

Po produkcji i zamówieniach w przemyśle mocno rozczarowały statystyki niemieckiego eksportu. W ten sposób zmaterializowały się obawy o stan największej gospodarki Europy, o czym wcześniej ostrzegały wskaźniki ZEW i IFO.

W sierpniu wartość niemieckiego eksportu spadła aż o 5,8% względem lipca, gdy odnotowano wzrost o 4,8% mdm. To rezultat słabszy od oczekiwań ekonomistów, którzy spodziewali się spadku eksportu „tylko” o 4% mdm. W liczbach bezwzględnych oznacza to spadek o 5,7 mld euro.
Co ciekawe, niemiecki eksport w ramach pogrążającej się w recesji strefy euro zwiększył się o 0,4% rdr. Dostawy do krajów UE nienależących do eurolandu zwiększyły się o 4,5% rdr. Za to aż o 4,7% rdr spadła wartość eksportu do „krajów trzecich”. To może sugerować, że spadek niemieckiego eksportu był efektem pełzającej wojny handlowej z Rosją. Import spadł o 1,3% mdm i 0,5% rdr.
Niemieccy statystycy twierdzą, że słaby wynik handlu zagranicznego mógł być skutkiem efektu kalendarzowego, ponieważ tegoroczne wakacje zaczynały się później niż zwykle, co mogło przesunąć szczyt sezonu urlopowego z lipca na sierpień.
Tyle że sierpniowy bilans handlowy to kolejna publikacja makroekonomiczna potwierdzająca słabość niemieckiej gospodarki. Dzień wcześniej negatywnie zaskoczyły dane z przemysły, gdzie produkcja spadła najmocniej od stycznia 2009 roku. Nieoczekiwanie mocny regres odnotowano też po stronie zamówień, które zmalały o 5,7% mdm i 1,3% rdr.
Przed zawirowaniami w największej gospodarce Europy już wcześniej ostrzegały tzw. miękkie wskaźniki. Indeks Ifo spadł we wrześniu po raz piąty z rzędu i zasygnalizował wejście gospodarki w fazę spowolnienia. Obaw o stan koniunktury nie kryją też zawodowi inwestorzy i analitycy, czego przejawem jest najniższy od dwóch lat odczyt indeksu ZEW. W drugim kwartale PKB Niemiec spadł o 0,2% kdk, a najniższy od 15 miesięcy indeks PMI dla przemysłu nie pozwala oczekiwać, by drugie półrocze przyniosło poprawę.
Krzysztof Kolany


























































