Odbicie na parze euro-dolar nie pomogło (choć powinno) złotemu. Kurs euro ponownie ruszył w górę i dotarł w zasięg wrześniowych maksimów. Niewiele w tym wszystkim zmieniły dane o inflacji CPI w Polsce.


W piątek o 10:38 kurs euro wynosił 4,6321 zł i był o prawie pół grosza wyższy niż dzień wcześniej. Od początku tygodnia kurs EUR/PLN podniósł się o ponad 3 grosze i zbliżył się do wrześniowych maksimów (okolice 4,65 zł licząc po kursach „zamknięcia”).
- Publikacja krajowych wstępnych danych o inflacji CPI nie będzie w stanie w istotny sposób wpłynąć na notowania polskich aktywów. Odczyt z uwagi na postępującą dezinflację będzie wpisywał się bowiem w oczekiwania cięć stóp procentowych. Na wycenę złotego, ale i krajowych obligacji najsilniejszy wpływ ma otoczenie zewnętrzne. Obecnie pozostaje ono niekorzystne - napisano w raporcie Banku Millennium.
ReklamaI faktycznie publikacja statystyk CPI nie miała większego wpływu na bieżące notowania złotego. Odnotujmy jednak, że na skutek zdarzeń nadzwyczajnych - i w znacznej mierze jednorazowych – inflacja CPI we wrześniu obniżyła się mocniej od oczekiwań większości ekonomistów. Mimo to mogą się nasilić oczekiwania na obniżki stóp procentowych w NBP.
To wszystko nakłada się na wciąż niekorzystną dla złotego sytuację na rynkach bazowych. Co prawda ostatnie 24 godziny przyniosło odreagowanie, to kurs EUR/USD pozostaje w średnioterminowym trendzie spadkowym. Umacniający się dolar zwykle negatywnie wpływa na wyceny walut z rynków wschodzących, do jakich zalicza się też polski złoty.
W piątek rano za dolara płacono 4,3679 zł, a więc o ponad grosz mniej niż dzień wcześniej, gdy kurs USD/PLN wyznaczył 9-miesięczne maksimum na poziomie 4,4150 zł. Tylko we wrześniu dolar podrożał o blisko 30 groszy.
W górę poszły też notowania franka szwajcarskiego. Helwecka waluta była wyceniana na niemal 4,80 zł. Tegoroczne maksimum wyznaczone zostało 12 września na wysokości 4,9070 zł. Równo rok temu frank był rekordowo drogi i kosztował w porywach 5,1258 zł.
KK