Jak wiadomo od dawna, Polska absurdami podatkowymi stoi - musztarda ma wyższą stawkę VAT niż sos musztardowy, podobnie jak woda źródlana góruje nad mineralną czy chipsy kukurydziane nad ziemniaczanymi. Podobne historie dotyczą fast foodów. I tak jedna z popularnych sieci walczyła z fiskusem o niższą stawkę VAT i przegrała.


W zeszłym tygodniu Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że gdański franczyzobiorca McDonald's nie mógł korzystać z obniżonej, 5-proc. stawki VAT, lecz 8-proc. Niby wszystko powinno być jasno określone w prawie, ale nie jest.
Od 2011 roku na dania gotowe obowiązywała 5-proc. stawka VAT, natomiast 8 proc. powinny płacić firmy, które świadczą "usługi związane z wyżywieniem". I tu powstaje pytanie - czy fast food zalicza się do pierwszej czy raczej tej drugiej kategorii, w której stawiamy go na równi z innymi restauracjami, w których obsługiwani jesteśmy przez kelnera. I tak zarówno Ministerstwo Finansów, jak i skarbówka niejednokrotnie wydawała indywidualne interpretacje - większość rozstrzygała spór na korzyść przedsiębiorstwa i pozwalała na korzystanie z niższej stawki VAT-u. Jednak w 2016 roku resort finansów stwierdził, że lokale serwujące fast food zaliczają się do drugiej grupy, świadcząc usługę gastronomiczną, czyli powinny płacić wyższą stawkę podatku.
I tak - zgodnie z orzeczeniem NSA - lokal McDonald's w Gdańsku oprócz tego, że musi od teraz płacić wyższy podatek, powinien uregulować 3-proc. różnicę z lat poprzednich wraz z odsetkami.
- Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrywał sprawę naszej franczyzobiorczyni z Gdańska. Orzeczenie dotyczy rozliczeń za 2011 rok i sprzedaży wewnątrz restauracji (tzn. nie obejmuje sprzedaży na McDrive). NSA uchylił korzystny dla franczyzobiorczyni wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i utrzymał w mocy decyzje organów skarbowych. W tej chwili oczekujemy na pisemne uzasadnienie orzeczenia. Wyrok jest prawomocny i kończy postępowanie w tej konkretnej sprawie - wyjaśnia Anna Borys-Karwacka, rzeczniczka McDonald's, cytowana przez portal businessinsider.com.pl.
Czyli wyższa stawka obowiązuje jedzenie serwowane w lokalu, te wydawane na wynos już nie. W takim razie całkiem możliwy jest scenariusz, w którym dania spożywane na miejscu będą droższe od tych na wynos.
- Teraz, gdy będą musieli zapłacić 3 proc. od całego obrotu, to z pewnością pogorszy ich sytuację finansową. Część może zechcieć sobie to zrekompensować wyższymi cenami serwowanych dań. Dla innych może to być przesłanka do ogłoszenia upadłości – komentuje Małgorzata Samborska doradca podatkowy w Grant Thornton.
Decyzja sądu w tej konkretnej sprawie to oczywista wygrana fiskusa i może mieć duże znaczenie dla innych przedsiębiorców z branży, stanowiąc precedens. A dla korzystających z usług - podniesienie cen towarów.
DU