozycja przejdzie od słów do czynów?
Zapowiedź likwidacji aż 17 podmiotów, które zostały utworzone w ciągu ostatnich ośmiu lat, znalazła się jeszcze w programie wyborczym KO.
"Zlikwidujemy Narodowy Instytut Wolności, Fundusz Patriotyczny, Instytut De Republica i 14 innych powołanych przez PiS agencji i instytutów, które są przechowalnią pisowskich aparatczyków. Zlikwidujemy 42 stanowiska rządowych pełnomocników, zmniejszymy liczbę ministrów i wiceministrów" - tak brzmi jeden ze 100 konkretów KO na pierwsze 100 dni rządów.
"Wybierzemy te, które są zbędne i które były jedynie przystawką dla pazernych działaczy PiS" - wyjaśnia w rozmowie z Business Insiderem poseł Michał Szczerba (KO), który uzyskał reelekcję.
Które instytuty do likwidacji?
Wśród przykładowych instytutów, które mają zostać natychmiastowo zlikwidowane, wymienia się m.in. Instytut De Republica, który został powołany w 2021 r. i podlega bezpośrednio premierowi. Jak informował TVN24, w radzie naukowej Instytutu znalazło się miejsce dla osób związanych z obozem PiS. Zaplanowany na ten rok budżet jednostki sięga 19 mln zł.
"Do naszych głównych zadań należy wspieranie, promocja i popularyzacja rodzimej myśli badawczej z zakresu nauk humanistycznych i społecznych, w tym podejmowanie różnego typu przedsięwzięć odwołujących się do idei państwowości i działań na jej rzecz" — czytamy na stronie internetowej De Republica.
Dyrektorem instytutu od lutego 2023 r. jest Andrzej Przyłębski, prywatnie mąż prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Powołanie go na to stanowisko wywołało szereg kontrowersji. "W skrócie: to premier wypłaca pensję mężowi prezeski Trybunału Konstytucyjnego, która formalnie od premiera ma być całkowicie niezależna" - pisał TVN24.
Fundusz Patriotyczny do likwidacji
Zlikwidowany zostanie także Fundusz Patriotyczny, który powstał w 2021 roku. Była to inicjatywa premiera Mateusza Morawieckiego, a nad przygotowaniami czuwał wicepremier Piotr Gliński.
Zadaniem funduszu jest "realizacja polityki pamięci w zakresie historii i dziedzictwa Polski, w tym dorobku polskiej myśli społeczno-politycznej, ze szczególnym uwzględnieniem myśli narodowej, katolicko-społecznej i konserwatywnej". Inicjatywą zarządza Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej.
A jak coś jest "patriotyczne", to musi pojawić się Robert Bąkiewicz - wieloletni organizator Marszu Niepodległości. Okazało się, że fundusz od początku hojnie dotuje organizacje związane z kontrowersyjnym działaczem narodowościowym. 1,5 mln złotych poszło m.in. na nieruchomości i samochody. A to niejedyne miliony jakie otrzymały stowarzyszenia Marszu Niepodległości i Straży Narodowej. Bąkiewicz startował w tym roku w wyborach z listy PiS, ale nie dostał się do Sejmu.
Społeczeństwo obywatelskie? Miliony złotych szły, a efektów brak
Zlikwidowany ma zostać także Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Jednostka ta powstała w 2017 r. z inicjatywy wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego.
Zadaniem Instytutu jest "wspieranie społeczeństwa obywatelskiego, działalności pożytku publicznego i wolontariatu". Efekty pracy można uznać za zerowe. Zarządza nim Wojciech Kaczmarczyk, wcześniejszy pełnomocnikiem rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania oraz dyrektor Departamentu Społeczeństwa Obywatelskiego w KPRM.
W ciągu pięciu lat działalności NIW rozdał już ponad miliard złotych dotacji. Publiczne pieniądze popłynęły m.in. dla organizacji powiązanych z ministrami i posłami PiS - ujawnił serwis OKO.press.
JM



























































