Mastercard doczekał się. W ramach poprawy stosunków ekonomicznych między Waszyngtonem a Pekinem (która przejawia się też m.in. w sprezentowaniu pand) amerykański gigant z branży kart wreszcie dostał zgodę na rozszerzenie swojej oferty na "płatniczym" Eldorado, jakim są Chiny.


Chiny są niemal bezgotówkowym społeczeństwem, w którym szacowana wartość transakcji elektronicznych wynosi 434 bln dolarów rocznie. Rynek zdominowały portfele cydrowe należące do gigantów technologicznych: Alibaby i Tencent. Łącznie mają bowiem 91 proc. rynku.
Mastercard po trzech latach czekania otrzymał zgodę chińskiego banku centralnego i nadzoru finansowego na rozpoczęcie działalności w Państwie Środka za pośrednictwem spółki joint venture z partnerem NetsUnion Clearing Corporation (NUCC). Instytucja zamie się rozliczeniami kart bankowych.
Wcześniej mógł tylko wydawać kart pod wspólną marką np. z China UnionPay, czyli państwową siecią kart bankowych (wówczas płatności dokonywano w kraju w juanach, a za granicą w dolarach amerykańskich). Teraz Mastercard może przetwarzać i pobierać opłaty od znacznie większej liczby transakcji.
W komunikacie Ludowego Banku Chin, który jest cytowany przez CNN, Mastercard będzie mogła rozpocząć wydawanie kart bankowych denominowanych w chińskich juanach pod własną marką.
- Ta zgoda to kamień milowy - powiedział Michael Miebach, dyrektor generalny Mastercard.
Pekin przedstawia to jako dowód wysiłków rządu na rzecz otwarcia gospodarki.
Nie jest to pierwsza zagraniczna firma, która uzyskała bezpośredni dostęp do rynku. Pierwszy doczekał się tego zaszczytu American Express, która licencję ma od 2020 roku. Rok później wprowadziła na rynek swoje pierwsze karty debetowe do transakcji w juanach.
Z kolei Visa złożyła swój wniosek w maju 2020 roku. Do tej pory nie uzyskała ani odpowiedzi ani wskazówek co do terminu, w którym mogłabym ona nadejść.



























































