Sytuacja na rynku zbóż w Polsce jest bardzo trudna, zbiory są o 6 proc. wyższe niż rok wcześniej, a ceny niskie - ocenił w środę w Sejmie minister rolnictwa Stefan Krajewski. Dodał, że Polska ma strategiczne nadwyżki ziarna, dla zbilansowania rynku trzeba wyeksportować 12 mln ton zbóż.


Minister odpowiadał w środę w Sejmie na pytania posłów PiS w sprawie trudnej sytuacji na rynku zbóż. - Najniższe pogłowie trzody chlewnej od czasów wojny, ceny zbóż w skupie 600-700 zł za tonę, z dnia na dzień pogarsza się sytuacja w polskim rolnictwie (...). Kiedy Ministerstwo Rolnictwa ma zamiar wsłuchać się w głosy rolników i wprowadzić dopłaty do zbóż? - pytał poseł Fryderyk Sylwester Kapinos.
Krajewski przyznał, że sytuacja na rynku zbóż jest bardzo trudna. Jak powiedział, GUS ocenia zbiory w Polsce w tym roku na poziomie 37,1 mln ton, tj. o 6 proc. wyższym niż w ubiegłym roku. Od 2019 r. produkcja kukurydzy wzrosła dwukrotnie. Przewiduje się, że światowa produkcja zbóż w bieżącym sezonie będzie rekordowa, a w UE wyższa od ubiegłorocznej o 8,5 proc.
- Polska ma strukturalną nadwyżkę zbóż, a w bieżącym sezonie będzie ona rekordowa. Oznacza to, że w celu zbilansowania rynku potrzebny jest eksport ok. 12 mln ton. W bieżącym sezonie nie jest to zadanie łatwe, w obliczu niskich cen zbóż na całym świecie, nadpodaży i niskiego popytu ze strony importerów - stwierdził szef resortu rolnictwa.
Według niego w związku z niskimi cenami rolnicy nie są zainteresowani sprzedażą zbóż, przechowują ziarno w magazynach, czekając na wzrost ceny.
Krajewski dodał, że rozpoczęły się zbiory kukurydzy na ziarno, ale w wielu regionach kukurydza jeszcze nie jest dojrzała. Ceny kukurydzy suchej są wyższe o ok. 17 proc. niż w ubiegłym roku z uwagi na opóźnione zbiory.
Wskazał, iż dopłacanie do cen produktów rolnych jest niezgodne z unijnymi przepisami. - Nie ma już wytycznych covidowych i wojennych, które dawały możliwość w poprzednich latach udzielenia pomocy w ramach de minimis - podkreślił Krajewski. Wyjaśnił, że pomoc ta wynikała z uruchomienia przez KE tymczasowych ram pomocy publicznej, był to specjalny fundusz utworzony w związku ze skutkami ataku Rosji na Ukrainę. Wynikało to z nadmiernego przywozu zbóż do Polski.
Szef resortu rolnictwa zauważył, że konsekwencje tego nadmiernego przywozu odczuwamy do dziś. Jego zdaniem zepsuł on relacje rynkowe i pogorszył sytuację polskich rolników. Jak wskazał, w 2021 r. (przed wojną) przywóz ziarna był na poziomie 63 tys. ton, w 2022 r. wzrósł aż do 2,4 mln ton, w 2023 r. wyniósł 1,02 mln ton, w 2024 r. import wrócił do 65 tys. ton i w I półroczu br. wyniósł 13 tys. ton. (PAP)
awy/ mmu/


























































