REKLAMA
TYLKO U NAS

Nowe oszustwo na Facebooku. Tak was naciągają „sklepy z tradycjami”. Można stracić majątek

Wojciech Boczoń2025-07-14 12:48analityk Bankier.pl
publikacja
2025-07-14 12:48

Nowe oszustwo na Facebooku. Coraz częściej możecie natknąć się na posty informujące o likwidacji sklepu „z tradycjami”. Na przykład manufaktury produkującej wyroby skórzane i rękodzieło lub likwidacji sklepu odzieżowego. Wpisy grają na emocjach, ale w rzeczywistości jest to sprytna próba naciągania kupujących lub wyłudzania danych dostępowych do kont bankowych.

Nowe oszustwo na Facebooku. Tak was naciągają „sklepy z tradycjami”. Można stracić majątek
Nowe oszustwo na Facebooku. Tak was naciągają „sklepy z tradycjami”. Można stracić majątek
fot. Paparacy / / Shutterstock

„Niestety nie przetrwaliśmy na rynku i zmuszeni jesteśmy zamknąć naszą rodzinną manufakturę. Działamy przez ostatni miesiąc i likwidujemy zapasy towaru. To ostatnia okazja, by nabyć go po 1/3 ceny” – tak brzmi przykładowy post sponsorowany zamieszczony na Facebooku. Wiadomość okraszona jest smutnymi emotikonkami i zazwyczaj zdjęciami zalegającego na półkach towaru. Pod postem dziesiątki reakcji wyrażających współczucie.

Dwa scenariusze oszustwa

Zazwyczaj tego typu posty to zwykłe naciąganie naiwnych lub - co gorsza - oszustwo. Wiele osób solidaryzując się ze sprzedawcą próbuje zapewnić drobne wsparcie, odkupując część przedmiotów. Są też tacy, dla których jest to okazja do zakupienia po atrakcyjnych cenach. W rzeczywistości jednak – w zdecydowanej większości przypadków – są to zwykłe manipulacje. Tym bardziej niepokojące, że oszuści podszywają się pod znane marki.

Pierwszy scenariusz stosowany przez niektórych sprzedawców zakłada wciskanie klientom taniej chińszczyzny pod pozorem sprzedaży rękodzieła lub solidnych skórzanych ręcznie robionych butów. W rzeczywistości są to produkty ściągane z Chin za grosze i wystawiane z marżą gwarantującą zarobek. W tym scenariuszu nie grozi nam nic więcej niż nacięcie się na słabej jakości towar po zawyżonej cenie. To tak, jak z tymi słynnymi podróbkami zegarków sprzedawanych onegdaj za grosze na parkingach pod marketami przez „biznesmenów potrzebujących pieniędzy na bilet samolotowy”.

Drugi scenariusz jest jednak groźniejszy. Ów „polski sklep z rodzinnymi tradycjami” to nic innego jak platforma służąca do wyłudzania danych bankowych. Po dodaniu towarów do koszyka, klient proszony jest o opłacenie zamówienia i przekierowywany do fałszywej bramki płatniczej. Wprowadzone tam dane karty czy loginów i haseł do konta, zostają przejęte przez złodziei i mogą zostać wykorzystane do kradzieży środków.

Jak się nie dać oszukać?

Warto z dużą rezerwą podchodzić do tego typu „okazji” zamieszczanych w portalach społecznościowych. Zanim dokonamy zakupu, należy sprawdzić informacje o sklepie – wejść na stronę, poszukać danych kontaktowych (sklep powinien podać adres, telefon, dane rejestrowe i posiadać regulamin). Jeśli jest tam tylko formularz kontaktowy, powinna się nam zapalić czerwona lampka w głowie.

Nazwę sklepu i adres warto wpisać w wyszukiwarkę internetową lub spróbować zlokalizować sklep na mapach (np. Google). W większości przypadków taka firma nie będzie istniała, lub adres będzie fałszywy – np. wskazujący na inną firmę lub przedsiębiorstwo.

Przed zakupem warto też sprawdzić, czy sprzedawany produkt nie jest przypadkiem dostępny na takich platformach jak Temu czy Aliexpress. Można to zrobić przez opcję wyszukiwania obrazem w Google – wystarczy wskazać wyszukiwarce zdjęcie produktu, a ta pokaże nam wyniki z internetu.

Jeśli już zdecydujemy się na zakupu, należy uważnie czytać informacje, które przesyła nam bank do potwierdzenia transakcji. Jeśli jest to na przykład Blik, zanim potwierdzimy transakcję kodem PIN lub odciskiem palca, przeczytajmy co bank nam przesłał – czy jest to na pewno kod zatwierdzający operację w sklepie, czy może próba wypłaty pieniędzy z bankomatu.

Pamiętajmy też, że „internetowe okazje” nie istnieją. Jeśli spotkamy ofertę z ceną znacznie odbiegającą od rynkowej – warto dobrze sprawdzić sprzedającego.

Źródło:
Wojciech Boczoń
Wojciech Boczoń
analityk Bankier.pl

Ekspert z zakresu bankowości. Autor komentarzy, poradników, artykułów i raportów o bankowości skierowanych zarówno do branży, jak i jej klientów. Redaktor prowadzący branżowego serwisu PRNews.pl. Autor cyklu raportów "Polska bankowość w liczbach". Dziennikarz Roku 2013 według Kapituły Konkursu IX Kongresu Gospodarki Elektronicznej przy Związku Banków Polskich. Dwukrotnie nominowany do nagrody Dziennikarskiej im. Mariana Krzaka oraz laureat tej nagrody w 2014 r. Finalista Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Clubu Polska za 2019 r. Tel. 881 083 389.

Tematy
Bezpłatne konto firmowe to dopiero początek. Sprawdź, które banki płacą najwięcej za oszczędności

Komentarze (2)

dodaj komentarz
helixo
Jak ktoś wchodzi na facebooka to sam sobie winny, to jak wskoczyć do szamba i narzekać, że wszędzie dookoła gó**o
W sumie to jak na tym "portalu" "ekonomicznym", tylko dla koneserów :)
okiemprzyrodnika
Ludzie uwierzą we wszystko. Były pepco fansy i późniejsze klony "rozdające" darmowe torby z zakupami na urodziny (strona tego "Pepco" powstawała wczoraj - ale po co sprawdzać datę). Były porysowane rowery i pralki za darmo (bo jak wiadomo to normalne, że rower czy pralkę z rysa sklep oddaje za darmo a nie z rabatem 5-10%)...

Powiązane: Cyberbezpieczeństwo

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki