Historie przedsiębiorców, którzy odnieśli sukces, rozpalają wyobraźnię ludzi. Milionerzy zamieniają się miejscami na listach najbogatszych, a ich majątek jest przedmiotem podziwu i zazdrości. Mniej mówi się o początkach karier biznesmenów, a są one często dużo ciekawsze od liczby zer na ich kontach bankowych.



Jak zarobić pierwszy milion – to pytanie, które zadają sobie młodzi przedsiębiorcy rozpoczynający przygodę z biznesem. Zazwyczaj nie jest to droga na skróty, a pełna wyzwań, trudnych decyzji oraz zwrotów akcji. O powodzeniu częściej decyduje wiara w pomysł i konsekwencja, aniżeli przywiązanie do prognoz generowanych w Excelu. Historie tych milionerów pokazują, że zwłaszcza na początku przygody z własną firmą kluczem jest znalezienie odpowiedniej niszy i determinacja.
Od poradników do milionów
Tak było w przypadku Piotra Krupy, prezesa i założyciela spółki KRUK [zobacz notowania spółki]. Mało kto wie, że ten potentat na rynku windykacji długów pierwsze pieniądze zarabiał na pisaniu książek i poradników prawniczych. Pierwsza większa publikacja pochłonęła oszczędności oraz pieniądze otrzymane od gości weselnych. Książka się ukazała, ale Piotr Krupa zdał sobie sprawę, że swojej niszy musi szukać gdzie indziej
Przygoda z biznesem wydawniczym nie trwała więc długo. Momentem przełomowym okazała się rozmowa biznesmena ze znajomym, który handlował sprzętem AGD. Przedsiębiorca wskazywał, że ma coraz większe problemy ze ściągnięciem pieniędzy od klientów, którzy dokonali zakupu na raty. W Polsce brakowało wówczas usług windykacyjnych. I tak w 1998 roku Piotr Krupa założył firmę KRUK. W zamian za pomoc w odzyskaniu pieniędzy przedsiębiorca otrzymywał określony procent tej kwoty. Pierwszym dużym klientem była firma telekomunikacyjna i ten model biznesowy sprawdza się do dziś. Majątek prawnika, który zaczynał biznes od pisania poradników, miesięcznik "Forbes" wycenił na 325 mln zł, co dało mu 88. pozycję na liście najbogatszych Polaków.
Moto biznes
Krzysztof Oleksowicz w tym samy rankingu zajmuje 22. pozycję z majątkiem wycenianym na 920 mln zł. Filozof z wykształcenia stworzył największego dystrybutora części samochodowych w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Zanim biznesmen zbił fortunę na handlu elementami zamiennymi, przeszedł ciekawą drogę. W latach 70. wyjechał do Niemiec, gdzie zarabiał na życie, pracując w warsztacie samochodowym. Zarobione w ten sposób pieniądze zainwestował w pierwszy biznes, którym była pomoc drogowa. Na początku zmian ustrojowych Krzysztof Oleksowicz postawił na handel częściami samochodowymi. W 1990 roku założył firmę Inter Cars, która zaczynała od małego zakładu i 4 zatrudnionych pracowników. Ten ruch miłośnika golfa i posiadacza licencji rajdowej okazał się strzałem w dziesiątkę. Najlepiej świadczy o tym fakt, że obroty działającego w kilkunastu krajach giganta przekroczyły w 2014 roku 4 mld zł.
Od teatru do mebli
– Kiedy startowałem, żona powiedziała, że jak nie zarobię na życie, to sprzeda swoje pierścionki – tak o swoich początkach w biznesie opowiadał niedawno na łamach portalu Gazeta.pl Piotr Voelkel. Początki założyciela Grupy Kapitałowej Vox nie były łatwe. Jako pracownik Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu zajmujący się sprawami technicznymi, zarabiał na życie i nie myślał o porzuceniu etatu. Myśl o założeniu firmy pojawiła się dopiero, gdy z teatru odeszło wielu pracowników i alternatywą była praca w innym teatrze. Zdecydował się zaryzykować, a pierwszym biznesem była produkcja podświetlanych luster. Pomysł na taką działalność zrodził się podczas wyjazdów zagranicznych z teatrem. Szybko jednak okazało się, że na polskim rynku nie było popytu na te produkty. Dopiero drugi biznes Piotra Voelkela wstrzelił się w rynkowe potrzeby. W roku 1990 zajął się produkcją mebli i wykończeń, która z czasem rozrosła się do grupy zarządzającej przeszło 200 salonami w kraju i za granicą. Majątek założyciela Grupy VOX wyceniany dziś przez "Forbes" na 370 mln zł. Pieniądze te pracują na dalszy rozwój firmy, ale również wspierają działalność edukacyjną, która jest oczkiem w głowie Piotr Voelkela.
Startup za 425 mln euro
Własny startup w internecie to nie jest wielki wyczyn. Natomiast zbudowanie od podstaw banku, który zbierze od inwestorów ponad 1,5 mld zł to sukces, który trudno będzie szybko powtórzyć w naszej części Europy. A właśnie takiej sztuki dokonał Wojciech Sobieraj, który w najtrudniejszym dla rynku momencie postanowił od zera założyć bank. Ten lekko zgarbiony, długowłosy wizjoner postanowił stworzyć instytucję, której jak sam mówił „w Polsce jeszcze nie było”. Pomysł był zadziwiająco prosty – powrót do korzeni bankowości i wyjście do klienta. Do realizacji idei potrzebny był kapitał, dlatego Wojciech Sobieraj rozpoczął w 2008 roku poszukiwania inwestora. Przedsięwzięcie spodobało się francuskiemu miliarderowi Romanowi Zaleskiemu, który zgodził się wyłożyć kwotę 425 mln euro. 17 listopada 2008 roku działalność operacyjną rozpoczął Alior Bank, który swoją ofertę kierował zarówno do klientów indywidualnych, jak i biznesowych. Dziś bankowy startup jest synonimem sukcesu i dowodem na to, że nawet na konkurencyjnym rynku bankowym ciągle jest miejsce na nowe podmioty. Z prawie 3 mln klientów Alior Bank zajmuje 6. miejsce na rynku. Niedawno "dziecko" Wojciecha Sobieraja przejęło Meritum Bank, ale samo nie jest na sprzedaż, mimo że chętnych nie brakuje.
10 czerwca w Warszawie Piotr Krupa, Krzysztof Oleksowicz, Piotr Voelkel i Wojciech Sobieraj opowiedzą o swojej drodze do sukcesu w ramach konferencji "Rozwijaj Biznes z Najlepszymi". Gorąco zachęcamy do udziału w tym wydarzeniu.