Zdaniem "Trybuny" podpisywanie umów z władzami w Iraku chronionymi obecnie kilkumetrowym murem w bagdadzkiej Zielonej Strefie jest bardzo ryzykowne. Dziennik zwraca też uwagę, że stroną owych umów nie będzie polski rząd, lecz PKN Orlen, grupa Lotos, lub jakaś inna spółka wskazana przez polityków. A skoro tak, to w czyim interesie 900 naszych chłopców będzie pociło się na pustyni i za jaka kasę? - pyta na łamach "Trybuny" Andrzej Bojarski. Dodaje, że polityków PiS nie obchodzi, co grozi naszym chłopcom, jeśli w przyszłym roku Amerykanie, lub Izraelczycy zbombardują irańskie instalacje atomowe
Według autora artykułu na misję w Iraku wydano już z naszych podatków ponad 900 milionów złotych. Jeśli w irackiej przygodzie dotychczas wzięło udział 10 tysięcy żołnierzy, to wypada 90 tysięcy złotych na głowę. A jakie mamy z tego korzyści? - pyta publicysta. Jego zdaniem nawet jeśli Orlen lub grupa Lotos zdobędą w końcu prawo eksploatacji irackich pól naftowych to wtedy zarobią ich prywatni akcjonariusze. Natomiast jeśli Amerykanie zniosą wizy, kilkaset tysięcy młodych ludzi znajdzie za oceanem pracę, której w Polsce nie ma. Część zasili szeregi amerykańskiej armii i jeśli przeżyją, będzie to ich prywatny sukces. Budżet nic na tym nie zyska, albo niewiele. Jeśli zaś, nie daj Boże, w Iraku władzę przejmą nieprzychylni Zachodowi mułłowie, Polska przez lata nie będzie miała czego szukać na Bliskim Wschodzie. - czytamy w "Trybunie"
"Trybuna"/łut/krzycz
Źródło:IAR