Sytuacja na rynku pracy nie uległa znaczącej poprawie nawet pomimo wykazywanej w statystykach koniunktury gospodarczej. Stopa bezrobocia BAEL wzrosła z 8,2% w 2009 roku do 9,6% w 2010 roku. W pierwszym kwartale 2011 roku wynosiła ona 10%, ale w drugim obniżyła się do 9,5%. Nie zmienia to faktu, że ogólny wskaźnik zatrudnienia ludności pracującej w wieku 16-64 lata wynosi ok. 60%. Z raportu MG odnośnie do przedsiębiorczości wynika, że nie jest źle, ale mogłoby być lepiej.
Obecnie stopa bezrobocia rejestrowanego wynosi 11,8%. Zwiększyło się ono o 0,1% w stosunku do sierpnia. Zdaniem większości ekspertów zwiększona liczba bezrobotnych we wrześniu nie będzie miała typowego sezonowego charakteru. Prócz tego, że jak co roku w wakacje kończą się różnego typu prace tymczasowe w rolnictwie, turystyce oraz budownictwie, należy uwzględnić grupę absolwentów studiów, którzy mogą w obecnych warunkach mieć problem ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy.
Rynek pracy jak chory podłączony do respiratora
Za przyczynę niekorzystnego klimatu do zatrudniania młodych po studiach uznaje się okrojony budżet urzędów pracy na aktywne przeciwdziałanie bezrobociu – staże, szkolenia, roboty interwencyjne, itp. Ponadto do tego należy dodać, że powoli kończy się realizacja wielkich projektów infrastrukturalnych związanych z Euro 2012 oraz innych projektów unijnych.
Zdaniem PKPP Lewiatan, to właśnie zmniejszenie budżetu na staże i szkolenia w ramach funduszu pracy, jest przyczyną rosnącego bezrobocia wśród absolwentów. Więcej, jeżeli nakłady na walkę z bezrobociem nie wzrosną, zwiększy się także liczba absolwentów bez pracy. Z drugiej strony niektóre liberalne organizacje twierdzą, że „pompowanie środków” na tworzenie sztucznych miejsc pracy absolutnie nic nie zmieni,a tylko psuje rynek pracy.
Często porównuje się polski rynek pracy do chorego podłączonego do respiratora, który po wyłączeniu aparatury medycznej najprawdopodobniej umrze. Jednak respirator nie leczy – tylko utrzymuje przy życiu. Konieczne jest znalezienie powodu „złego stanu zdrowia polskiego rynku pracy”. Środowiska liberalne twierdzą, zresztą należy im przyznać rację, że największym problemem jest nie brak środków na walkę z bezrobociem, ale duże koszty pracy.
Nic się nie zmieni
Niestety wszystko wskazuje na to, że koszty pracy nie zostaną obniżone. Wynika to m.in. z raportu MG, w którym wykazano, że w ujęciu wartościowym „klin podatkowy” jest prawie najniższy w UE. Mniej z pensji państwo odciąga tylko Rumunom i Bułgarom. Z danych OECD na, które powołuje się MG wynika, że „klin podatkowy” w Polsce procentowo stanowi 34% dla przeciętnego wynagrodzenia.

Kilka wniosków
Po lekturze raportu można wyciągnąć kilka wniosków. Za rosnące bezrobocie, np. wśród młodzieży odpowiedzialny przede wszystkim jest system edukacji, który stawia bardziej na teorię, a nie praktykę, okres kształcenia ogólnego jest za długi i nieadekwatny do potrzeb rynku pracy, niewielkie zaangażowanie pracodawców w procesie kształcenia oraz niedostateczny poziom komputeryzacji szkół. Pomija się problem kosztów zatrudnienia,a to najprawdopodobniej nie wróży nic dobrego dla pracodawców i pracowników.
Z całą pewnością polski system kształcenia wymaga kompleksowych zmian. Jednak od lat pracodawcy podają, że główną barierę prowadzenia działalności gospodarczej stanowią wysokie koszty pracy (57%). W końcu co z tego, że pracownicy będą świetnie wykwalifikowani, skoro nikomu nie będzie się opłacało ich zatrudniać?
Polska rzadko kiedy jest „innowacyjna legislacyjnie” – zwykle to nasi parlamentarzyści podglądają jakie rozwiązania prawne stosuje się w innych krajach. Teraz jak jest nam wygodnie MG prezentuje korzystne statystyki. Szkoda, bo może jako „lider regionu” powinniśmy podjąć zdecydowane kroki i zmniejszyć „klin podatkowy” przynajmniej dla młodzieży.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl