Michał Adamczyk i Paweł Gajewski "dorobili" do pensji w TVP dziesiątki tysięcy złotych, nadzorując małą sekcję internetową w ramach TVP - ustalił Onet. Zdaniem informatora portalu, ów nadzór był czysto fikcyjny.


- Wygląda to jak kompletna lipa. Po prostu fikcja. Jednak wszystko wskazuje na to, że oni właśnie tak działali. Dopisywali się do różnych rzeczy, choć palcem przy tym nie kiwnęli. Byle zarobić więcej - mówi informator Onetu.
Zarówno Michał Adamczyk, znany prezenter, jak i Paweł Gajewski, "prawa ręka Jacka Kurskiego" i były szef młodzieżówki Solidarnej Polski, mieli za ów fikcyjny nadzór merytoryczny inkasować około tysiąca złotych dziennie. Sami pracownicy TVP nie mają pojęcia, o jaki nadzór może chodzić. Wygląda na to, że był to tylko zapis w dokumentach, na podstawie którego wypłacano dodatkowe wynagrodzenie.
W 2023 r. "nadzór" się jednak skończył. "Krótkie formy wideo" nagle zniknęły z kosztorysów. W sumie kosztowały telewizję ponad 460 tys. zł (suma przelewów dla Gajewskiego i Adamczyka) - pisze Onet.
ReklamaOd 2020 r. Michał Adamczyk zgarnął w sumie 3,9 mln zł. Gajewski niewiele mniej – 3,6 mln zł.
Przeczytaj także
Jak pisaliśmy jesienią 23 roku, Michał Adamczyk od początku sierpnia 2020 r. do końca stycznia 2023 r. miał z TVP umowę poprzez swą jednoosobową firmę Mediami, a wynagrodzenie sięgało 43 tys. zł netto miesięcznie. W sumie w czasie trwania wspomnianej umowy Adamczyk zainkasował niemal 1,3 mln zł, choć wraz z innymi świadczeniami mógł otrzymać blisko 2 mln zł.
Kiedy ta umowa wygasła, pojawiła się nowa - z podwyżką do 47 tys. zł netto miesięcznie. Przez 2,5 roku umowy dostanie z TVP minimum 1,4 mln zł netto, a z dodatkami - ponad 1,8 mln zł netto. W sumie Adamczyk mógł w 5 lat zarobić prawie 4 mln zł netto.
KWS