Wśród surowców, które zanotowały wczoraj wzrost cen, była ropa naftowa. Kontrakty na ropę WTI podrożały jednak symbolicznie - o 0,24% do poziomu 93,69 USD za baryłkę. Pośród spekulacji o kondycji greckiej gospodarki pojawiały się też opinie dotyczące cen "czarnego złota". Według Petera Beutela, szefa firmy doradczej Cameron Hanover, największym problemem na rynku ropy WTI jest obecnie brak dostatecznego popytu, podkreślany ostatnio niezbyt dobrymi danymi z amerykańskiej gospodarki. Możliwe, że wysokie ceny paliw odstraszą konsumentów od wzmożonego podróżowania w okresie letnim, który na ogół charakteryzował się widocznym zwiększeniem popytu na paliwa. Analitycy Goldman Sachs przekonują jednak, że nerwowe wahania cen ropy będą charakteryzowały jedynie najbliższe miesiące, podczas których rynek będzie pod wpływem negatywnych danych makro. Jednak w drugiej połowie tego roku, według GS, popyt na ropę naftową wzrośnie, a na tym tynku będą dominować byki.
Pod znakiem zapytania stoi także wzrost cen ropy typu Brent. Spowodowane libijskim konfliktem obawy o zbyt małą podaż odeszły już w niepamięć. Co więcej, spekuluje się o znacznym zwiększeniu produkcji ropy przez kraje arabskie. Według analityków JPMorgan, państwa te w najbliższym czasie zwiększą produkcję tego surowca ze względu na wzmożony popyt w okresie letnim.
Ciekawym, aczkolwiek stosunkowo mało istotnym, elementem wczorajszej sesji był wieczorny raport Amerykańskiego Instytutu Paliw, dotyczący zmiany zapasów ropy w USA w minionym tygodniu. Podano w nim, że zapasy ropy spadły o 85 tys. baryłek, a więc o niewielką wartość w porównaniu z prognozami (analitycy ankietowani przez Bloomberg oczekiwali spadku o ponad 1,5 mln baryłek). Dziś swoje wyliczenia w tym zakresie przedstawi amerykański Departament Energii (DoE).
W środowy poranek ropie naftowej udaje się kontynuować ruch na północ (+0,18% około godziny 10.30). Natomiast ceny metali (miedź, złoto, srebro) są delikatnie przeceniane. Dziś, oprócz wspomnianego wyżej raportu DoE, ceny ropy mogą być pod wpływem wieczornego komunikatu FOMC, w którym przybliżony zostanie kierunek działania Fedu w zakresie polityki monetarnej w USA.
Ropa: Okolice 92,55 USD za baryłkę zadziałały jako wsparcie, jednak nie zaowocowało to dynamicznym odbiciem cen surowca na północ. Zamiast tego notowania ropy konsolidują w okolicach 93 USD za baryłkę. Poruszające się na południe linie większości wskaźników kreślą raczej spadkowy scenariusz - optymizm widać jedynie na krótkoterminowych Stochasticu.
Miedź: Wsparcie na poziomie 4,08 USD za funt metalu nadal opiera się presji strony podażowej (chociaż dziś znów zostało ono naruszone). Jedną z przyczyn tak wąskiej konsolidacji jest ograniczająca byki linia 14-sesyjnej średniej ruchomej. Wąski kanał boczny, w którym poruszają się ceny miedzi, może być jednak wstępem do gwałtownego wybicia.
Złoto: Notowania złota dotarły właśnie do okolic 1550 USD za uncję, czyli poziomu oporu, wyznaczonego przez lokalne maksimum z początku czerwca. Jeśli cenom żółtego kruszcu uda się go pokonać, to będą miały one otwartą drogę do ataku na historyczne rekordy.
Srebro: W porównaniu z rynkiem złota, na wykresie srebrnego kruszcu widoczna jest słabość byków. Notowania srebra nadal konsolidują w okolicach 36 USD za uncję, a więc także w pobliżu linii obu średnich ruchomych. Krótkoterminowy trend boczny jest potwierdzany przez płasko poruszające się linie MACD, RSI, ADX, czy też wspomniane średnie ruchome.
Kukurydza: Po tygodniu spadkowych czarnych świec, notowania kukurydzy kierują się na północ, odrabiając część strat. Pierwszą barierą dla byków może być dopiero psychologiczny opór w okolicach 700 USD za 100 buszli.
Pszenica: Podobnie jak w przypadku kukurydzy, także notowania pszenicy odreagowują wcześniejsze, trwające tydzień, spadki. Zauważalna luka wzrostowa jest jednak wynikiem rolowania kontraktów na te z grudniowym terminem wykupu.
Dorota Sierakowska
Analityk DM BOŚ




























































