Wzrost zatrudnienia przyspiesza, a firmy coraz częściej narzekają, że mają kłopot ze znalezieniem rąk do pracy. Od kilku miesięcy wzrost wynagrodzeń wyraźnie przekracza 4 proc. W lipcu średnia krajowa wzrosła o 4,8 proc.
"Według najnowszych danych GUS w lipcu dynamika zatrudnienia przyspieszyła z 3,1 do 3,2 proc. W samym lipcu utworzono 9 tys. miejsc pracy, a od początku roku prawie 60 tys." - czytamy w artykule "Gazety Wyborczej".
Skalę poprawy sytuacji widać też po skłonności do zatrudniania obcokrajowców. Polskie firmy wystosowały 634 tys. oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców, z czego 614 tys. dla Ukraińców. Przed rokiem takich oświadczeń dla Ukraińców było 400 tys. - zauważa "Gazeta Wyborcza".
Firmy, które mają coraz więcej kłopotów z zapewnieniem sobie rąk do pracy, zaczynają też płacić więcej.
"Średnia pensja wynosiła w lipcu 4292 zł. Było to o 4,8 procent więcej niż w lipcu zeszłego roku" - pisze dziennik, przypominając, że "gdy mówimy o sytuacji na rynku pracy, trzeba zawsze pamiętać, że dwie trzecie z nas zarabiają mniej niż średnia krajowa. Taka +prawdziwa+ średnia to bowiem mediana, czyli wartość środkowa" - dodaje.
Przeczytaj także
Bezrobocie spada: pracownicy się cieszą, pracodawcy martwią
Rekordowo niskie bezrobocie to dobra wiadomość dla gospodarki, cieszy też pracowników, którzy mogą żądać wyższych płac. Pracodawcy martwią się jednak, że będą mieć coraz większe problemy ze znalezieniem rąk do pracy, zwłaszcza do prostych zajęć.
Oznacza to, iż coraz częściej firmy mają problem ze znalezieniem doświadczonych i odpowiednio wykształconych pracowników. "Z drugiej strony pracownicy bardziej asertywnie dobierają pracodawców, nie godzą się na pracę na umowach cywilno-prawnych, mają większe oczekiwania płacowe" - powiedział. Zdaniem Lewandowskiego spadek bezrobocia wspierany wypłatami z programu 500+ powoduje, że pracownicy nie godzą się na pracę za minimalne wynagrodzenie. "Gdyby nie pracownicy z Ukrainy, to ten proces byłby jeszcze głębszy" - dodał.
Przeczytaj także
Rzecznik KK Solidarności zwrócił uwagę, że polska gospodarka opiera się na niskopłatnych profesjach, a nie innowacjach - jesteśmy co prawda producentem samochodów, AGD, czy elektroniki, ale w większości chodzi tylko o montaż tych wyrobów w Polsce. Według niego pracodawcy tkwią w mentalności niskich kosztów i niskich płac; wolą dać pracownikowi łopatę, niż zainwestować w koparkę. W efekcie ani polscy pracownicy ani polskie firmy nie są tak wydajne, jak np. niemieckie. Lewandowski uważa, że niskie bezrobocie może ten obraz zmienić.
Czytaj więcej: "Bezrobocie spada: pracownicy się cieszą, pracodawcy martwią".
(PAP)
mars/
mmu/ pb/
























































