Od 2014 r. w Syrii i Iraku zginęło 50 tys. bojowników tzw. Państwa Islamskiego – twierdzą Stany Zjednoczone. Liczba wydaje się spora, ale podobne były podawane już wcześniej. Tymczasem IS na większości frontów jest obecnie w defensywie.


W wyniku działań koalicji międzynarodowej pod przewodnictwem USA śmierć poniosło ok. 50 tys. bojowników IS. Tak przynajmniej twierdzi amerykańska armia w swoim komunikacie, cytowana przez BBC. Terroryści z tzw. Państwa Islamskiego zginęli w nalotach, ale także walkach naziemnych, w których amerykańscy wojskowi wspierali lokalne grupy oporu zarówno w Syrii, jak i w Iraku.
Dane informujące o sukcesie Stanów Zjednoczonych pojawiły się dzień po wystąpieniu szefa brytyjskiego MI6. Alex Younger ostrzegał przed rosnącym zagrożeniem ze strony IS, które wzmaga swoja aktywność w Europie. Jak zaznaczył, od czerwca 2013 służbom udało się powstrzymać 12 zamachów terrorystycznych w Wielkiej Brytanii.
"Podczas gdy ja przemawiam, świetnie zorganizowane zewnętrzne struktury Państwa Islamskiego, odpowiedzialne za planowanie ataków, przygotowują plany uderzenia i aktów przemocy wobec Wielkiej Brytanii i naszych sojuszników, nie musząc nawet opuszczać Syrii" - zaznaczył.
Co ciekawe liczba zabitych islamistów jest znacznie większa od ogólnej liczby bojowników, którą – według danych CIA – tzw. Państwo Islamskie miało mieć w 2014 r. Wówczas amerykańskie służby policzyły, że w oddziałach ISIS jest raptem 20-30 tys. osób. Znacznie wyższe dane podawali wtedy Kurdowie, którzy twierdzili, że w szeregach tzw. Państwa Islamskiego może być nawet 200 tys. bojowników. Jedno jest pewne – ISIS prowadzi intensywną rekrutację nowych ludzi i szybko uzupełnia swoje zapasy kadrowe. Niewykluczone jednak, że wraz z kolejnymi porażkami, będzie coraz mniej chętnych do zostania dżihadystami.
Samozwańczy kalifat wciąż się kurczy
Terytorium opanowane przez IS wciąż się pomniejsza. Po spektakularnych sukcesach sprzed dwóch lat, aktualnie tzw. Państwo Islamskie jest w defensywie na większości frontów – również na „placówkach zamiejscowych”.
Obecnie najgłośniejszą operacją wymierzoną w tzw. Państwo Islamskie jest próba wyzwolenia Mosulu. Armia rządowa wraz z Kurdami i bojówkami szyickimi - przy wsparciu USA - odbija ulicę po ulicy. IS stawia jednak zacięty opór, a walkę utrudnia fakt, że w mieście wciąż przebywa sporo cywilów, którzy bywają wykorzystywani jako żywe tarcze.
W Syrii, oprócz rebeliantów i Kurdów, którzy skutecznie walczą z IS, spore sukcesy odniosła kilka miesięcy temu armia reżimu Baszira al-Asada, choć głównie dzięki wsparciu Rosji.
Zamiast pokonać całkowicie tzw. Państwo Islamskie, Asad i Rosjanie skupili się na odbiciu Aleppo z rąk opozycji. Najwidoczniej dało to czas bojownikom IS na ponowne zwarcie szeregów i przypuszczenie kolejnego ataku na tym odcinku. Reuters informował wczoraj o skutecznym ataku ISIS na żołnierzy Asada w rejonie Palmiry. Aktualizacja - IS ponownie weszło do Palmyry - czytaj więcej
Jednak w piątek kolejny atak na opanowane przez tzw. Państwo Islamskie miasto Al-Bab przypuściła Turcja. W nalotach miały zginąć „dziesiątki” terrorystów. Turcy twierdzą, że zniszczyli 34 cele o znaczeniu strategicznym m.in. bazy, stanowiska ogniowe czy składy broni.
ISIS przegrywa jednak nie tylko w Syrii i Iraku. Ostatnio bojownicy ponieśli porażkę w Libii, gdzie armii udało się wyzwolić Syrtę – największą twierdzę islamistów poza tzw. Lewantem.